[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Angelica nie była pewna, czego powinna się spodziewać, kiedy rok temu po-
stanowiła odszukać Stephena. Nie miała pojęcia, co do niego poczuje, kiedy się
spotkają, czy on zechce z nią rozmawiać. Wiedziała tylko tyle, że zasłużył na to, by
wiedzieć, iż ma córkę.
Gdy tylko się poznali, od razu poczuła, że obdarzył ją całkowicie bezwarun-
kową miłością, zaprosił do swojego życia i robił wszystko, by i ona go pokochała.
Teraz nawet nie chciała myśleć o tym, jak żyłoby się bez niego.
- Ja ciebie też kocham, Angel - zapewnił ją wzruszony. - Wolf? - Popatrzył
wymownie na młodszego mężczyznę.
Angelica nie protestowała, kiedy Wolf położył jej dłonie na ramionach. Oboje
w milczeniu patrzyli, jak pielęgniarze wywożą Stephena. Nie sprzeciwiła się także
wtedy, gdy Wolf odwrócił ją do siebie i mocno przytulił. Po jej policzkach spływa-
ły strumienie łez. Korzystając z tego, że się trochę uspokoiła, wyprowadził ją z kli-
niki na słońce.
Angelica nie umiała potem przypomnieć sobie, dokąd poszli. Następne go-
dziny przeminęły niczym sen, choć jak przez mgłę pamiętała, że Wolf zaprosił ją
na kawę, a jakiś czas pózniej kupił jej kanapkę.
Po czterech godzinach wrócili do kliniki.
- Jestem pewien, że o tej porze uzyskamy już jakieś konkretne informacje na
temat stanu zdrowia Stephena - zauważył Wolf, gdy otwierał przed nią drzwi wej-
S
R
ściowe do budynku.
Pomyślała ze smutkiem, że niekoniecznie. Nie była nawet w stanie zastana-
wiać się nad tym, co ze sobą pocznie, jeśli operacja nie zakończy się sukcesem.
- Angelica!
Z niedowierzaniem i radością podniosła głowę, słysząc tak dobrze sobie zna-
ny głos. Otworzywszy usta ze zdumienia, patrzyła, jak jej matka zmierza ku niej z
poczekalni.
- Mama? - wykrztusiła, oszołomiona.
- Uznałam, że nie powinnaś przechodzić przez to wszystko samotnie, kocha-
nie - wyjaśniła matka Angeliki z czułością i mocno przytuliła córkę. - Po-
rozmawiałam poważnie z Neilem, choć sytuacja jest dość niezręczna. - Uśmiech-
nęła się z zakłopotaniem. - Ostatecznie uradziliśmy, że powinnam przyjechać i po-
być przy tobie, przynajmniej dzisiaj. W recepcji poinformowano mnie, że wyszłaś
na kilka godzin z hrabią Gambrellim... - Z zainteresowaniem przyjrzała się Wolfo-
wi, który stał za Angelicą.
Blade policzki Angeliki powoli odzyskiwały normalną barwę. Doskonale
wiedziała, co w tej chwili widzi jej matka: wysokiego, jasnowłosego mężczyznę o
oliwkowej skórze, która świadczy o jego włoskim pochodzeniu, o wyrazistych ry-
sach przystojnej twarzy i szczupłym, muskularnym ciele pod wygodną, kremową
koszulą i spłowiałych dżinsach.
Miała także pełną świadomość, że podczas wczorajszej wizyty u rodziny ani
słowem nie zająknęła się o istnieniu kogoś takiego.
Co jednak mogła wówczas powiedzieć? %7łe najbliższy przyjaciel Stephena,
niejaki hrabia Gambrelli, bogacz i playboy, został poproszony o odgrywanie roli jej
opiekuna przez kilka najbliższych dni? To zapoczątkowałoby lawinę pytań na temat
tajemniczego arystokraty, a Angelica ani trochę nie miała ochoty udzielać bliższych
wyjaśnień w jego sprawie.
Wolf z uwagą przypatrywał się matce Angeliki, kobiecie, która dwadzieścia
S
R
siedem lat temu była kochanką Stephena.
Pomimo sporej, bo dwudziestoletniej różnicy wieku, Angelica i jej mama były
do siebie uderzająco podobne. Obie miały kruczoczarne, długie włosy, szare oczy i
olśniewające rysy twarzy. Obydwie były także szczupłe, ale zarazem apetycznie
zaokrąglone w dżinsach i obcisłych koszulkach.
Nic dziwnego, że Stephen ani przez moment nie wątpił, że Angelica jest córką
jego kochanki sprzed prawie trzydziestu lat.
- Pani Harper. - Wyciągnął rękę na powitanie. - Nazywam się Wolf Gambrel-
li, jestem bliskim przyjacielem Stephena, który poprosił mnie, żebym dzisiaj do-
trzymywał towarzystwa Angel - dodał dla wyjaśnienia, bo matka Angeliki nadal
sprawiała wrażenie zaskoczonej.
- Panie hrabio - przywitała się z nim i podała mu drobną, kruchą dłoń. -
Ogromnie się cieszę, że jest pan tutaj z nami.
Zaskoczona Angelica ciągle nie mogła ochłonąć, ale i tak dostrzegła wyrazne
zaciekawienie w oczach matki i jej pytajÄ…co uniesione brwi.
Co mogła powiedzieć o Wolfie? Wszystko było widoczne na pierwszy rzut
oka. Zabójczo przystojny i nieodparcie atrakcyjny, emanował pewnością siebie,
charakterystyczną wyłącznie dla bogatych ludzi sukcesu.
Mimo to uznała, że jakieś wyjaśnienie jest w takiej sytuacji konieczne.
- Mamo, ja...
- Panno Harper?
Angelica odwróciła się szybko na dzwięk cichego, spokojnego głosu Petera
Soamesa. Lekarz uśmiechnął się do niej szeroko, z nieskrywanym zadowoleniem i
satysfakcją, a wówczas zrozumiała, że operacja Stephena zakończyła się pełnym
sukcesem.
Wolf stał tuż obok, kiedy Angelica instynktownie odwróciła się do matki i
obie padły sobie w ramiona, a po ich policzkach popłynęły łzy radości i ulgi. Po-
myślał wówczas, nie po raz pierwszy, że zdecydowanie pomylił się w ocenie Ange-
S
R
liki, a także jej rodziny.
W ten sposób znikła jedyna przeszkoda, którą sam sobie postawił na drodze
do tej dziewczyny.
ROZDZIAA ÓSMY
- Co ty wyprawiasz? - spytała Angelica sennie, kiedy wziął ją w silne ramiona
i podniósł.
Była kompletnie wyczerpana natłokiem wrażeń z ostatnich dwunastu godzin,
a także stresem, który towarzyszył jej podczas oczekiwania na wynik operacji Ste-
phena. Na dodatek doświadczyła silnych emocji podczas nieoczekiwanego spotka-
nia z matkÄ….
Odetchnęła z ulgą dopiero wtedy, gdy chirurg, doktor Peter Soames, przybył z
wiadomością, że zabieg się udał, a pacjent miewa się dobrze.
Jakiś czas pózniej ponownie się rozpłakała, kiedy sanitariusze przywiezli do
pokoju na wpół przytomnego Stephena. Rozpoznał Angelicę oraz Wolfa i
uśmiechnął się do nich krzepiąco, nim zapadł z powrotem w sztuczny, wywołany
narkozÄ… sen.
Wkrótce matka Angeliki postanowiła się pożegnać i odejść, pokrzepiona
świadomością, że pozostawia córkę w dobrych rękach. Rzecz jasna, Angelica nie
podzielała optymizmu matki i nie uważała Wolfa za osobę, przy której może czuć
siÄ™ bezpieczna.
Z tego powodu zaniepokoiła się, gdy podniósł ją, śpiącą, z fotela w pokoju
Stephena.
- Co robisz? - ponowiła pytanie.
Pomimo przytłumionego światła, doskonale widziała surowe rysy jego twa-
rzy.
Zdecydowanie odmówiła powrotu do domu i uparła się, że przez całą noc bę-
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]