[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ameryce Południowej, a ona skwapliwie skorzystała z zaproszenia.
Zachmurzył się.
 Byłoby jej ciężko samej z małym dzieckiem, poza tym wiedziała, że
Wielki Jake wpadłby w szał, gdyby próbowała wyjechać ze mną, więc
zostawiła mnie w kraju. Pózniej poślubiła tamtego archeologa. Dokonali
ważnych odkryć. Odwiedzała mnie między jedną a drugą wyprawą.
 Jak mogła zrobić coś takiego?
 Owdowiała w bardzo młodym wieku i w jej życiu... nastąpił zasadniczy
zwrot. Poza tym przecież nie podrzuciła mnie obcym ludziom. Mieszkałem z
dziadkami, wiedziała, że Wielki Jake się mną zaopiekuje.
 Ale musiało ci brakować matki.
Oswobodził rękę z uścisku i pogładził Scarlett po twarzy.
 Jeśli będziemy mieli dziecko, zapewniam cię, że będę się nim interesował.
 Spojrzał z napięciem w jej oczy.  Scarlett, dasz mi dziecko?
Rozchyliła usta, ale wydobyło się z nich tylko ledwo słyszalne
westchnienie. Złożył pocałunek na jej wargach, delikatny jak tchnienie nocy.
Po chwili szepnął Scarlett do ucha:
 Pani Dean, spróbujmy dziś w nocy począć dziecko.
Była to najbardziej bezpośrednia propozycja, jaką ktokolwiek jej złożył.
Całym ciałem Scarlett wstrząsnął dreszcz, kiedy ich usta znów połączyły się
w żarliwym pocałunku. Jej ciało lgnęło do dotyku jego niespokojnych rąk, a
gdy Lock zgrabnie wsunął jej dłoń pod sweter, Scarlett przebiegło przez
myśl, czy nie zamierza przypadkiem posiąść jej tu, na przednim siedzeniu
wynajętego kabrioletu.
Nigdy nie poznała odpowiedzi na to pytanie, bo właśnie z szosy na pobocze
skręciło jakieś auto, oślepiając ich blaskiem reflektorów. Lock podniósł
głowę. Patrzyli na siebie oszołomionym wzrokiem kochanków, którym
przeszkodził intruz.
Czar prysł, ale nie bliskość, która się między nimi zrodziła, i nie obietnica
oczekującej ich jeszcze większej bliskości. Lock się uśmiechnął i serce
Scarlett zabiło mocniej. Wyglądał tak niezwykle z kapeluszem zsuniętym na
bakier, był taki ludzki, przystępny i... naturalny.
 Chcę cię zobaczyć w tym peniuarze  powiedział, spoglądając na
rozgwieżdżone niebo.
Scarlett wyobraziła sobie peniuar leżący na łóżku w hotelowej sypialni i
pomyślała, że powinno ją ogarnąć zakłopotanie, tymczasem odczuwała
Strona nr 54
PRZYJMIJ T OBRCZK
dziwne podniecenie. Przebiegł ją dreszcz emocji na myśl o tym, że znajdzie
się z nim sam na sam, że włoży bieliznę, którą dla niej wybrał i tak troskliwie
rozpostarł na łóżku, że będzie się kochała z mężczyzną, który wcale już nie
był nieznajomym, tylko kimś bardzo bliskim.
Niechętnie wysunął rękę spod jej swetra i spojrzał przed siebie.
 Może kawałek dalej znajdziemy inny punkt widokowy.
Przejechali parę kilometrów i znów się zatrzymali, tym razem na dłużej,
zachwycając się blaskiem księżycowej nocy, obściskując jak nastolatki,
odczuwając coraz większe pożądanie, w miarę jak ich pocałunki stawały się
coraz bardziej namiętne, a pieszczoty  odważniejsze.
Scarlett gładziła przez materiał koszuli szerokie plecy Locka. On wodził
ręką po jej karku. Wsunęła dłoń między guziki koszuli, by poczuć jego ciało.
On zsunął dłoń na jej krągłe biodra obleczone w sztywny dżins. Ich ciała
rwały się do siebie, gdy się tulili, zirytowani niedostatkiem miejsca w
samochodzie i ubraniem, krępującym ich ruchy.
Lockowi zabrakło tchu, gdy pogłaskała go po udzie. Scarlett westchnęła,
kiedy zaczął pieścić jej piersi przez cienki materiał stanika. Odskoczyli od
siebie, łapczywie chwytając powietrze, kiedy na podjazd skręcił jakiś
samochód.
 Dziewczyno, bardziej mnie rozpaliłaś niż pukawka za dwa dolary 
mruknął Lock.
 Nie zapomnij podsypać dość prochu, kowboju  powiedziała, wichrząc
mu włosy.
Lock, uruchamiając silnik, marzył, by Scarlett znów się nie rozmyśliła,
kiedy wrócą do hotelu. Jak na kobietę, która jeszcze nie tak dawno była
zdecydowana zrejterować, świetnie sobie poczynała. Jeśli znów stchórzy,
przeklnie wszystkie kobiety, złoży śluby czystości i zamieszka w klasztorze
gdzieś w Tybecie. Albo spije się jak bela w najbliższej knajpie. Decyzję
uzależniał od tego, czy przedtem uda mu się zapanować nad sobą i nie udusić
jej.
 Czy masz ochotę przyjrzeć się z bliska światłom kasyn na autostradzie? 
spytał.
 Niespecjalnie.
 Czyli co, moja mała? Chcesz wracać do naszej zagrody?
Scarlett zachichotała.
 Tak, mój kowboju, chociaż John Wayne musi się przewracać w grobie.
Sięgnęła po wiatrówkę leżącą na tylnym siedzeniu.
 Zimno ci?  spytał Lock.  Może podniosę dach?
 I zasłonisz to cudne niebo? Wykluczone.
 Jesteś pewna? Robi się chłodno.
 Nie zmarznę  powiedziała, obejmując go i przyciskając policzek do jego
ramienia.
Strona nr 55
Po chwili mocniej się wtuliła i westchnęła sennie:
 Dobrze mi tu, z tobą.
Nie mógł nie przyznać jej racji. Jemu też było dobrze. Czuł, jak z wyrazną
przyjemnością Scarlett tuli się do niego. Przypomniał sobie, że zaledwie kilka
godzin temu niemal wpadła w histerię i stłumił uczucie, które w nim
wzbierało. Carpe diem, ostrzegł sam siebie. Aap okazję. Ciesz się chwilą.
Powiedz sobie  trudno , gdy nic nie wyjdzie.
Inaczej nie mogło być. Nie mógł pozwolić, by zapanowało nad nim coś, nad
czym nie sprawował kontroli. Jeśli skonsumują swój związek, Scarlett zajdzie
w ciążę, zostaną przyjaciółmi, to dobrze. Jeśli nie...
Miał i tak dosyć kłopotów. Robił wszystko  a właściwie jedyne, co mógł
zrobić, by sprawić radość umierającemu dziadkowi. Jeśli się uda, to dobrze.
Jeśli nie, to trudno.
A jeśli Scarlett Blake Dean pachnie i smakuje jak sama pokusa... no cóż,
czasem sprawy układają się pomyślniej, niż człowiek śmie przypuszczać.
Miał tylko nadzieję, że okaże się równie płodna, jak była ponętna.
Scarlett nie odzywała się przez całą drogę powrotną do hotelu. Pomyślał, że
może usnęła, ale kiedy skręcił na podjazd przed głównym wejściem, wolno
uniosła głowę. Uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko, gdy czekali na
portiera.
 No, kowboju, jesteś gotów do dzieła?
 Nawet jeśli przed chwilą nie byłem, teraz jestem, proszę pani.
Nigdy nie widział, żeby kobieta tak bardzo się zarumieniła. Nawet jej uszy
zrobiły się czerwone. Ale zanim miał okazję naprawić błąd, w drzwiach
pojawił się rozpromieniony portier i chrząknął taktownie.
 Dobry wieczór państwu.
Strona nr 56
PRZYJMIJ T OBRCZK
ROZDZIAA 7
ROZDZIAA 7
 Tym razem nie stchórzę  oświadczyła Scarlett stanowczym tonem, kiedy
znalezli się w pokoju.
Mocne postanowienie Locka, by zdać się na szczęśliwy lub nieszczęśliwy 
los, zachwiało się, kiedy na nią spojrzał. Była śliczna. I bardzo kobieca.
I była jego żoną. Coś w głębi duszy Locka, coś pierwotnego i
instynktownego, kazało mu o tym pamiętać. Ujmując Scarlett za rękę,
powiedział:
 Na pewno nie, pani Dean. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl