[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kować.
O tej porze roku często zdarzały się burze. Gideon je uwielbiał. Mówiąc
dokładniej, uwielbiał błyskawice. Po północy stał na plaży tylko w dżinsach, z
amuletem od Dantego. Podniósł ręce do góry. Powietrze było przesycone
elektrycznością tak bardzo, że niemal ją widział i smakował.
- 59 -
S
R
Obraz i smak Hope nadal mu towarzyszyły. Miał zamiar zbić ją z
pantałyku, złamać jej upór, skłonić do zmiany partnera, tymczasem to on nie
mógł przestać o niej myśleć, choć rozstali się kilka godzin wcześniej.
Nie może sobie pozwolić na tego typu komplikacje. Teraz ani nigdy. Z
tego powodu zawsze odsyłał Emmę tam, skąd przyszła, i dlatego też regularnie
zaopatrywał Dantego w amulety z ukrytym zaklęciem na płodność. Ktoś musi
kontynuować linię rodu i z pewnością nie będzie to on, Gideon.
Jaka kobieta zaakceptowałaby jego odmienność? Zdarzało mu się o tym
marzyć. Nie chciał wyrzekać się swojej tożsamości, swoich talentów, nie chciał
być taki jak otoczenie. Nie w tym rzecz. Czasem po prostu brakowało mu
odrobiny normalności w życiu. Tylko odrobiny. Ale w jego życiu nic nie było
normalne i nigdy nie będzie.
Hope za to jest wcieleniem normalności. Gdyby wiedziała, kim on jest i
co potrafi robić, już nigdy nie dopuściłaby go do siebie na odległość wyciąg-
niętej ręki.
Pierwszy zygzak błyskawicy rozdarł niebo. Zatańczył na tle nocnej czerni,
piękny, jasny i potężny, rozszczepił się na pulsujące mocą strużki. Gideon czuł
energię pod skórą, we krwi. Następna błyskawica była bliżej, jeszcze
potężniejsza. Gideon przyciągał pioruny, jak one przyciągały jego. Karmił się
nimi, a one nim. Przyciągał energię elektryczną i wchłaniał ją w siebie.
Wreszcie kolejny grom trafił prosto w niego.
Przepłynął przez jego ciało, pulsował w tętnicach. Podrzucił go w
powietrze. Nigdy nie czuł się bardziej potężny niż w momentach takich jak ten:
noc przykrywa go swoim płaszczem, fale uderzają o pobliski brzeg, a on zamiast
krwi ma w żyłach błyskawicę.
Nie tylko kochał burzę, on był burzą. Był centralną częścią potężnych
wyładowań elektrycznych, emitował energię w tej samej mierze, co ją pobierał.
Teraz, gdy nadchodziło letnie przesilenie, nie potrzebował do życia dodatkowej
- 60 -
S
R
porcji energii z burzy, ale jej pragnął. Stojąc samotnie na plaży, był integralną
częścią potężnych sił natury i nie mógł dłużej ukrywać, kim naprawdę jest.
Raintree.
Kolejny piorun trafił w Gideona i odrzucił go kilka metrów dalej. Miał
wrażenie, że unosi się w powietrzu. Spadł na piasek. Serce biło mu szybciej,
oddychał z wysiłkiem, ale od dawna nie czuł się tak pełen energii i radości
życia. Burza oddaliła się i tylko iskrzenia na jego ciele przypominały o
kaskadzie błyskawic, która spłynęła z nieba. Białe, zielone i błękitne iskry
tańczyły na jego skórze. Podniósł rękę i obserwował je na tle nocnego nieba.
Normalność nie jest dla niego, powinien o niej zapomnieć. Lepiej nie
marzyć o rzeczach niemożliwych.
Jeśli Hope kpi z aur i kryształów, co pomyślałaby o nim, gdyby znała
prawdÄ™?
- 61 -
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
Zroda - 8.40 rano
Gideon oczekiwał, że już nie zastanie Hope, gdy pojawi się pod Srebrnym
Kielichem. Miała czas, by przemyśleć wydarzenia z ostatniej nocy. Może
właśnie składa raport i domaga się transferu do innej jednostki. Może jest w
drodze powrotnej do Raleigh, choć nie wyglądała na tchórza. Mało
prawdopodobne, aby zignorowała to, co między nimi zaszło.
Zaskoczyła go. Czekała na zewnątrz z filiżanką kawy w ręku. Jak zwykle
w szarych spodniach i białej koszulowej bluzce, która na każdej kobiecie
wyglądałaby zwyczajnie, a na Hope Malory sprawiała wrażenie wyrafinowanej
elegancji. Ciekawe, czy Hope zdaje sobie sprawę, że spodnie od garnituru, które
zwykle nosi, podkreślają długość jej nóg? A w połączeniu z butami na obcasach,
które miały dodawać jej wzrostu, wyglądała wprost zabójczo. Jeśli miała na
sobie amulet, który jej wczoraj dał, to nie było go widać.
- Nie powinnaś stać na dworze - zauważył, gdy otwierał jej drzwi do
samochodu.
- Dzień dobry. Jaki plan na dzisiaj? - Gdyby nie to, że patrzyła w bok,
podziwiałby jej nadludzkie opanowanie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]