[ Pobierz całość w formacie PDF ]

każdym razem dziewczyna spała.
- Obawiam się, że wujek faszeruje ją lekami.
- Masz rację. Maria powiedziała, że podaje jej haloperidol. To silny środek przeciwko
psychozie. Wyłącza człowieka na dobre.
- To straszne. - Toni zaczęła chodzić po pokoju.
- Dalej jest jeszcze gorzej. Kiedy tam dotarłem, Proctorowie zdążyli już zapakować Sabrinę
do samochodu i gdzieś ją wywiezć. Maria mówi, że do szpitala psychiatrycznego.
- O nie! - Toni klapnęła na łóżko. - Dlaczego oni to robią?
- Nie jestem pewien, ale mogę się założyć, że ma to coś wspólnego z pieniędzmi, które Bri
ma odziedziczyć. Jutro dowiem się więcej. Mam randkę z Marią.
- Randkę? Ale czy ty nie jesteś...?
- Prowadzę tajną operację - odparł Carlos. - Proctorowie zawsze dają Marii wolne w piątek
wieczorem, bo sami lubią gdzieś wyskoczyć. Więc namówię ją, żeby mnie wpuściła do
gabinetu wujka Joego. To nie powinno być zbyt trudne. Nie cierpi go, bo ją podszczypuje
w tyłek, kiedy tylko żona nie patrzy.
- Co za uroczy koleś.
- Zadzwonię do ciebie jutro wieczorem. Może się dowiem, do którego szpitala zabrali
Sabrinę.
- Mam nadzieję. Dziękuję, Carlos. - Toni się rozłączyła. Biedna Bri. Jeśli jest w szpitalu
psychiatrycznym, trzeba będzie ją jakoś uratować. Ale Carlos pomoże.
Westchnęła głęboko. Zawiodła swoją babcię i od tamtej pory dręczyło ją poczucie winy.
Nie mogła zawieść Sabriny.
Jędrek Janów siedział wyciągnięty w fotelu z nogami na biurku i oglądał DVN. W głowie
się nie mieściło, ile informacji puszczali w eter. Prezenter Nocnych wiadomości powiedział
72
nawet, że wampiry ciągle nie znają miejsca pobytu okrutnego watażki Casimira. Jędrek
miał nadzieję, że Casimir to ogląda. Na pewno spodobałoby mu się, że nazwali go
 okrutnym watażką .
Potem zaczął się program Na żywo wśród nieumartych i biuściasta prowadząca oznajmiła,
że Roman Draganesti i jego śmiertelna żona spodziewają się w maju drugiego dziecka.
Jędrek parsknął. Po co płacić szpiegom, skoro tylu rzeczy mógł się dowiedzieć za darmo?
Niestety, teraz zaczynał się jakiś głupi serial. Wyłączył telewizor i postawił stopy na
podłodze. Wziął zdjęcia, które przyniósł mu wczoraj Jurij, i je przejrzał.
Z kąta gabinetu dobiegło skomlenie. Nadia wciąż płakała.
- Zamknij się. Nie mogę się skupić, kiedy tak chlipiesz.
Nadia pociągnęła nosem.
- Tęsknię za przyjaciółmi.
Oczywiście, że tęskniła. Ale pierwszym krokiem do złamania suki była izolacja. Kazał jej
całą noc siedzieć w kącie.
- Pozwoliłem ci się odezwać?
Po jej twarzy płynęły łzy. - Jestem strasznie głodna.
Oczywiście, że była. On pożywił się wcześniej tego wieczoru - napił się do syta ze
schwytanej śmiertelniczki, tutaj, w gabinecie. Nadia na to patrzyła i głodniała coraz
bardziej.
- Powiedziałem Jurijowi, żeby przyprowadził mi kolejną przekąskę. Blondynkę. Może tym
razem pozwolę ci napić się trochę.
- Tak, proszę.
- A kiedy skończysz, zabijesz ją, żeby mi sprawić przyjemność.
Nadia zbladła.
- Jeśli chcesz jeść, będziesz musiała ją zabić.
Przygarbiła się. - Tak.
- Mówi się: tak, panie.
Rozdział 10
- O rany - szepnęła Toni, wyglądając przez wizjer we frontowych drzwiach. Była
dziewiąta rano w poniedziałek; o tej porze miał się zjawić Howard i reszta, ale Toni
wątpiła, czy dwie dziewczyny z różowymi pasemkami we włosach to Shanna Draganesti i
matka Gregoriego. Kobiety znów załomotały do drzwi. Toni wcisnęła guzik domofonu.
- W czym mogę pomóc?
- Gdzie jest Ian? - spytała gniewnie jedna z nich. - Próbowałyśmy dzwonić, ale włącza się
automatyczna sekretarka.
- No właśnie - zawtórowała jej druga. - Mówi, że już jest zajęty, ale my w to nie wierzymy.
Chcemy go zobaczyć!
Toni jęknęła. Wiadomość, którą Ian nagrał, nie działała. Niektóre zdesperowane fanki
zastosowały inną taktykę.
- Proszę przyjść wieczorem.
- I pozwolić, żeby konkurencja dotarła do niego pierwsza? Nie ma mowy!
Konkurencja? Toni przeszła do salonu i wyjrzała przez okno.
Boże święty! Chodnikiem spacerowało w kółko ze dwanaście innych dziewczyn.
Wymachiwały w powietrzu transparentami.  Wybierz mnie, Ian! Ian jest sexy! Jedna z
nich miała na głowie błyszczącą tiarę, a jej transparent głosił:  Jestem gwiezdną
73
księżniczką Iana!
- A niech to. - Toni wyjęła komórkę z kieszeni i zadzwoniła do Howarda.
- Cholera - mruknął. - Musiały zobaczyć adres, zanim Vanda go usunęła. Jesteśmy już
prawie na miejscu. Zaparkujemy od tyłu. Do zobaczenia za parę minut.
Toni rozłączyła się i poszła do kuchni.
Po chwili usłyszała głosy przy tylnym wejściu. Wyjrzała przez okno i zobaczyła Howarda,
usiłującego trafić kluczem do zamka. Za nim stały starsza kobieta o szpakowatych
włosach i młodsza, blondynka, obie obładowane torbami. Obok nich stał mały chłopiec.
Wyłączyła alarm i otworzyła drzwi - Cześć. Dzięki, że przyjechaliście.
- Nie ma za co. - Howard wszedł do kuchni i ruszył prosto do holu. - Zobaczę, czy uda mi
się pozbyć tych dziewczyn od frontu.
- Okej. - Toni odwróciła się, żeby pomóc starszej pani postawić torby na stole. - Pani
pewnie jest Radinka.
- Dziękuję, tak. - Radinka chwyciła jej dłoń i przyjrzała jej się uważnie. - Interesujące -
mruknęła. Aadna blondynka też postawiła torby na stole.
- Cześć, jestem Shanna.
- Miło cię poznać. - Toni wyciągnęła rękę, ale Shanna objęła ją i uściskała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl