[ Pobierz całość w formacie PDF ]

122
R
L
T
 A dlaczego zmieniliście front i z nim współpracujecie?
 Okazuje się, że był lepszym strategiem od nas. Jeśli o mnie chodzi,
znalazł mój słaby punkt i go wykorzystał.
 Nie bardzo rozumiem. Co takiego zrobił?
Malcolm przypomniał sobie dzień, gdy John Salvatore zwrócił się do
niego z ofertą pracy dla Interpolu i ujawnił, jakie by to niezwykłe otworzyło
przed nim możliwości. Będzie mógł na bieżąco wiedzieć, co się dzieje z
Celią, czuwać nad nią.
 Co zrobił? Pokazał mi zdjęcia naszej córki.
Babeczka rozpadła jej się w ręce, bo ścisnęła ją za mocno, wstrząśnięta
słowami Malcolma.
 To ty miałeś dostęp do... takich rzeczy?
 Nie widziałem jej ani się z nią nie kontaktowałem. Uszanowałem
nasze postanowienie, że to ona ma o tym zadecydować.
 Masz mi za złe, że oddałam ją do adopcji. Zdaję sobie z tego sprawę.
 Celia, ja też podpisałem te papiery. Jestem w stanie podejmować
samodzielne decyzje. Nie mogłem pełnić roli ojca, uziemiony w odległości
tysięcy kilometrów w szkole dla odmieńców. Byłbym egoistą, gdybym kazał
jej czekać na mnie do chwili, aż skończę szkołę.
 To dlaczego mi nie wybaczyłeś? Dlaczego nie możemy być szczęśliwi
razem?  zapytała.
 Ubolewam nad tym, ale nie mam nikomu tego za złe. Czy chciałbym,
żeby sprawy potoczyły się inaczej? Oczywiście. Chciałem być mężczyzną,
który byłby w stanie zatroszczyć się o was obie.
 A więc to wszystko dlatego? Pomagasz mi, chcąc zadośćuczynić za to,
co powinieneś był zrobić osiemnaście lat temu?
 Trochę tak. A teraz powiedz mi, jak nasza córka wyglądała po
123
R
L
T
porodzie.
 Czy ludzie z Interpolu nie dali ci zdjęć z kliniki położniczej? Urodziła
się... taka jakaś pomarszczona. Miała ciemne włoski i bardzo delikatną skórę.
Chciałam ją mieć przy sobie. Coś się jednak we mnie zmieniło, gdy
spojrzałam jej w oczy. Zrozumiałam, że chociaż bardzo pragnę ją zatrzymać,
nie potrafię zaspokoić jej potrzeb.
 Ma na imię Melody  powiedział cierpko.
Nie wierzyła własnym uszom.
 Rodzice adopcyjni pytali mnie, jak jej dałam na imię. Nie
spodziewałam się, że je zachowają.
 No widzisz. Zdjęcie, które widziałem, zrobili jej, gdy miała siedem lat.
To jedyne zdjęcie, jakie znam. Nawet wtedy była bardzo podobna do ciebie.
 Przestań. Jeśli ona chce nas znalezć, to znajdzie. To od niej zależy.
Tak ustaliliśmy.
 Możemy jednak to sprowokować. Jesteśmy teraz parą. Możemy się
pobrać i się z nią skontaktować.
 Nie, Malcolm, ta decyzja należy do niej. Jestem jej to winna: dać jej
możliwość wyboru. A twoje oświadczyny są tak samo nieprzemyślane jak te,
które słyszałam, kiedy byliśmy nastolatkami.
 A ty je odrzucasz tak samo brutalnie.
 Zmieniasz moje życie. Musisz zrozumieć, że nie jestem już tą
nieodpowiedzialną, w gorącej wodzie kąpaną nastolatką. Czuję dumę z tego,
co robię, i nie mam powodu, żeby to zmieniać. Nie pasuję do tego twojego
stylu życia na najwyższych obrotach: tras koncertowych albo udziału w
międzynarodowych śledztwach. Na Boga, Malcolm, pomyśl chwilę. To
niemożliwe.
 A ty musisz sobie zdać sprawę, że twój sprzeciw nie ma nic
124
R
L
T
wspólnego z tym, gdzie moglibyśmy mieszkać ani jak żyć. Po prostu nie
chcesz się angażować w związek ze mną.
Na jego twarzy pojawiło się rozczarowanie. Tak samo posępnie patrzył
na nią lata temu.
 Celia, nie chcesz spróbować teraz, tak jak i nie chciałaś wtedy.
Dlaczego on nie rozumie, że ona go nie odrzuca, tylko szuka
kompromisu?
 Nieprawda. To ty nie starasz się spojrzeć na to z mojego punktu
widzenia. Ale na miłość boską, Malcolm, ja się zmieniłam. Nie pozwolę ci
znów sprawić mi bólu.
Podniosła dumnie głowę, bo poza dumą nic jej już nie pozostało,
odwróciła się i o mały włos nie wpadła w drzwiach na Terri Ann. Czy ten
upokarzający koszmarny moment może się zamienić w coś gorszego? Po-
winna schować dumę do kieszeni i uciekać stąd.
Wymamrotała  przepraszam i weszła do domu.
Biegła przed siebie, stukając sandałkami o lśniącą drewnianą podłogę,
po schodach wiodących do sypialni pełnej antyków i delikatnych tkanin. Tam
zatrzasnęła za sobą drzwi, oparła się plecami o ścianę i zobaczyła, że... nie
jest w pokoju sama.
Barczysty mężczyzna nachylony nad jej walizką nagłe się odwrócił. W
jednej ręce trzymał jej torbę, w drugiej kartkę.
 Adam Logan?  zapytała.  Co pan robi w moim pokoju?
Odruchowo przeniosła wzrok na kartkę zapisaną drukowanymi na
komputerze dużymi literami, takimi samymi, jakie w ciągu ostatnich paru
tygodni widziała na krótkich listach z pogróżkami.
UWA%7łAJ NA SIEBIE, DZIWKO [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl