[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żalów, jakie kto miał, bo Wiadomo było, że na zebraniu będzie cała dyrekcja.
Chorzy zbierają się w grupki i umawiają się, kogo wybrać do nowej rady, Oto
już otwarto zebranie. Za stołem prezydialnym dyrektor, przełożona pielęgniarek,
przewodniczący rady miejscowej związku zawodowego, sekretarz POP oraz kilku
chorych, wśród nich przewodniczący Rady Kuracjuszy, który wygłosił referat
sprawozdawczy z działalności rady.
Dość długi referat miał na celu wykazać aktywną pracę rady, lecz gdy się
posłuchało uważnie, widać było, że praca ta była bardzo słaba. Po referacie głos
oddawano przewodniczącym różnych komisji, na jakie podzielony był samorząd
kuracjuszy: komisji wyżywienia, komisji kulturalnej i innych,
Najbardziej zdziwiło mnie sprawozdanie komisji wychowawczej, w którym
omawiano różne przekroczenia regulaminu przez chorych; każdy omawiany
przypadek kończył się słowami:  Został karnie wypisany z sanatorium .
Zaczęła się dyskusja. Pewien chory marudził, że koce od lat są nie trzepane.
Przy słaniu łóżek taki kurz, że nie ma czym oddychać...
- No to nie oddychać!.., - zawołałem półgłosem. Siedzący w pobliżu
roześmiali się.
- ...robaki włażą do ucha,- kończy dyskutant - a podłogi zamiatają na sucho i
znów wznoszą się tumany kurzu. Wszędzie pilą papierosy, Na korytarzu, w ustępie, a
łazience, na schodach. Ten, stan powinno się natychmiast zlikwidować, a za palenie
papierosów powinno się zwalniać karnie - zakończył.
Teraz mówi drugi. Ten dla odmiany narzeka na wyżywienie. Z tego, co
powiedział, można wnioskować, że wszystko jest niedobre, nie do jedzenia, z
popsutych produktów, i że:  świnie by tego nie chciały jeść .
Poprosiłem o głos.
Jestem nie pierwszy raz w sanatorium - zacząłem - i wszędzie chorzy ostro
stawiają sprawę wyżywienia. Gdy spotkałem się z tym zagadnieniem pierwszy raz
postanowiłem zaobserwować, jak to właściwie jest. Dzisiaj już mogę się na ten temat
wypowiedzieć. Obserwuję jednego takiego, który bez przerwy psioczy na złe
jedzenie. Potrafi z grymasem wstrętu odsunąć talerz ze smażonym dorszem mówiąc:
 Jak ludzie mogą jeść takie świństwo, przecież to wstrętne . Opatyczyłem go wtedy
solidnie. Nie chce, niech nie je, ale niech nie robi z tego manifestacji, że to niby on
tylko taki arystokrata, a reszta jak świnie - zjedzą wszystko.
Gdybym mógł - mówiłem dalej -chciałbym zobaczyć, co jedzą w domu ci,
którzy tak grymaszą. Ręczę, że mało kto jada codziennie na obiad mięso. A tu mamy
pięć razy w tygodniu mięso, raz jajka i raz rybę. Ciekawi mnie, kto w domu spożywa
posiłki pięć razy dziennie. Myślę, że niewielu jest takich. Bywa, że obiad nie jest
smaczny, ale u siebie w domu też nie zawsze uda się ugotować dobry obiad. Jeśli
chodzi o zestaw posiłków - często planuje się obiad, a potem okazuje się, że magazyn
nie ma odpowiednich produktów i trzeba gotować z tego, co znajduje się w
podręcznym magazynie. Mówię to na podstawie długiej, osobistej obserwacji. Ja na
przykład nie lubię rannej mlecznej, słodkiej zupy. Ale to, że ja nie lubię, nie znaczy,
że zupa nie jest dobra i że  świnie tego nie chcą żreć , jak mówią niektórzy.
Z obserwacji wiem, że chorzy opychają się własnymi, przysłanymi z domu
produktami. Jak taki zje przed obiadem kawał szynki czy polędwicy, do tego bułkę z
masłem, to gdy po godzinie przyjdzie na obiad, kręci nosem i mówi, że to żarcie dla
świń. Niejeden nie zdaje sobie sprawy, że działa na szkodę własnego domu, własnej
rodziny, własnych dzieci. Ojciec czy matka chorzy na gruzlicę. Rodzina sama nie zje,
nie kupią ubrania, sprzedają coś z domu, żeby tylko posłać temu choremu - a on nie
chce jeść tego, co mu dają w sanatorium, tylko pisze do domu:  Przysyłajcie, bo
inaczej zdechnę z głodu . A jego jedzenie sanatoryjne, jedzenie stuprocentowej
jakości oddaje się świniom. Dodatkowe, własne jedzenie powinno być po to aby -
jeśli ktoś ma dobry apetyt i racja sanatoryjna jest dla niego za mała - po oficjalnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl