[ Pobierz całość w formacie PDF ]

.
te sprzedane przez twego ojca cielaki. Bardzo jest z tego nierad.
Miał ochotę rzucićokiem na hrabinę! Ale zebrało mu się na ironię.
Powiada do mnie: "Niech siÄ™ Judysia dzielnie trzyma!
Ostatecznie babka Judysi była czarownicą czyli, symbolicznie
mówią c, należała do arystokracji". A ja na to: - "Nie będę się
musiała wysilać Znam swoje miejsce". Tillytuck rozpuś
. cił się
ostatnio. Dziśbezczelnie palił fajkę na grobie Płaczliwego Willa.
- Ciocia Edyta i ciocia Barbara bardzo siÄ™ naszym goÅ›
ciem przejęły
- powiedziała Pat. - Zapraszałam je na obiad, ale odmówiły. To
ciocia Edyta nie zgodziła się. Zaproponowała jednak, że mi pożyczy
srebrne łyżki do zupy. Mówi, że hrabina na pierwszy rzut oka
odróżni srebro od platerów. Cieszę się, że nasze łyżeczki do
herbaty są srebrne, chociaż takie już stare i cienkie.
- No i dlatego właś
nie wyglą dają arystokratycznie - pocieszyła ją
Judysia. - Hrabina od razu pomyÅ›
li sobie: - "Oto stara rodzina.
¯adni tam dorobkiewicze". A jak już mówimy o Jaskółczym Gniezdzie,
to zauważyłyś
cie, co się stało z brodą waszego stryja Toma?
- Tak, niemal znikła - westchnęła Pat. - Zamieniła się w
szpicbródkę.
- Jak już całkiem zniknie, to zobaczycie! - tajemniczo oznajmiła
Judysia.
Ale Pat nie miała teraz głowy, żeby martwićsię znikają cym
zarostem stryja Toma. W Å›
rodę wieczór Srebrny Gaj był już gotów
przyją ćhrabinę - albo nawet parę królewską . W czwartek Sid zawiózł
Pat i Przylepkę do Wybrzeża Zatoki. I całe przedpołudnie
dziewczęta szyły. Ale po obiedzie Winnie oś
wiadczyła:
- Wiecie co, dajmy sobie spokój. Rzadko mamy okazję pogadać
.
Chodzmy do ogrodu, tam Å›
wieci słońce i wieje wiatr.
Spacerowały po ogrodzie zrywają c kwiaty, wdychają c zapach kwiatów
jabłoni, wpatrują c się w zatokę i układają c zabawne wierszyki.
Bawiły się wręcz cudownie, gdy nagle w domu rozległ się dzwonek
telefonu.
Xii
Winnie trzymała w ramionach swoje bożonarodzeniowe dziecko i do
telefonu pobiegła Pat. Kiedy usłyszała głos Judysi, od razu
wiedziała, że musiało się wydarzyćcośokropnego. Judysia bowiem
podchodziła do telefonu tylko wówczas, gdy naprawdę musiała.
- Patsy, to ty? Mam dla ciebie wiadomoÅ› .
ć Ona przyjechała.
- Judysiu, kto? Przecież nie hrabina?
- Ona we własnej osobie. Nie będę ci tłumaczyćprzez telefon. Ale
jak najszybciej wracaj. Sid i twój tata wybrali się do miasta.
- Zaraz będziemy - jęknęła Pat.
Nie było to wcale takie proste. Franek pojechał gdzieśautem,
pozostawała tylko roztrzęsiona dwukółka i stara siwa kobyła. W
Srebrnym Gaju znajdÄ… siÄ™ najwczeÅ›
niej za godzinÄ™. I trzeba
zadzwonićdo wuja Briana i prosić by zaraz odwiózł do domu matkę.
,
Pat i Przylepka wspólnymi siłami zaprzęgły kobyłę do dwukółki i po
stu latach - a przynajmniej tak im się wydawało - znalazły się na
podwórzu Srebrnego Gaju. Srebrny Gaj wyglą dał równie spokojnie jak
zawsze: na schodach spał Po Prostu Pies, na cembrowinie studni
leżały trzy zwinięte w kłębek kocięta.
- Hrabina siedzi pewnie w salonie - szepnęła Pat. - Wejdzmy cicho
do kuchni i dowiedzmy siÄ™ wszystkiego od Judysi.
- Jak mam się do tej hrabiny zwracać
? - spytała Przylepka. - Pat,
ja siÄ™ chyba schowam w stodole.
- Natychmiast się uspokój... Nie jesteśBinnie'ówną . Wypytamy
Judysię i pobiegniemy na górę szybko się przebrać
.
Pat miała na sobie błękitną lnianą sukienkę, w której było jej
bardzo do twarzy, a Przylepka zielony sweterek z haftowanym białym
kołnierzykiem. Jej rozwiane wiatrem włosy błyszczały jak liś
cie
buku w pazdziernikowym słońcu. Obie dziewczynki, ś c się ze
miejÄ…
zdenerwowania wbiegły do kuchni. I stanęły jak wryte. Oczy
Przylepki zasygnalizowały do Pat: "Czy uda nam się to przeżyć
?"
Judysia Plum i hrabina Medchester siedziały przy stole: na
półmisku leżała resztka pieczonych kiełbasek i pieczonych
kartofli. Judysia nalewała właś
nie ze swojej "mlecznej krowy"
ś nie pani, a ta nabierała sobie kawał
mietankę do filiżanki jaś
ciasta, które Judysia ochrzciła "przysmakiem biskupa". Na ś
rodku
podłogi Dżentelmen Tom doprowadzał do porzą dku swoje futerko,
Pyszałek siedział zwinięty w kłębek na kolanach hrabiny, a McGinty
leżał pod jej krzesłem. W ką cie siedział Tillytuck, na szczęś
cie
bez swojej czapy. Judysia była w pasiastej drelichowej sukni, ale
miała na sobie piękny wykrochmalony biały fartuch. Zachowywała się
tak naturalnie, jakby podejmowała praczkę. Ale Pat mimo całego
zmieszania zauważyła, że lady Medchester zdaje się ś .
wietnie bawić
- O, sÄ… ! - oÅ›
wiadczyła Judysia z niewiarygodną nonszalancją . - Oto
dziewuszki, o których pani opowiadałam, córki pani Alkowej:
Patrycja i Rachela.
Hrabina natychmiast wstała i uś
ciskała ręce Patrycji i Racheli.
Miała włosy mysiego koloru, kwadratową czerwonawą twarz i
prawdziwie czarujÄ… cy uÅ›
miech.
- Tak się cieszę, że zdą żyłyś
cie przyjechać- powiedziała. - To
byłoby okropne, gdybym po powrocie do domu musiała wyznaćKlarze,
że nie widziałam jej rodziny. Ona wcią ż wspomina kilka cudownych
dni, które w dzieciństwie spędziła na Wyspie Księcia Edwarda.
Strasznie mi przykro, że wpadłam tak nieoczekiwanie. Ale wczoraj
wieczorem dostałam telegram z Anglii i jeszcze dziśmuszę
wyjechać Wasza Judysia - tu uś
. miechnęła się do Judysi - powitała
mnie jak najserdeczniej i oprowadziła po waszej ś
licznej
posiadłoś
ci, a co więcej podała mi przepyszną kolacyjkę. Byłam
strasznie głodna.
Nagle okazało się, że wszystkie siedzą przy stole. Pat
pobłogosławiła w myś
li Judysię, że ta nie straciła głowy: nakryła
stół najpiękniejszym obrusem i wyjęła srebrne łyżeczki. Ale
dlaczego srebrny czajniczek stoi w kredensie, a na stole króluje
stary, brunatny i gliniany?
I Tillytuck siedział w samej koszuli! Właś
ciwie najlepiej byłoby
umrzeć Jak zaczą ćrozmowę? Pat przypomniał się artykuł w którymś
.
z kobiecych pism Jak poprowadzićrozmowę z kimś kogo się dopiero
,
poznało. Ale żadna z porad nie pasowała do tej sytuacji. Zresztą
okazało się to niepotrzebne: Hrabina nie przestawała mówić bardzo
,
serdecznym tonem zwracajÄ… c siÄ™ do wszystkich Å‚Ä… cznie z
Tillytuckiem. Pat poczuła, że i tak nie ma już nic do stracenia,
przestała więc zaprzą taćsobie głowę konwenansami. Przylepka nigdy
zaśsię niczym długo nie przejmowała. Więc w zadziwiają co krótkim
czasie okazało się, że mają sobie mnóstwo do powiedzenia i zaczęła
się wesoła pogawędka. Hrabina nalegała, by napiły się z nią
herbaty; ona sama piła już trzecią filiżankę. Judysia powędrowała
do spiżarni i wróciła niebawem niosą c zapomniane kruche
ciasteczka. Lady Medchester wypytywała o matkę i strasznie
żałowała, że nie może zabraćz sobą do Anglii kocią tka ze
Srebrnego Gaju.
- Jeden z waszych kotów zaszczycił mnie już swoją sympatią -
zaÅ›
miała się patrzą c na mruczą cego Pyszałka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl