[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Na biurku stał dzbanek z wodą. Dravid sięgnął ku niemu i nalał trochę do szklanki. Wypił
połowę, a potem mówił dalej.
- Nexus od zawsze ma dwunastu członków. Tak się składa, że słowo nexus oznacza sieć, a
my, jak mi się wydaje, jesteśmy powiązani tym, co wiemy. Susan Ashwood też należy do
organizacji, oprócz nas jeszcze dziesięć osób z całego świata. Poznasz ich wszystkich we
właściwym czasie, Matt. Oni z pewnością bardzo pragną poznać ciebie. Jedynym celem
działania Nexusa, powodem, dla którego istnieje, jest pomóc ci w tym, co musisz zrobić.
- A co mam zrobić? - spytał chłopak. - Mówi pan o rzeczach, które działy się tysiące lat temu.
Dlaczego teraz mi pan to opowiada?
- Zaraz ci wyjaśnię. Choć to niełatwe. Rozumiem, że jest ci bardzo trudno wszystko ogarnąć.
Profesor Dravid dopił resztę wody, zbierając myśli.
- Istnieje teoria, że na naszej planecie przed greckim imperium z szóstego wieku przed
Chrystusem istniała wielka cywilizacja. Istniała nawet przed Egipcjanami, którzy rozkwitli
dwa tysiące lat wcześniej. Mówię o czasach Atlantydy, ale być może trzeba się cofnąć jeszcze
o dziesięć tysięcy lat. W pewnym sensie mówię o początku świata, który znamy dzisiaj.
Tę pierwszą cywilizację zniszczono... powoli i rozmyślnie. Stworzenia o niewyobrażalnej
mocy czynienia zła pojawiły się na ziemi. Nazywano je Pradawnymi Istotami, a jedynym ich
pragnieniem było siać wokół siebie zło i zniszczenie. Chrześcijanie mówią o Szatanie,
Lucyferze i wszystkich innych diabłach, ale to są tylko wspomnienia największego,
pierwotnego zła. Istoty te rozkoszowały się chaosem. Kiedy już zdobyły na ziemi punkt
zaczepienia, rozpoczęły wojnę. Gdziekolwiek szły, niosły ze sobą cierpienie, zagładę i
masowe zniszczenia. To była ich jedyna przyjemność. Gdyby tylko udało im się zrealizować
swoje plany, cały świat zmieniliby w puste bagno.
Jednak zdarzył się cud. Nie wiadomo skąd pojawiło się pięcioro młodych ludzi: czterech
chłopców i dziewczynka. Nie znamy ich imion, bo nikt ich nigdy nie opisał. Ale razem
zorganizowali opór przeciwko złu. Resztki ludzi połączyły się razem pod przywództwem
Pięciorga i rozegrała się walna bitwa, która zadecydowała o przyszłości świata.
Pięcioro dzieci wygrało tę bitwę. Pradawne Istoty usunięto. Wysłano je do innego wymiaru i
wybudowano barierę, magiczną bramę, żeby zapobiec ich powrotowi. Brama ta miała kształt
kamiennego kręgu. Pózniej stała się znana jako Krucze Wrota.
- Zaraz, zaraz - wtrącił Richard. - Powiedział pan, że Krucze Wrota zostały zniszczone, bo
stały się synonimem zła.
- Powiedziałem, że zostały zniszczone, bo ludzie uważali, że są złe - poprawił go profesor. -
Jednak byli w błędzie. Nadali kręgowi nazwę Krucze Wrota, ponieważ kruki zawsze
kojarzono ze śmiercią. We wspomnieniach ludzi kamienie łączyły się z czymś straszliwym...
Ale od tamtych czasów minęło bardzo wiele lat, więc ludzie zdążyli zapomnieć, o co w tym
wszystkim chodziło. Aż wreszcie zaczęli myśleć, że same kamienie są złe, i zniszczyli je.
- Jednak brama została zniszczona! - wykrzyknął chłopak. Profesor Dravid pokręcił głową.
- Kamienie zostały zniszczone, ale nie brama - powiedział. - Jak ci to wyjaśnić? Wyobraz
sobie, że wpadł ci do głowy jakiś pomysł. Jeżeli zapiszesz go na kartce papieru, a potem ją
spalisz, czy to znaczy, że spaliłeś pomysł? Oczywiście, że nie! Kamieni nie ma, ale brama
istnieje nadal.
Richard westchnął.
- Wyjaśnijmy coś sobie, panie profesorze - powiedział. - Bardzo dawno temu światem
rządziły złe stworzenia, zwane Pradawnymi Istotami. Ale ni stąd, ni zowąd pojawiło się
pięcioro dzieci i dało im popalić. Dzieci zbudowały szlaban, który pózniej nazwano Kruczymi
Wrotami. Niestety, kamienie, które symbolizowały bramę, zburzyli ciemni średniowieczni
chłopi. Ale w sumie nie ma to takiego znaczenia, bo brama i tak istnieje. Czy to wszystko?
- Pański sarkazm nie przynosi panu chluby, panie Cole - odparł Dravid. - Ale to, co
powiedziałem, podsumował pan dość precyzyjnie.
- Czy panna Ashwood o tym wiedziała? - zapytał Matt. - Tak. Jak wam mówiłem, dzielimy
się tym, co wiemy.
Złożyliśmy jednak przysięgę, że nigdy nie wyjawimy tego nikomu z zewnątrz. Dlatego nie
mogła wam nic powiedzieć, kiedy się z nią spotkaliście.
- Ale pan nam powiedział - chłopak mówił dalej. - Powiedział pan, że głównym celem działań
Nexusa jest pomóc mi w czymś, co mam zrobić. Ale dalej nie mam pojęcia, co to takiego, ani
co ja mam wspólnego z tymi sprawami.
- Podejrzewam, że wiesz.
- Nie wiem! - Matt spojrzał mu prosto w oczy. - Myli się pan.
- W takim razie musisz poznać członków Nexusa. Wszyscy właśnie zjeżdżają się do
Londynu. Przybędą jutro wieczorem. Do tego czasu ja się tobą zajmę.
- Nie ma mowy - sprzeciwił się Richard. - Mamy bilety powrotne ważne jeden dzień. Dzisiaj
wieczorem wracamy do Yorku.
- To ostatnia rzecz, którą powinniście zrobić. Najważniejsze, żebyście nie zbliżali się do
Lesser Mailing. - Znów zwrócił się do Matta. - Nie chcę was straszyć bardziej, niż trzeba, ale
uważam, że grozi wam poważne niebezpieczeństwo.
- Dlaczego?
- Mówiłem wam, po co zbudowano Krucze Wrota. To bariera oddzielająca dwa światy,
bezpiecznie zamknięta na klucz. Ale w ciągu wieków pojawiali się ludzie, który starali się ją
otworzyć na nowo. Oczywiście nie jest to łatwe. Musieli posiąść szczególną wiedzę...
szczególną moc.
- Chodzi panu o czary - domyślił się Matt.
- Tylko dwa dni dzielą nas od początku Rudmas, czyli sabatu Beltane - powiedział Dravid. -
Rozpoczyna się trzydziestego kwietnia o zachodzie słońca. To jeden z najważniejszych dni w
kalendarzu czarownic. Dzień, w którym ciemne moce są najsilniejsze. W czarny sabat zło
robi to, co chce.
- Pani Deverill... - zaczął chłopak.
- Nie mam co do tego absolutnie żadnych wątpliwości, że ona i pozostali mieszkańcy Lesser
Mailing parają się jakimś rodzajem czarnej magii. Oczywiście będzie pan z tego drwił, panie
Cole. Ale czarną magię nadal praktykuje się dzisiaj na całym świecie. Yorkshire ma długą
historię czarów i chociaż czarownice z czasów średniowiecza zniknęły, to żyją przecież ich
potomkowie.
- Do odprawienia obrzędów sabatu Beltane potrzeba trzech składników, takich samych jak do
każdej ceremonii tego rodzaju. Pierwsza to określony rytuał. Matt już opisał szepty, które
[ Pobierz całość w formacie PDF ]