[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Znów martwa cisza.
 Znacie słowa o byciu prorokiem we własnym kraju. 
Podeszłam do drzwi.  Przepraszam, jeśli zepsułam wam nastrój.
Dzięki, Jake.
Ci ludzie doprowadzają mnie do szału. Bardziej im zależy na
własnej wygodzie niż na zbawieniu. %7łyczę im jak najlepiej, ale
chyba na mnie już pora.
 A co do mnie i mojej nowej rodziny, nadal będziemy służyć
Bogu  wymamrotałam i wyszłam.
Zdaje się, że usłyszałam za sobą oklaski. Dobrze, że nie
wzięłam sobie tego do serca.
Muszę dopisać do listy: znalezć nową parafię.
 Ashley?  Kay szła korytarzem w moją stronę.
 Co robisz na spotkaniu singli?
 Nie wyszłam jeszcze za mąż. I niech ci się nie wydaje, że nie
widziałam podkładki  powiedziałam dobitnie, patrząc jej w oczy.
Potrząsnęła gwałtownie głową.
 Czemu tak wcześnie wychodzisz?
 Wiesz, przyszłam się pożegnać. I zrobiłam to. Trochę przy
tym pośpiewałam. Nic tu po mnie.
Wbiła we mnie spojrzenie przymrużonych oczu.
 Co ty znowu zmalowałaś?
 Nic. Zaśpiewałam piosenkę.  Wzruszyłam ramionami. 
Solo. I pożegnałam się. Nic więcej.
 Ashley, za dobrze cię znam. Masz winę wypisaną na twarzy.
 Wydaje ci się. A tak w ogóle, wszystkiego najlepszego z
okazji urodzin  powiedziałam, żeby odsunąć uwagę od głównego
wątku. Stary prawniczy wybieg.
 Myślisz, że jak tam wejdę, będą rozmawiać o tobie?
 Skąd mam wiedzieć? Być może, jeśli nie podobał im się mój
śpiew. Ale odbiór sztuki to rzecz subiektywna, prawda? Coś dla
jednego jest arcydziełem, a dla drugiego to dno dna.
Kay wydęła usta.
 Był dzisiaj ktoś do mnie?
 Powinnaś raczej zapytać, kogo dzisiaj nie było. Przyszli
Zwięty Mikołaj z Mikołajową. A, i Matt Callaway.
 Słucham?
 Simon z żoną chcieli się z tobą widzieć. Naprawdę bardzo im
zależało.
 Powiedziałaś, że przyszedł Matt?
Wydaje mi się, że Kay się zaczerwieniła. Czy to możliwe?
Kiedy wymawiała imię Matta, nagle zaczęła topnieć jak masło.
Mam jej przypomnieć, że Matt jest niewierzący? Nie wydaje mi
się nawet, żeby był do wzięcia, ale mogę się mylić. Nasze uczucia
a czyny to dwie różne sprawy, prawda? Prawda.
 Chciał cię gdzieś zaprosić z okazji urodzin, ale bał się, że jeśli
zadzwoni, nie zechcesz z nim rozmawiać.
Stłumiła chichot. Kay Harding stłumiła chichot! Tego jeszcze
nie było w jej notatkach, patrzcie państwo! Jej przecież nie da się
tak łatwo omamić, a Matt, choć przystojny, jest śliskim typem.
Najpierw się z nią umówił, potem puścił w odstawkę. Czemu to
jej nie przeszkadza, skoro potrafi pielęgnować w sobie urazę tak
mniej więcej z roku Pańskiego 1977?
Kay nagle zacisnęła usta.
 Muszę sprawdzić w kalendarzu, ale chętnie bym się wybrała
na obiad urodzinowy.
 Nawet po tym, co ci zrobił? Cmoknęła z niezadowoleniem.
 Ashley, nie bądz śmieszna. Chciał znów poczuć się męski, a
Emily to taka żałosna istotka. Po prostu nie oparł się jej
wdziękom. To bierze wszystkich mężczyzn, ale potem zdają sobie
sprawę, czego tak naprawdę chcą.
 A jeśli napatoczy się kolejne dziewczę? Dziewczę, w
dosłownym znaczeniu tego słowa?
 Ashley, powinnaś być bardziej wyrozumiała dla ludzi.
Czasem bywasz taka surowa. Nawet nie znasz Matta.
 Znam go dostatecznie dobrze. Biblia mówi, żeby nie dać się
omamić niewiernemu... Nie, zapomnij, to zbyt poważny cytat na
tę okazję. Po prostu uznajmy, że Matt to pies na kobiety. Czy to ci
nie wystarcza?
 Nie potrzebuję kazań.
 Przepraszam, nie miałam zamiaru cię pouczać.
 Co dokładnie powiedział Matt?  zapytała, niemal
podskakując z niecierpliwości.
 %7łe chce cię zaprosić na kolację.
 Na randkę czy przyjacielskie spotkanie?
 Ty mnie o to pytasz?
 Bo ty umiesz trafnie odczytywać ludzkie intencje, Ashley. Na
przykład rozumiesz, że będę potrzebować sukienki.
Poddałam się.
 Wyglądało mi to na randkę  powiedziałam niechętnie. 
Wracasz do domu po kościele? Musiałam schować na najwyższej
półce prezent dla ciebie, żeby Rhett się nim nie zajął, a bardzo
chciałabym ci go dać.
 Kupiłaś mi prezent?  zawołała Kay.
 Oczywiście. Jesteś moją współlokatorką i przyjaciółką, czyż
nie?
 Nawet moja mama nie dała mi prezentu.  W oczach Kay
pojawiły się łzy, ale ona nie maluje oczu, więc nie musi się
martwić makijażem.  Czy Simon powiedział, że jeszcze
przyjdzie?
 Uprzedziłam, że nie chcesz z nimi rozmawiać. Mam nadzieję,
że zrozumieli. Wydawał się mądrym człowiekiem.
 Kiedyś też tak o nim myślałam. Ale teraz jestem mądrzejsza.
 Co mogą ci zrobić? Przeprosić?
 Ty nie rozumiesz, Ashley. Wcale tego od ciebie nie oczekuję,
ale ciesz się, że nigdy nie byłaś i nie będziesz w takiej sytuacji jak
ja. To wszystko, co mam ci do powiedzenia w tej sprawie. Nie
chcę być więzniem w moim własnym domu.
 Po prostu wydaje mi się, że lepiej już o tym zapomnieć.
 A może wrócisz ze mną na spotkanie modlitewne singli?
Roześmiałam się i potrząsnęłam głową.
 Uwierz mi, nie mogę.  Podniosłam ramiona do góry i
ruszyłam w podskokach korytarzem, śpiewając:
Czy umiecie najprawdziwiej Tańczyć dzisiaj z tej radości?
Usłyszałam za sobą pełne poirytowania westchnienie i
uśmiechnęłam się, nie przestając wyśpiewywać. Czemu musiałam
czekać do własnych zaręczyn, żeby zdobyć się na próbę
przebudzenia tych ludzi? Halo, ludziska! Mnie samą Bóg już od
dawna próbował skierować na inne tory, ale  niczym Mojżesz na
pustyni  wolałam wciąż dreptać w kółko.
22.
Praca przy patentach przypomina siedzenie w szybkowarze
(nigdy czegoś takiego nie używałam, i to nie dlatego, żebym
uważała, że gotowanie karczochów na parze wiąże się z
jakimkolwiek niebezpieczeństwem, choć pamiętam ostrzeżenie
mojej mamy). W świecie patentów technologicznych wszystko
traktuje się jak międzynarodową misję szpiegowską. Może
właśnie dlatego inżynierowie porównują się do agentów 007. Po
kilku latach obserwacji ta gra wydaje mi się coraz śmieszniejsza. I
ta konspiracyjna atmosfera: nikomu nie ufaj.
Biegamy w popłochu, jakbyśmy ratowali świat przed jakimś
kataklizmem, podczas gdy tak naprawdę chodzi o jakiś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl