[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się, wierzchnia suknia opadła ujawniając lepiej jej dojrzałe kształty.
 Dobrze!  zgodził się ochoczo.  Zabierzmy się do dzieła.  Chwycił ją pod
ramionami i podniósł bez wysiłku. Jedną ręką odsunął jej welon i złożył koślawy pocałunek na jej
ustach. Trzymając ją, wstał na równe nogi.
 Czekaj!  krzyknęła zdenerwowana.  Jesteś za bardzo&
 Za bardzo co?  chciał wiedzieć. Grzebał rękami przy wiązaniu płaszcza udając, że
węzeł jest zbyt skomplikowany dla jego niezręcznych rąk. W końcu po prostu zerwał z niej ubranie.
Omia zaczęła walić go pięściami w twarz.
 Powoli, pijany niezdaro!
Nagle Conan upuścił ją i upadła z hałasem na poduszki.
 Chyba&  wymamrotał, chwiejąc się w przód i w tył, jakby jego kostki były zle
zrobionymi zawiasami.  Chyba&  Powoli i majestatycznie, niczym padające drzewo,
Conan upadł w przód nie wyciągając nawet rąk, by złagodzić upadek. Omia z okrzykiem
rzuciła się do ucieczki, ale jej nogi ugrzęzły pod ogromnym torsem.
Szarpnęła się, uwolniła nogi, wstała i zaczęła kopać niedoszłego kochanka.
 Nikczemnik! Opój! Pijany prostak!  Do każdego epitetu dodawała mocne kopnięcie w
żebra. Conan wydał z siebie tylko kilka pomruków, a ona wkrótce doszła do wniosku, że kopanie
więcej bólu sprawia jej delikatnym stopom.
Conan leżał udając pijanego i myślał sobie, jak bardzo posunęła się degeneracja tych ludzi
mrówek. Achilea zmiażdżyłaby jego żebra jednym kopniakiem. W końcu Omia klasnęła w
dłonie i Conan usłyszał lekkie kroki, po których wywnioskował, że musiała to być jedna z niewolnic.
Poszeptały i dziewczyna wyszła. Gdy zostali sami, Omia raz jeszcze zdobyła się, by kopnąć go w
głowę. Poczuł ukłucie w uchu, ale z okrzyku zorientował się, że jej stopa ucierpiała bardziej.
Cięższe kroki dały mu znać, że wszedł ktoś masywniejszy.
 Czy to ten wielki wojownik, który pokonał krokodyla?  był to głos Abbadasa.
 Pomagała mu kobieta  odparła.  On jest zwierzęciem i to głupim! Który mężczyzna
woli wino od ciała królowej?  pogarda w jej słowach zraniłaby każdego jeszcze bardziej
wrażliwego niż Conan.
 Przecież, Omio  rzekł Abbadas, a w jego głosie dało się słyszeć rozbawienie  to nie ogłada i
kultura osobista sprowadziły go do twojej komnaty. Jestem pewien, że ja nie będę marnował czasu
ani wina, by wprowadzić dużą kobietę w odpowiedni nastrój.
 W to nie wątpię. Z początku myślałam, że jest bardziej inteligentny.
 Nie myślałem, że zaprosiłaś go tutaj na konwersację  w jego głosie brzmiała wyraznie drwina.
 Nieczęsto często zdarza mi się porozmawiać z kimś nowym  odrzekła z irytacją. Zdała mu
krótką relację z ich rozmowy.
 Powiedziałaś mu dużo więcej, niż to jest konieczne  zganił ją Abbadas.  Ten
chrapiący zwierz nie musi wiedzieć wszystkiego. Teraz będę musiał jeszcze bardziej na niego
uważać.
 Dlaczego?  spytała.  Zrobimy z nim to, co chcemy, a potem się go pozbędziemy.
To, co zostało pod jego grubą czaszką nie na wiele mu się przyda.
 Jednak to mi się nie podoba  rzekł Abbadas.  Uczucie beznadziejności, że nie da się uciec, to
najlepsze okowy dla więznia. Lepiej, żeby nie przywiązywał się do myśli o
wolności.
 Zabrać go stąd  rozkazała.  Profanuje moją komnatę. Spróbuję raz jeszcze, gdy
będzie trzezwy. Następnym razem nie będę marnowała tylu słów. Odciągnijcie stąd tę
padlinę.
 Jak każe moja królowa  rzekł Abbadas zuchwale.  Straże!
W kilka chwil pózniej komnata wypełniła się odgłosem tupania wielu nóg i związano
Conana ponownie. Potem, przy akompaniamencie sapania i jęków, odtransportowano go
podziemnymi korytarzami labiryntu. Niedługo pózniej rzucono go na siennik w celi i
przykuto jego łańcuch do ściany. Strażnicy wyszli. Nie będąc pewnym, czy ktoś jeszcze jest w celi,
Conan czekał.
 Twój przyjaciel nie dostarczył nam tym razem rozrywki  odezwał się Abbadas.  Ty
lepiej nie bądz taka oporna, jeśli nie chcesz cierpieć. Bądz gotowa na moje wezwanie, kobieto. 
Jedyną odpowiedzią było splunięcie. Abbadas wyszedł z celi i jego kroki cichły powoli na korytarzu.
 Conanie, czy oni cię zabili?  zapytała Achilea głosem nabrzmiałym troską.  Ale
oddychasz! Musieli cię strasznie torturować, skoro straciłeś przytomność. Och!  posłyszał
brzęk łańcuchów i rozpacz w jej głosie  Nie mogę cię dosięgnąć. Och, Conanie, ja&  jej głos
zadrżał i zamilkła. Potem usłyszał pociąganie nosem.  Co to jest?  troska o niego, jakby pod
działaniem czarów, zmieniła się w złość.  Wino? Jesteś pijany! Ty cymmeriański głupcze, zabrali
cię do tawerny zamiast do komnaty tortur? Tylko ty mogłeś czegoś takiego dokonać!
W jej głosie pojawiła się nuta podejrzliwości.
 Więc spoiła cię winem, by przezwyciężyć skrupuły, których się spodziewała. Ta zła
kobieta chce się rozmnażać co? No cóż, niepotrzebnie się trudziła! Obudz się! Chcę, żebyś słyszał
moje przeklinania!
Conan usiadł tak nagle, że aż odskoczyła.
 Tak naprawdę, to nie jestem w ogóle pijany. Dobrze jednak mi robi, gdy dowiaduję się, jak się o
mnie troszczysz.  Uśmiechnął się szeroko, a ona oblała się rumieńcem.
 Myślisz, że martwię się o twoją marną skórę i to, co się w niej kryje?  powiedziała niepewnie.
 Jesteś mi jedynie potrzebny do wydostania się stąd!
 Tak, w to wierzę.
 Jeśli tak  rzekła prawie sycząc i mrużąc oczy  to ja uwierzę ci w twoją opowieść o tym, co
zaszło między tobą a królową degeneratów.
Rozciągając się na swoim sienniku i podpierając głowę na rękach, Conan opowiedział jej historię
Janagaru, którą usłyszał od Omii. Dodawał szczegóły opisu królowej, jej niewolnic i wyglądu
komnat. Zerkając od czasu do czasu na Achileę z zadowoleniem stwierdził, że
zaciska zęby za każdym razem, gdy wspomina piękno królowej.
 Tak więc udałeś pijanego  powiedziała w końcu.  I nic więcej się między wami nie stało?
Nie żeby to coś dla mnie znaczyło.
 Nic więcej  rzekł rozbawiony.
 Dobrze więc. Teraz już mamy pewność, że rzeka jest gdzieś tutaj i że dzięki niej
możemy wydostać się stąd do zewnętrznego świata.
 Jest jeszcze coś, o czym nie mogę przestać myśleć  dodał Conan.
 Co takiego?
 Krokodyl. Co oni z nim zrobili?
 Krokodyl?  spytała zirytowana.  A co on nas obchodzi, przecież nie żyje?
 Tak naprawdę to myślę o jego ogonie.
 Ogonie? Czy królowa wsypała do twojego wina coś, co osłabiło twój i tak już słaby
umysł? Co obchodzi cię jego ogon?
Conan nie zmieszany mówił dalej.
 Oskórowany i odpowiednio przyrządzony ogon krokodyla jest naprawdę smaczny. Na
kości Croma! Ależ mam dosyć tutejszego jedzenia!  i Conan wybuchnął śmiechem.
ROZDZIAA XIII
Gdy Conan obudził się, nie stracił poczucia czasu. Wiedział natychmiast, że spał niewiele ponad
dwie godziny. Nawet tu, gdzie nie było dnia i nocy, zmysł orientacji w czasie nie opuścił go.
Drzemkę przerwał mu jakiś dzwięk i czekał teraz nieruchomo, by usłyszeć go ponownie. Tuż obok
głęboko oddychając spała mocno Achilea. Nie wątpił, że jej zmysły także pozostały czujne, ale nigdy
przedtem nie była jeszcze w lochach. Jak większość niedoświadczonych myślała pewnie, że grube
mury, kraty i łańcuchy oznaczają przynajmniej możliwość bezpiecznego snu.
Conan ze swoim dużym doświadczeniem, nabranym w lochach, więzieniach, kazamatach
pod pokładami statków i w innych miejscach ograniczania wolności, wiedział, że we
wszystkich tych miejscach ludzie stłoczeni jak zwierzęta, pod brutalną strażą w każdej chwili mogą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl