[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyschły.
Następnie ruszyli w stronę parkingu. Quinlan postanowił, że
nałoży starą koszulę. Miał nadzieję, że nie zabrudzi jej w czasie
kolejnych zawodów.
Dochodziła już pora kolacji. Priscilla znowu zaczęła się
zastanawiać, co robi w tym obcym miejscu, z mężczyzną,
którego poznała dopiero dziś rano. Pomyślała, że będzie
najlepiej, jeśli teraz odjedzie...
Na kolację wybrali się pod namiot na potrawy z rożna. Priscilla
miała ochotę na szaszłyk barani z kiszoną kapustą i bułeczki z
jabłkami i cynamonem.
Quinlan zdecydował się na to samo. Tym razem jednak nie
rozłożyli jedzenia na ławeczce, ale wprost na trawie, tuż nad
brzegiem jeziora. Powoli przyłączali się do nich inni. Między
nimi był Toby wraz ze swoją grupą.
– Skąd jesteś? – spytał Quinlana bez zbędnych wstępów.
– Mieszkałem trochę na zachodnim wybrzeżu – odparł
zagadnięty. – A teraz szukam dla siebie jakiegoś miejsca, gdzie
mógłbym osiąść na stałe.
Dziewczyna poczuła, że ściska ją w dołku. Czyżby był to
strach?

– Tutaj nie byłoby ci wcale najgorzej – powiedział Toby,
zataczając wielki krąg ręką.
Quinlan pokręcił poważnie głową.
– Zdaje się, że już znalazłem miejsce – oznajmił.
– Gdzie to jest?
– Muszę jeszcze sprawdzić – odrzekł tajemniczo Quinlan.
Toby podrapał się w głowę.
46
– Jak już sprawdzisz, to daj mi znać – poprosił.
– Na pewno – obiecał mu Quinlan.
Priscilla siedziała ze wzrokiem utkwionym w talerz i wolno
przeżuwała kolejny kęs baraniny. A więc Quinlan dokądś jechał.
Miał już jakieś, upatrzone z góry, miejsce. Chciał tylko
sprawdzić, jak mu tam będzie...
– Jeśli nie masz ochoty na szaszłyk, to mogę go za ciebie
skończyć – usłyszała tuż nad uchem.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Quinlan miał wilczy apetyt.
Podała mu swój talerz, a on rzucił się na mięso jak prawdziwy
drapieżnik. Patrzyła z podziwem na ten przypływ witalności.
Priscilla wdała się w pogawędkę z innymi dziewczynami z
grupy. Szybko jednak przekonała się, że interesuje je przede
wszystkim Quinlan. Musiała o nim mówić, chociaż prawie go
nie znała. Quinlan słuchał tego jednym uchem, gawędząc cały
czas z Tobym.
Obaj zaczęli teoretyczne przygotowania do zdobycia śliskiego
słupa.
– Najważniejsze to się nie zrażać – mówił Toby.
– Trzeba próbować wiele razy, żeby w końcu zwyciężyć. Nigdy
nie udaje im się posmarować go tak, żeby był jednakowo śliski
ze wszystkich stron. Najpierw trzeba znaleźć tę najmniej śliską
stronę...
Obok Priscilli siedziała dziewczyna imieniem Trina, która
wydawała się najmniej zainteresowana Quinlanem.
– Wszystkie jesteście stąd? – spytała ją Priscilla.
– Czy przyjechałyście specjalnie na festyn?
Dziewczyna uśmiechnęła się.
– Raczej stąd – odparła. – Albo z okolicznych miasteczek...
Chodziliśmy wszyscy do tej samej szkoły.
W okolicy jest tylko jedna szkoła średnia – wyjaśniła.
– A ty jesteś z dużego miasta?
47
Priscilla skrzywiła się.
– Nie. Ze strasznej dziury w Illinois.
– Ale pewnie dużo podróżujesz...
Dziewczyna pokręciła głową. Quinlan przestał słuchać Toby'ego
i nadstawił uszu.
– Niespecjalnie. Teraz zrobiłam sobie takie krótkie wakacje.
– A dlaczego przyjechałaś na festyn? Co cię tutaj sprowadziło?
Priscilla zmarszczyła nosek.
– Chyba te transparenty wzdłuż drogi. Wyglądały tak
zachęcająco...
Trina aż klasnęła w ręce.
– Przecież sama je zrobiłam! – krzyknęła. – Inni mówili, że
szkoda zachodu. Słyszeliście – zwróciła się do pozostałych –
podobały jej się moje transparenty.
Quinlan skinął poważnie głową.
– Gdyby nie one, mnie również by tutaj nie było – powiedział.
Toby wyglądał na zafrasowanego.
– Rzeczywiście próbowaliśmy jej to wyperswadować. No cóż,
popełniliśmy błąd...
Trina poderwała się na równe nogi.
– Zobaczycie, założę firmę reklamową i będę zarabiała kupę
szmalu! Nie można tkwić-tu bezczynnie.
Trzeba coś robić...
Jakiś młody człowiek, jak się później okazało, jej mąż, zasłonił
ją własnym ciałem.
– Trina jest trochę zdenerwowana – powiedział.
– To podobno normalne, gdy się jest w ciąży.
Trina złapała go za rękę.
– No widzisz! Wygadałeś! Przecież mieliśmy to zachować w
tajemnicy...
Zagłuszyły ją piski i pokrzykiwania. Posypały się gratulacje.
Trina stała zarumieniona i przyjmowała je z uśmiechem.
48
– Czekaliśmy na to niecierpliwie – zapewniał jej mąż. – Mamy
już nawet imię.
– Dla chłopca czy dziewczynki? – zapytał ktoś.
– Na wszelki wypadek dla dwojga – odrzekła Trina.
Priscilla poczuła przypływ zazdrości. Quinlan ścisnął ją za
ramię.
– Ładny widok, prawda? – szepnął jej do ucha.
Spojrzała na niego zamglonym wzrokiem. Bała się, że za chwilę
się rozpłacze.
– Bardzo ładny – powiedziała.
Po kolacji cała paczka wybrała się w pobliże estrady, gdzie
grupa uczniów z miejscowej szkoły prezentowała ćwiczenia na
batucie. Priscilla wiedziała, że powinna już jechać, chciała
jednak zobaczyć zmagania ze śliskim palem. Po akrobatach
wystąpił miejscowy śpiewak i poeta, który opisał w mowie
wiązanej zmagania Quinlana i Toby'ego, dopasowując je do
popularnej melodii. Obaj mężczyźni stali się sławni, chociaż na
dobrą sprawę ballada nie była panegirykiem – na ich cześć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl