[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak w tak krótkim czasie zdołałam tak wszystko zagmatwać. Wpakowałam w kłopoty
Carinę, wpakowałam w kłopoty Markusa, zraniłam uczucia Ingrid i być może
przyczyniłam się do tego, że Fróken Killroy zostanie wylana.
Z całą pewnością rola księżniczki w moim wykonaniu okazała się całkowitą klęską.
22
/fj budziłam się gwałtownie. Do oczu natychmiast napłynęły \Ls mi łzy z powodu
ostrego słonecznego światła. Zacisnęłam powieki i zasłoniłam oczy dłonią, a
potem podniosłam głowę. Coś strzeliło mi w szyi.
- Auć! - krzyknęłam, siadając. Pomasowałam kark, ale ból nie mijał.
W jakiej ja pozycji spałam?
I wtedy to poczułam. Coś dudniącego i grzechoczącego pode mną. Odległe wrażenie
bycia w ruchu. Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, gdzie się znajduję. Byłam
na tyle autobusu Rechota. I zasnęłam z twarzą na jego piersi! A autobus...
jechał!
Krew uderzyła mi do głowy, wpadłam w panikę. Zrobiło się już całkiem jasno. A za
oknem widziałam tylko ziemię. Ciągnęła się kilometrami. Dokąd ci ludzie mnie
zabierają?
136
w.
- Rechot! Rechot! Obudz się! - krzyknęłam, potrząsając nim z całej siły.
Zamrugał kilka razy, nie otwierając porządnie oczu i zasłonił rękami twarz.
-Autobus jedzie! - wrzasnęłam.
Strona 53
PDF created with FinePrint pdfFactory Pro trial version http://www.fineprint.com
Brian Kate (Scott Kieran) - Ksiezniczka i zebraczka
- Czasem tak ma - odparł zaspany. A potem obrócił się na drugi bok i znowu
zaczął chrapać.
Jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak wściekła. Nawet wtedy, kiedy Ingrid ukradła
parę moich ulubionych szpilek od Jimmy'ego Choo i wrzuciła je do jeziora na
tyłach pałacu, kiedy próbowała tańczyć jak w Moulin Rouge. Zerknęłam na zegarek
i krew ścięła mi się w żyłach. Była dziesiąta rano. Zgodnie z naszą umową o tej
porze Julia powinna wrócić do domu. Czy już to zrobiła? Zdekonspirowała mnie?
O Boże. Przez resztę życie będą mnie obserwowali dwadzieścia cztery godziny na
dobę, pomyślałam.
Wstałam i walnęłam głową w szafkę tak mocno, że na pewno zostanie mi po tym
wgniecenie. Krzywiąc się z bólu i zataczając, podeszłam do cienkiej przegrody i
odsunęłam ją mocnym szarpnięciem.
Wszyscy w autobusie spali. Mężczyzni pokotem na kobietach. Kobiety oparte na
ramionach facetów, ze śliną w kącikach ust. Jeden gość zasnął z nosem wsuniętym
między struny w dziurze w pudle gitary. Potykając się, doszłam na przód
autobusu. Za kierownicą siedział Szalony Dave.
- Dave! Musisz zatrzymać autobus!
Spojrzał na mnie zaskoczony i skręcił gwałtownie na przeciwny pas. Jakiś facet w
niebieskim samochodzie zatrąbił i ledwo zdążył zjechać nam z drogi.
- Przestraszyłaś mnie, panienko - powiedział. - A niełatwo tego dokonać.
- Proszę, Dave - starałam się ze wszystkich sił, żeby nie stracić cierpliwości.
- Musisz mnie stąd wypuścić.
-Nie sądzę, Jules - odparł, kręcąc głową. - Jeśli cię tu wysadzę, stanie się
jedna z trzech rzeczy: albo umrzesz od porażenia
137
i
słonecznego, albo zjedzą cię kojoty, albo zabierze cię banda facetów o jeszcze o
mniej należytych manierach niż ta zgraja.
- Należytych manierach?
- Ej. Potrafię czytać.
Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze.
- Dobra, to zawróć. Muszę wrócić do Los Angeles. Zaczął śmiać się tak głośno, że
facet z nosem w gitarze
wzdrygnął się i rozległo się brzdąknięcie, gdy próbował wyszarpnąć nos spomiędzy
strun.
- W żadnym wypadku - powiedział Szalony Dave. - Musimy być dziś wieczorem w El
Paso. Mamy koncert.
- El Paso? A gdzie jest El Paso?
- W Teksasie, panienko - odparł Dave, naśladując akcent z westernów.
- Teksas? - wysapałam i opadłam na najbliższe siedzenie. Jako osoba związana z
dyplomacją muszę dobrze znać geografię świata. A Teksas kojarzyłam doskonale,
ponieważ z tego stanu pochodził obecny prezydent Stanów Zjednoczonych. I aż za
dobrze wiedziałam, że Teksas leży bardzo daleko od Los Angeles.
Dobra, nie wpadaj w panikę, powiedziałam sobie. Musisz zadzwonić do Ingrid.
Będzie wiedziała, co zrobić.
Otworzyłam torbę i grzebałam w niej tak długo, aż znalazłam komórkę. Ingrid
pewnie próbowała dzwonić do mnie przez cały ranek i gdybym miała włączony
telefon, usłyszałabym, obudziłabym się i nie byłoby całego tego zamieszania.
Włączyłam telefon. Miałam dziesięć nowych wiadomości. Nawet nie próbowałam ich
odsłuchać. Szybko wybrałam numer apartamentu Ingrid w hotelu. Odebrała po
pierwszym dzwonku.
- Carina? - krzyknęła.
- Ingrid, wpadłam w straszne kłopoty.
- Gdzie, do cholery, jesteś?
- Zasnęłam w autobusie Rechota i teraz jestem w połowie drogi do Teksasu -
odpowiedziałam, zaciskając oczy.
138
- Teksasu? Gdzie jest Teksas?!
- Nie w pobliżu Los Angeles - odpowiedziałam z westchnieniem.
- To zbieraj tyłek z powrotem do L.A.
- Jakbym sama tego nie wiedziała. Jestem pośrodku pustyni. Nie mam gdzie
wysiąść.
Niemal słyszałam, jak pracują trybiki w mózgu Ingrid.
- Dobra, powiedz kierowcy, żeby cię wysadził w najbliższym mieście, a potem
zapłać, żeby ktoś cię odwiózł z powrotem.
- Zwietny plan, ale już prawie nie mam kasy - odparłam. - Froken Killroy dała mi
mało forsy, a vinelandzkiej waluty nigdzie tu nie wymienię. Nigdy nie musiałam
za siebie płacić.
Strona 54
PDF created with FinePrint pdfFactory Pro trial version http://www.fineprint.com
Brian Kate (Scott Kieran) - Ksiezniczka i zebraczka
Po drugiej stronie zapadła głucha cisza. Nawet Ingrid nie miała pomysłu.
O Boże, co ja narobiłam? Zdradziłam rodziców, oszukałam Froken Killroy,
wymknęłam się ochronie i wylądowałam na pustyni. I po co? Dla kilku ckliwych
pocałunków faceta, który przy mnie zasnął?
Nagle zaczęłam żałować, że nie ma tu Markusa. Gdyby był tu ze mną, wszystkim by
się zajął. Czułabym się bezpiecznie. Jeśli przemawia za nim choć jedna rzecz, to
fakt, że jest arystokratą z prawdziwego zdarzenia. I to bystrym. Rozsądnym. No
dobra, to już trzy rzeczy, które przemawiają na jego korzyść. I nigdy by przy
mnie nie zasnął.
-No dobra, to jak sprowadzić cię z powrotem? - spytała Ingrid. - Wylatujesz o
trzeciej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl