[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sprawiedliwość, ale zwycięstwo to dla niego przede wszystkim krok w
karierze politycznej.
Czy miał prawo przedkładać własne interesy nad interes Maggie?
Położył rękę na dłoni, którą kurczowo zaciskała za oparciu fotela. Maggie
splotła palce z jego palcami.
Mógł to rozegrać inaczej, nie korzystać z planu B, ze swojej polisy
bezpieczeństwa. Bez dowodów sprawa umarłaby śmiercią naturalną. Miałby
73
R
L
T
porażkę na koncie, ale Maggie dalej wiodłaby spokojne życie.
A co z kolejnymi ofiarami Maynarda? Sumienie nie pozwalało mu
przejść obojętnie nad ich losem. Jeśli nikt Maynarda nie powstrzyma, facet
będzie niszczył ludzi. On, James, nie może na to pozwolić. Miał nadzieję, że
Yellow Bird wpadnie na jakiś inny trop. Tylko w ten sposób zdoła ochronić
Maggie i unieszkodliwić Maynarda.
Samolot nabierał szybkości. James uśmiechnął się; lubił starty i
lądowania. Przechyliwszy się, wyjrzał przez okno. Nagle oderwali się od
ziemi. Maszyna wznosiła się coraz wyżej. Chciał poprosić Maggie, by
otworzyła oczy i popatrzyła w dół na oddalające się światła Pierre, ale w tym
momencie samolot wpadł w dziurę powietrzną. Zaczęło trząść. Maggie
krzyknęła wystraszona.
 Proszę państwa, mamy drobne turbulencje  oznajmił kapitan. 
Proszę zapiąć pasy i pozostać w fotelach.
Siedzący z tyłu pasażer mruknął coś, a po chwili znów zachrapał.
Podczas kolejnych turbulencji Maggie niemal złamała Jamesowi palce.
 O Boże! Nie wytrzymam. Chcę do domu.
James uwolnił rękę z miażdżącego uścisku, uniósł podłokietnik i objął
Maggie za ramię. Przycisnęła twarz do jego piersi.
 Spokojnie  szepnął, oddechem poruszając jej włosy.
Skinęła głową; przynajmniej go usłyszała. Może jeśli będzie dalej
mówił, odwróci jej uwagę od wstrząsów? Przyjemnie było czuć jej ciepło.
Podczas seksu nie mieli czasu na dotyk, na powolne pieszczoty.
Niestety kontakt fizyczny wywołał w nim erekcję. Miał nadzieję, że
Maggie jej nie zauważy. Turbulencje mu pomogły, przestał myśleć o biuście
Maggie, który opierał się o jego tors, i skupił się na jej strachu. Tłumaczył,
czym jest kieszeń powietrzna, co ją powoduje. Kiedy zaczęli schodzić do
74
R
L
T
lądowania, Maggie wreszcie się uspokoiła i wyjrzała przez okno.
 Jakie wielkie miasto  szepnęła zdumiona.
Znów zaczęło trząść. James często latał, ale tak nieprzyjemnego
lądowania nie pamiętał. Już sam nie wiedział, kto się bardziej boi: on czy
Maggie. Wiedział natomiast jedno: nigdy sobie nie wybaczy, jeśli zginą.
Koła uderzyły o ziemię. Samolot podskakiwał, pasażerami rzucało. W
końcu maszyna wytraciła szybkość.
 Wylądowaliśmy.
Maggie nie drgnęła. Czyżby zemdlała?
 Maggie?
 Już po wszystkim?  spytała cicho. Nie udawała dzielnej. Była bliska
szlochu.
Silniki zgasły i po chwili drzwi się otworzyły.
 Tak, maleńka, już po wszystkim.
Maleńka? Psiakość! Odpięła pasy, ale kiedy próbowała wstać, kolana
się pod nią ugięły i opadła z powrotem na fotel. Wydawszy ochrypły jęk,
opuściła głowę.
 No, już dobrze.  James pogładził ją po plecach.  Jesteśmy w
Minneapolis. Teraz musisz wstać...  Wsunął ręce pod jej pachy i dzwignął ją
na nogi. Była blada jak ściana, mokre od potu kosmyki lepiły się jej do czoła.
 No, maleńka. Chodz, jestem przy tobie.
Sprowadził ją po schodkach, potem wolno weszli do budynku lotniska.
Drżała na całym ciele. Jej twarz zzieleniała.
 Zaraz zemdleję...
Rozejrzał się. Kilkanaście metrów dalej zobaczył punkt, w którym
sprzedawano koktajle mleczno owocowe. Skierował się w stronę stolika.
Kazał Maggie usiąść i ponownie opuścić głowę, sam zaś udał się po napój.
75
R
L
T
Sprzedawca ruszał się jak mucha w smole.
Kiedy wrócił, Maggie siedziała wyprostowana.
 Nic nie jadłaś, prawda?  Podał jej koktajl.
 Bałam się, że mogę zwymiotować.
Typowy błąd.
 Dobra, idziemy na śniadanie.
 Ale...  zaczęła protestować.
Posłał jej grozne spojrzenie. Wybuchnęła śmiechem. Nie był
przyzwyczajony do takich reakcji. Dorośli faceci drżeli, kiedy tak na nich
patrzył. A ta piękna kobieta śmiała się wesoło. Spodobała mu się jej reakcja.
 Co?
 Nic.  Wzięła do ust słomkę i dokończyła koktajl.
James poczuł wzruszenie. Nie prześpię się z nią, powtarzał w myślach.
Ale to nie znaczy, że nie może sobie pomarzyć. Maggie ponownie
wybuchnęła śmiechem. Chociaż lotnisko zapełniało się podróżnymi, James
miał wrażenie, jakby on i Maggie byli jedynymi ludzmi na świecie. Jakby nikt
więcej się nie liczył.
Zanim wsiądą do następnego samolotu, zadzwoni do Yellow Birda.
Może coś znalazł? Dopóki Maggie nie musi składać w sądzie zeznań, ich
wzajemny pociąg nie jest aż tak etycznie naganny.
Chciałby, aby było już po wszystkim, żeby Maynard trafił do więzienia,
a on sam poczuł się wolny.
76
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
Wszystko wokół bardziej przypominało wielkie centrum handlowe niż
lotnisko. Mijali eleganckie sklepy i kioski z gazetami. James sprawiał
wrażenie, jakby wiedział, dokąd idzie. Maggie starała się dotrzymać mu
kroku i nie wybałuszać oczu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl