[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Bornholmu lub z Półwyspu Jutlandzkiego. Być może, plemiona te żyły w przyjazni z
Wenedami. Nie ulega wątpliwości, że na przykład wspomniani u Tacyta Lugiowie to był
pewnego rodzaju związek plemion germańsko-słowiańskich. Jest chyba tylko sprawą jakiejś
niesłusznej tradycji, że gdy wyobrażamy sobie Germanów i Słowian, to tylko we wzajemnym
konflikcie, w walce. A przecież niekiedy mogło być zupełnie inaczej. Poszczególne plemiona,
i germańskie, i słowiańskie, mogły łączyć się, zawierać sojusze do walki przeciw innym
plemionom. Może przybyli ze Skandynawii Goci uderzyli właśnie  tak jak pisze Jordanes 
na owe nieliczne plemiona germańskie, na Ulmerugiów i Burgundów, wyparli ich i usadowili
się na zdobytym terytorium, równocześnie prowadząc walkę z Wenedami, która jednak nie
przyniosła im zwycięstwa? Gdy spojrzeć bowiem na mapę cmentarzysk na Pomorzu, widzi
się dziwny obraz. Cmentarzyska gockie znajdują się na terenach bardzo ubogich, niekiedy
dotąd zupełnie nie zamieszkanych. A tymczasem Słowianie pozostają na najurodzajniejszych
glebach. Czy można sobie wyobrazić sytuację, w której zwycięzca zadowoli się gorszym, a
podbitemu pozostawi lepsze? Po cóż w takim razie walczył, jeśli nie korzysta z owoców
zwycięstwa?
Strom milczał. %7łuł zerwane zdzbło trawy. Może przeżuwał też jakieś swoje myśli?
 Z pierwszego wieku naszej ery nie znane są  czyste cmentarzyska gockie. Nie znane
są też jakieś wyrazne skupiska Gotów za pewne część ich uszła stąd do państwa
Markomanów34, inni zaś zostali podporządkowani Słowianom w bardzo łagodnych formach
niewolnictwa. Do ostatecznego porozumienia między Gotami i Wenedami doszło w drugim
wieku, a jak ściśle formułują niektórzy, w połowie drugiego wieku. Wtedy to przybywa na
Pomorze nowa fala Gotów. Przybywa ona na nowych, zapewne pokojowych warunkach,
osiada na ubogich ziemiach Pomorza Wschodniego. Zakłada tu prawdziwe kolonie gockie ze
swymi stolicami czy centrami, takimi jak Odry, jak nasze Gąsiory. Rozpoczyna się nowy
rozdział w historii stosunków gocko-wenedzkich...
Urwał. Z Chudym Genkiem działo się coś niedobrego.
Najpierw niespokojnie rozglądał się dokoła siebie, jakby czegoś szukając. Potem
wolniutko podniósł się i leniwie począł spacerować po brzegu wyspy. Nagle skoczył w
gęstwinę krzaków, ale po chwili wybiegł stamtąd spłoszony obecnością Pawła, który oglądał
obóz Krystyny. W wielkich susach przebiegł całą wyspę i skrył się na cyplu.
 Panie Genku, co się stało?  wołał Andrzej zdziwiony postępowaniem  rybaka .
34
Państwo Markomanów  teren dzisiejszych Czech zamieszkany w pierwszych wiekach naszej ery przez
germańskie plemię Markomanów.
Nie otrzymał odpowiedzi. Znowu więc zawołał:
 Panie Genku! Odezwij się pan!...
Wołanie Andrzeja obudziło dziewczęta. Krystyna poprawiła włosy rozwichrzone podczas
snu. Wstała i poszła w kierunku cypla. Prawie natychmiast z szuwarów wyłonił się Genek.
 Och, ile tam jaj ptasich  powiedział.  Widziałem także wielkie gniazdo łabędzie...
Umilkł. Machaniem rąk dawał Krystynie do zrozumienia, aby nie zbliżała się do
szuwarów. Obrócił się na pięcie i znikł w gęstwinie.
 Panie Geeenku!  poczęliśmy wołać chórem.
 Jesteście wstrętni, okrutni  rzekła z pogardą Agnieszka, choć i ona nie mogła
powstrzymać się od uśmiechu.
Tylko doktor Strom nie pojmował przyczyny tak dziwnego zachowania się Genka.
 Co się stało? Powiedzcie, co się stało?
 Trucizna  odrzekł Roman.
Wołaliśmy chórem:
 Panie Geeenku! Panie Geeenku!...
Po jakimś czasie usłyszeliśmy w odpowiedzi:
 Już idęęę!...
Wywołało to u nas wybuch śmiechu. Najkomiczniejsze było jednak i że Chudy Genek
zupełnie nie zdawał sobie sprawy z przyczyny swych niespodziewanych dolegliwości.
Wyszedł z gęstwiny szuwarów poważny, choć trochę blady. W ręku trzymał kacze jajko.
Udawał, że właśnie w tym celu udał się na cypel.
Jajko dał Krystynie i wraz z nią wracał do naszej gromadki, gdy podobnie jak przedtem,
został nagle zmuszony do szybkiej rejterady w gęstwinę. Wołaliśmy:
 Panie Genkuuu!... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl