[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pamiętała do dziś wszystkie napomnienia matki. Wzięła szklankę od
Lisbeth i uśmiechnęła się do niej.
-Dziękuję.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Robi to po raz trzeci w ciągu
ostatnich kilku minut, pomyślała Nikki.
Chciałabyś być na moim miejscu? - spytała.
Nie masz ochoty iść?
Prawdę mówiąc, niewielką. - Nikki szybko opróżniała zawartość
szklanki. Czuła, że przy każdym ruchu głowy długie kolczyki ocierają
się ojej obnażone ramiona.
Nawet z Pierce'em? - indagowała Lisbeth zdumionym głosem, tak
jakby uważała to za nieprawdopodobne.
Pracuję dla niego - odparła Nikki. -I to wszystko. Zupełnie nie
interesuje mnie jako mężczyzna.
Tak?
Nie jest w moim typie - gładko, po raz drugi z rzędu skłamała Nikki. -
Jeśli o mnie chodzi, Pierce
S
R
może umawiać się z każdą kobietą, z jaką tylko zechce. Oczywiście,
oprócz... - zawiesiła głos, spoglądając uważnie na Lisbeth - oprócz tej,
która wypisuje do niego zwariowane listy.
- Hej, czy ktoś nie widział przypadkiem mego ochroniarza? - Od
strony bocznych schodów dobiegał donośny głos Pierce'a.
Stanął w drzwiach kuchni.
- Byłem w jej pokoju zobaczyć, dlaczego jeszcze nie zeszła... Ach, tu
jesteś. - Uśmiechnął się do Nikki.
Było widać, że jest zadowolony. - Od razu wiedziałem, że w tej
sukience będzie ci świetnie.
Lisbeth, siedząca nadal przy stole, wpatrywała się w aktora wzrokiem
pełnym uwielbienia. Nie zwracał na to uwagi. W przeciwieństwie do
Nikki i Marjorie Gilmore, która spoglądała na siostrzenicę bardzo
niezadowolona.
Co oznacza taka reakcja gospodyni? Czy Marjorie Gilmore rozzłościł
cielęcy zachwyt malujący się na twarzy siostrzenicy? Może brak
jakiegokolwiek odzewu ze strony Pierce'a? A może jeszcze coś
innego? Na przykład zazdrość? Nikki stanęła przed oczyma zacięta
twarz gospodyni, kiedy zastała ją z Pierce'em w dwuznacznej sytuacji
w oranżerii.
Przecież to stara kobieta, pomyślała. Z powodzeniem mogłaby być
jego babką. Lub co najmniej matką. A ponadto pracuję u niego od
wielu lat. Nie, to chyba niemożliwe, żeby wypisywała do niego mi-
łosne listy.
- Krótka spódniczka to świetny wynalazek - powiedział, śmiejąc się
Pierce. - Prezentujesz się w niej znakomicie. - Na jego twarzy
odmalowała się wyrazna satysfakcja. - Odwróć się, proszę. Niech
jeszcze
S
R
zobaczę, jak wyglądasz z tyłu. - Był przekonany, że równie doskonale,
ale co mu szkodziło sprawdzić?
Od komplementów i spojrzeń Pierce'a Nikki aż zakręciło się w
głowie. Błyskawicznie jednak oprzytomniała i rzuciła mu ostre
spojrzenie. Tak lodowate, że skamieniałaby od niego natychmiast
nawet wulkaniczna lawa. Ale gwiazdor nie przejął się ani trochę.
- Nie chcesz, to nie - powiedział, nie zrażony odmową. - Kończ
szybko mleko. Musimy już iść.
S
R
ROZDZIAA 5
Przewidywałam, że tak się stanie! - jęknęła w duchu, siedząca na
przednim siedzeniu lamborghini Nikki, bezskutecznie obciągając
krótką, elastyczną sukienkę na obnażonych udach. To prawdziwy cud,
że przy wsiadaniu sukienka nie podciągnęła się do pasa! O tym, co
będzie z wysiadaniem, Nikki wolała nawet nie myśleć.
Sądziłam, że Lisbeth nie mieszka z ciotką - odezwała się po chwili do
Pierce'a.
I miałaś rację. - Zwolnił. Przejechali przez żelazną bramę i włączyli
się do ulicznego ruchu. - Mieszka w bursie studenckiej. W miasteczku
akademickim.
Naprawdę? W twojej kuchni spędza mnóstwo czasu.
Pierce uniósł brwi.
I co z tego?
Dziewczyna w jej wieku powinna przebywać w towarzystwie
rówieśników.
Powinna.
Dlaczego więc tego nie robi?
Czego?
S
R
Pierce'a znacznie bardziej interesowały nogi Nikki niż jej słowa. Ma
wspaniałe uda i podniecające biodra, stwierdził, jeszcze raz gratulując
sobie wyboru odpowiednio krótkiej i obcisłej sukienki.
Nie przestaje z rówieśnikami.
Czyimi rówieśnikami?
Pierce bezmyślnie podtrzymywał rozmowę. Uda Nikki były gładkie.
Napięte. Silne. Poczuł, jak krew uderza mu do głowy. Na sekundę
przestał panować nad wozem.
- Lisbeth - odrzekła zniecierpliwiona Nikki. Poruszyła się
niespokojnie. - Pierce, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Mocniej zacisnął ręce na kierownicy, bo sukienka siedzącej obok
dziewczyny jeszcze bardziej podciągnęła się w górę.
- Oczywiście. Dotarło do mnie każde twoje słowo - odparł. Miałby
duży kłopot, gdyby zechciała to sprawdzić.
Powiedz, czy to nie dziwne, że ciągle, całymi dniami, przesiaduje u
ciotki?
Kto?
Lisbeth! - Zaniepokojona popatrzyła na Pierce'a. Musiało dziać się z
nim coś niedobrego. - Powiedz...
- urwała, bo nagle spostrzegła, na czym był skupiony
jego wzrok. - Och, jak możesz! - Poprawiła się na siedzeniu i
przesunęła nogi w drugą stronę. Na uda naciągnęła dół sukienki. - Gzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl