[ Pobierz całość w formacie PDF ]
płonęłaś w moich ramionach - zauważył, nieco obrażony jej brakiem entuzjazmu.
- Czekałam, aż to powiesz! - zawołała z gorzką satysfakcją.
Luiz zawsze postrzegał ją jako partnerkę do seksu, zabawkę, podczas gdy ona w wyobrazni
widziała ich jak wspólnie się starzeją.
- Trudno ci się oprzeć. Myślę, że wiele kobiet uważa cię za bardzo pociągającego, ale to nie wystar-
czy. - Unikała jego wzroku, bo mały zdradliwy głosik w głowie pytał ją, czy aby na pewno chciała
zrezygnować z tak wspaniałego, niepowtarzalnego seksu? Czy w małżeństwie istniały gwarancje
powodzenia? Czasami nie wystarczała nawet miłość... Otrząsnęła się szybko i dodała: - Obydwoje
zasługujemy na szczęście. Nie powinieneś był zrywać z Cecelią. Ja też pewnego dnia spotkam swoją
bratnią duszę. Szczęśliwi, spełnieni ludzie są lepszymi rodzicami niż zle dobrane małżeństwo.
Luiz czuł się głęboko urażony uporem Holly. Zachowywała się, jakby małżeństwo z nim mogło
jedynie przysporzyć jej cierpień! Podczas gdy tłumy kobiet mogły jedynie marzyć o równie hojnym i
odpowiedzialnym mężu, ona fantazjowała o jakiejś bratniej duszy. Przecież to on był dla niej idealnym
partnerem! Dlaczego nie chciała tego dostrzec? - irytował się.
- I tak bym zerwał z Cecelią - burknął.
- Jak to? To idealna kandydatka na twoją partnerkę: piękna, z odpowiednim pochodzeniem i
statusem majątkowym. - Holly bardzo się starała zignorować nagły przypływ satysfakcji.
Luiz wzruszył ramionami i zmienił temat.
- Załóżmy na chwilę, że nie wyjdziesz za mnie za mąż. Spodziewasz się, że będę dojeżdżał do
Yorkshire?
- Wcześniej ci to nie przeszkadzało - zauważyła.
Wspomnienie ich wspólnych weekendów nadal sprawiało jej zarówno ból, jak i rozkosz.
- Weekendy! - Luiz machnął lekceważąco ręką. - Nie będę niedzielnym ojcem. Poza tym, co ze
szkołą? Przecież w tej twojej lodowej pustelni nie ma nawet dostępu do porządnej edukacji.
L R
T
Holly przełknęła obelgę i nie dała się sprowokować.
- Nie przeprowadzę się do miasta - stwierdziła kategorycznie.
- Nie będę dojeżdżał do Yorkshire. - Odbił piłeczkę.
Jeśli chciała grać ostro, nie zamierzał robić uników.
- Dlaczego wszystko utrudniasz? - Holly powoli traciła siły.
Mimo że wywróciła jego życie do góry nogami, Luiz gotów był wziąć odpowiedzialność za swój
błąd. Wielu mężczyzn skorzystałoby skwapliwie z jej deklaracji niezależności i braku oczekiwań, ale nie
on. Czy naprawdę jej urażona duma powinna zdecydować o przyszłości maleńkiej istoty, którą nosiła pod
sercem?
- Nie mogę się przeprowadzić. Co z moimi zwierzętami? - powtórzyła, ale bez przekonania.
- Wszystko da się załatwić - obiecał Luiz zadowolony ze swego, na razie połowicznego,
zwycięstwa. - W przyszłym tygodniu muszę wyjechać z kraju, będziesz miała czas, żeby wszystko sobie na
spokojnie przemyśleć i przyzwyczaić się do faktu, że w twoim życiu nastąpią wielkie zmiany.
L R
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Po burzliwym pobycie w Londynie Holly marzyła o powrocie na swoją spokojną wieś, ale nawet
przepiękny krajobraz sielskiego Yorkshire nie zdołał stłumić niepokoju i zamętu panującego w jej sercu. Z
jednej strony nie potrafiła wybaczyć Luizowi kłamstw i odrzucenia, z drugiej musiała uczciwie przyznać,
że nadal lgnęła do niego niczym ćma do płomienia. Może, podobnie jak Luiz, powinna kierować się jedy-
nie dobrem dziecka, a nie romantycznymi mrzonkami o wielkiej miłości? Powoli docierało do niej, że
dojazdy do Yorkshire wykończyłyby nawet tak twardego mężczyznę jak Luiz. Przeprowadzka wydawała
się więc nieunikniona.
- Powinnaś wyjść za niego za mąż - poradził Andy, któremu zwierzyła się ze swego dylematu tuż
po powrocie do domu.
Siedzieli przy kuchennym stole, a za oknem księżyc w pełni oświetlał srebrną poświatą bezkresne
pola. Zimą na długie miesiące wszystko pokryje śnieg. Jak mogła wymagać, by Luiz przedzierał się przez
kilometry zasp, żeby zobaczyć się z własnym dzieckiem? Holly zerknęła na dach schroniska i poczuła
ucisk w sercu.
- Omówmy wszystkie za i przeciw: jest zabójczo przystojny, bajecznie bogaty... jeśli ty go nie
chcesz, to może ja spróbuję? - Andy roześmiał się ubawiony własnym żartem. - A tak na poważnie, to nie
jest idealne miejsce na wychowanie dziecka, prawda? Z dala od lekarza, szkoły, innych dzieci. Myślisz, że
twój syn lub córka będą woleli dorastać wśród starych osłów i kalekich koni?
- Dziękuję za wsparcie - prychnęła. - Pomyślałeś może o zwierzętach? Co się z nimi stanie, jeśli się
przeprowadzÄ™?
- Podejrzewam, że niestety nie spakują walizek i nie przeniosą się z tobą do Londynu -
odpowiedział bez owijania w bawełnę. - Będziesz musiała je sprzedać, dom i ziemię też. Czas najwyższy
na zmiany - zauważył filozoficznie.
Holly przyjrzała mu się uważniej. Ubrany bardziej elegancko niż zwykle Andy wydawał się też
bardziej spięty, tak jakby coś leżało mu na sercu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]