[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nia i podał je Trevorowi, który odwzajemnił mu się plikiem listów z walizeczki.
Tym razem dostał sześć. Niekiedy było ich nawet dziesięć, rzadko kiedy mniej
niż pięć. Chociaż Trevor nie prowadził żadnych zapisków czy jakiejkolwiek innej
dokumentacji, która mogłaby stanowić dowód, że miał coś wspólnego ze szwin-
dlem Bractwa z Trumble, doskonale wiedział, że urabiali obecnie około dwudzie-
stu, trzydziestu potencjalnych ofiar. Rozpoznawał niektóre nazwiska i adresy.
Według szczegółowej kartoteki Spicera potencjalnych ofiar było dokładnie
dwadzieścia jeden. Dwudziestu jeden poważnych oraz osiemnastu mniej pew-
nych kandydatów. W sumie korespondowali z prawie czterdziestoma mężczyzna-
mi. Niektórzy z nich bali się własnego cienia, inni z tygodnia na tydzień stawali
się odważniejsi, jeszcze inni, ci już urobieni, byli gotowi w każdej chwili uciec
z domu i paść w ramiona Ricky emu czy Percy emu.
Cierpliwość. Najtrudniej było zachować cierpliwość. Szwindel przynosił re-
zultaty, pieniądze przechodziły z ręki do ręki, dlatego kusiło ich, żeby jak najszyb-
ciej przydusić ofiarę i zażądać szmalu. Ale nie, nic na chybcika. Beech i Yarber
142
harowali jak konie w polu, godzinami pisali listy, podczas gdy Spicer kierował ca-
łością operacji. Skuteczne urobienie nowego, bogatego korespondenta, zdobycie
jego zaufania wymagało dyscypliny i wielu pięknych słówek.
 Nie pora na kolejny przekaz?  spytał Trevor.
Spicer przeglądał nowe listy.
 Tylko nie mów mi, że jesteś spłukany  burknął.  Zgarniasz więcej od
nas.
 Trzymam forsę za granicą, tak samo jak wy. Chciałbym mieć więcej, i tyle.
 Ja też.  Spicer trzymał w ręku białą kopertę. Brant White z Upper Darby
w Pensylwanii.  Aaa, jest coś nowego. . .  Rozerwał kopertę i szybko przeczy-
tał list. Był zaskoczony jego tonem. Ani strachu, ani lania wody. Tak, ten człowiek
nie czaił się po kątach i nie owijał niczego w bawełnę. Ten człowiek był gotowy
do działania.
 Gdzie jest Palm Valley?  spytał.
 Szesnaście kilometrów na południe od Neptune Beach. Bo?
 Co to za miejsce?
 Jedno z tych ekskluzywnych osiedli dla bogatych golfiarzy i emerytów
z północy.
 Ile trzeba wydać, żeby kupić tam dom?
 Nigdy tam nie byłem. Wszędzie bramy, wszędzie ogrodzenia, wszędzie
strażnicy. Jakby ktoś chciał tam wejść i pokraść im wszystkie wózki. Ale. . .
 Ile?  przerwał mu Spicer.
 Na pewno powyżej miliona. Widziałem dwa ogłoszenia. %7łądali trzy milio-
ny od sztuki.
 Siedz tu i czekaj.  Spicer wstał, wziął listy i ruszył do drzwi.
 Gdzie idziesz?
 Do biblioteki. Wrócę za pół godziny.
 Mam robotę. . .
 Nie masz żadnej roboty. Poczytaj gazetę.
Spicer powiedział coś do Linka i ten wyprowadził go z budynku administra-
cyjnego. Sędzia szedł szybko wzdłuż wypielęgnowanego trawnika. Słońce grzało,
wszędzie kręcili się ogrodnicy, żeby zarobić pięćdziesiąt centów za godzinę pracy.
Bibliotekarze też pracowali, chociaż kiedy Spicer z nietypowym dla siebie
uśmiechem na ustach wpadł do sali konferencyjnej, właśnie odpoczywali od pisa-
nia listów, grając w szachy.
Sędzia rzucił na stół list od Branta.
 Chłopcy, nareszcie trafiła nam się gruba ryba.
Beech przeczytał list na głos.
 Palm Valley  wyjaśnił z dumą Spicer  to osiedle dla bogatych eme-
rytów i golfiarzy. %7łeby kupić tam dom, trzeba wybulić około trzech milionów
143
dolarów. Ten chłopak ma mnóstwo forsy i nie chce tracić czasu na korespondo-
wanie.
 Fakt, bardzo mu się spieszy  przyznał Yarber.
 Musimy działać szybko  rzekł Spicer.  Przyjeżdża już za trzy tygodnie.
 Potencjalne zasoby inwestycyjne?  spytał Beech; uwielbiał żargon gieł-
dziarzy, zwłaszcza tych, którzy obracali milionami.
 Co najmniej pół miliona dolarów  odparł Spicer.  Piszemy list. Trevor
czeka.
Beech otworzył jedną z licznych teczek, by zademonstrować kolegom swoje
narzędzia pracy: dziesiątki arkuszy papieru o pastelowych barwach.
 Myślę, że brzoskwiniowy będzie najodpowiedniejszy  powiedział.
 Zdecydowanie  zgodził się z nim Spicer.  Koniecznie.
Ricky napisał skróconą wersję standardowego listu kontaktowego. Dwadzie-
ścia osiem lat, absolwent college u, przebywa w klinice odwykowej, ale wkrót-
ce, najpewniej już za dziesięć dni, kończy leczenie i wychodzi na wolność. Jest
bardzo samotny i chciałby związać się z dojrzałym mężczyzną. To cudownie, że
Brant kupuje dom w Palm Valley, bo Ricky zamierza przyjechać do Jacksonville
i zamieszkać u siostry. Nie będzie żadnych problemów, żadnych przeszkód do po-
konania. Niecierpliwie na niego czeka, ale najpierw chciałby obejrzeć jego zdję-
cie. Czy Brant jest naprawdę żonaty? Jeśli tak, czy zamieszkają w Palm Valley we
dwoje? A może żona zostanie w Pensylwanii? Czyż nie byłoby wspaniale, gdyby
przyjechał na Florydę sam?
Załączyli kolorowe zdjęcie, to samo, które rozesłali setce innych. Jak dotąd,
mało kto mu się oparł.
Pół godziny pózniej brzoskwiniowy list leżał już na stole przed drzemiącym
Trevorem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl