[ Pobierz całość w formacie PDF ]

formacji. Satti często się spotykała z błękitem i brązem. W tych barwach nosili się poeci
(to znaczy ci, którzy pracowali dla rządu), producenci taśm i progreali, bibliotekarze i
urzędnicy z filii Biura, z którymi Satti miała mniejszy kontakt, jak na przykład Czystość
Etyczna. Dystynkcje jej towarzysza podróży zdradzały, że pełni on dość wysoką funkcję
Pełnomocnika. W pierwszych dniach spodziewając się państwowego nadzoru, urzędni-
ka czuwającego nad jej każdym ruchem, czekała na jakąś oznakę zainteresowania z jego
strony. Nie dostrzegła żadnej. Jeśli ją znał, nie okazał tego. Stronił od wszystkich, posił-
ki jadał przy kapitańskim stole, zajmował się tylko własnym noterem i unikał grup, do
których dołączała Satti.
Teraz stanął przy balustradzie o parę kroków od niej. Skinęła mu głową i dalej mil-
czała w przekonaniu, że takie zachowanie jest jak najbardziej na miejscu.
Ale mężczyzna zagadnął ją, przerywając ciszę mroczniejącego krajobrazu, gdzie je-
dynie woda mruczała cicho i zaciekle pod dziobem promu.
 Straszny kraj  powiedział.
Dzwięk jego głosu obudził małego eberdyna, przywiązanego do pobliskiego słupa.
Zwierzę zabeczało cicho: ma  ma! i potrząsnęło głową.
 Jałowy  dodał Pełnomocnik.  Zacofany. Szuka pani oczu kochanków?
 Proszę?
22
 Oczu kochanków. Klejnotów, drogich kamieni.
 Dlaczego tak się nazywają?
 Prymitywna wyobraznia. Rzekome podobieństwo.  Ich oczy spotkały się prze-
lotnie. Do tej pory sądziła, że jest nieco sztywny, nudny, może trochę egocentryczny. Nie
spodziewała się tak lodowato przenikliwego spojrzenia.
 Znajdują się na wybrzeżach rzeki, na wyżynie. Tylko tam.  Wskazał punkt w gó-
rze rzeki.  Jedyne miejsce na planecie. A zatem przywiodło panią coś innego.
Musiał ją znać. I sądząc po jego zachowaniu, chciał jej dać do zrozumienia, że nie po-
chwala jej samotnych wędrówek.
 Przez ten krótki czas, jaki spędziłam na Ace, widziałam tylko Dowza City. Dosta-
łam zezwolenie na małą wyprawę.
 W górę rzeki  dodał z martwym pseudouśmiechem. Czekał na dalsze wyjaśnie-
nia. Czuła to oczekiwanie, presję, jakby uważał ją za swoją podwładną. Stawiła mu czo-
ło.
Spojrzał na fioletowe równiny, powoli mroczniejące do czerni. Potem na wodę, cią-
gle jakby rozświetloną od środka.
 Dowza to piękny kraj. %7łyzne ziemie, prosperujące fabryki, znakomite miejscowo-
ści wypoczynkowe. Skoro pani tego nie widziała, po co jechać na pustynię?
 Urodziłam się na pustyni  odparła. To mu na chwilę zamknęło usta.
 Wszyscy wiemy, że Terra jest żyznym, postępowym światem.  Jego głos był pe-
łen dezaprobaty.
 Pewne rejony mego świata są żyzne. Zdarzają się i jałowe. yle je wykorzystywali-
śmy. To cały świat, jest w nim miejsce na różnorodność. Tak jak tutaj.
 A jednak woli pani jałowe ziemie i prymitywne środki podróży?
Nie był to już przesadny, frustrujący szacunek, jaki okazywali jej mieszkańcy Dowza
City, otaczający ją ochronnym parasolem, jakby była małym blaszanym bożkiem, który
nie może poznać rzeczywistości. W głosie tego człowieka słyszała podejrzliwość, nieuf-
ność. Dawał jej do zrozumienia, że obcy nie powinni samotnie włóczyć się po jego kra-
ju. Pierwszy przypadek ksenofobii na Ace.
 Lubię statki  powiedziała pogodnie.  I podoba mi się ta okolica. Surowa, lecz
piękna. Nie sądzi pan?
 Nie  warknął. Znała ten ton, głos państwowego urzędnika.
 A co pana sprowadza w górę rzeki? Poszukiwania oczu kochanków?  rzuciła
lekko, nawet żartobliwie, dając mu możliwość zmiany tonu.
Nie skorzystał z niej.
 Interesy.
 Wizdiat , najwyższe akańskie usprawiedliwienie, cel niepodlegający dyskusji, zrozu-
miały dla wszystkich.
23
 W tych okolicach znajdują się enklawy zacofania i reakcji. Mam nadzieję, że nie
ma pani zamiaru wybierać się poza miasto. Tam edukacja jeszcze nie dotarła, a tubyl- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl