[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Poza tym nie zamierzam długo być nianią. Po tygodniu bezczynności zrozumiałam, że
praca jest dla mnie bardzo ważna. Muszę pracować albo przynajmniej czymś się zająć.
Dzisiaj było bardzo przyjemnie. Wolę zajmować się Lily, niż chodzić bez przerwy na
spotkania i lunche.
- W takim razie dlaczego nie skrócisz urlopu?
- Nie mogę zmienić terminu rezerwacji na samolot. Poza tym Beth i Roger byliby
urażeni, gdybym powiedziała, że chcę wracać, bo się nudzę. Tak bardzo się o mnie
troszczą.
- Może będą urażeni, jeśli przez cały czas będziesz się zajmować Lily.
- Nie sądzę. Powiem, że muszę wam pomóc. - Alice coraz bardziej podobał się
ten pomysł. - Uwielbiam Beth i Rogera - dodała ostrożnie. - Są tacy mili i gościnni, ale
jestem przyzwyczajona do tego, żeby decydować o sobie. Nie sądziłam, że będzie mi
tak trudno dopasować się do ich trybu życia. Męczy mnie to, że na nic nie mam wpły-
wu. To nie ja decyduję, co będziemy robili albo jedli. Jestem kompletnie bierna.
43
S
R
Gdybym zajmowała się Lily, to przynajmniej miałabym wpływ na to, co będziemy
robić.
- Nie mam zamiaru niczego ci narzucać - odparł Will. - Znasz się na tym lepiej
ode mnie. Mam kucharkę, która chętnie dostosuje się do twoich poleceń. Alice się
rozpromieniła.
- Czy to znaczy, że się zgadzasz?
Will przyglądał się jej przez chwilę. Był prawdziwie zaintrygowany jej
entuzjazmem. Maska spokoju spadła, odsłaniając dawną żywiołową Alice.
- Nie wiem - odparł. - To jakoś nie wypada.
- Dlaczego? Czy wahałbyś się, gdyby agencja przysłała mnie do ciebie?
- Oczywiście, że nie. Przyjąłbym cię do pracy, za którą otrzymywałabyś
normalne wynagrodzenie.
Alice wzruszyła ramionami.
- Możesz mi płacić, ale to nie jest konieczne. Zresztą, nie robię tego dla ciebie,
tylko dla siebie. I dla Lily.
Will wciąż się wahał. Wstał i z rękami w kieszeniach okrążył pokój, a potem
zatrzymał się przed Alice.
- Nie sądzisz, że będzie nam trochę trudno zamieszkać znów razem po tylu
latach?
- Nie powiedziałam, że mamy razem spać - odparła zirytowana. - Chyba Dee
miała swój pokój?
- Oczywiście.
- To dobrze. - Spojrzała na niego, po czym odwróciła głowę. - Wszystko się
zmieniło, Will. To, co było między nami, należy do przeszłości. Kiedyś doszliśmy do
wniosku, że trzeba się rozstać. Teraz jesteśmy po prostu przyjaciółmi.
Mówiła tak, jakby wspólnie podjęli tę decyzję, jednak wcale tak nie było. To ona
chciała odejść.
- To, co było, już nie wróci - dodała. - Wcale bym tego nie chciała, i ty na pewno
też nie, prawda?
- Nie - odparł po chwili.
Cóż innego mógłby odpowiedzieć? Chcę tego? Zawsze tego chciałem?
Próbował jej to wyjaśnić na weselu Rogera, i nie miał zamiaru się powtarzać.
Bez tego ma dość problemów. Alice miała rację. Wszystko się skończyło.
44
S
R
- Nad czym się zastanawiasz? - zapytała. - Lepiej, żebym to ja zamieszkała u was
niż jakaś kobieta, która mogłaby się w tobie zakochać. Wtedy dopiero miałbyś
problem.
Zrobiła pauzę, szukając odpowiednich słów.
- Oboje się zmieniliśmy - powiedziała wreszcie. - Nie czujemy do siebie tego co
kiedyś. Nie będziemy kochankami, ale moglibyśmy być przyjaciółmi, prawda?
Niestety Will wciąż pamiętał smak jej ust i dotyk ciała, które znał jak własne. Z
nikim innym nie był tak szczęśliwy. Kiedy Alice odeszła, w jego życiu zapanowała
pustka.
- To tylko parę tygodni - mówiła dalej. - Potem wyjadę. Chyba nie będzie to zbyt
trudne, prawda?
- Nie - odpowiedział. - Możemy to zrobić dla Lily.
Wiedział, że to wcale nie będzie łatwe, ale jego córeczka jest tego warta. Lubi
Alice i będzie się przy niej lepiej czuła niż przy kimś obcym. Tylko on będzie musiał
poradzić sobie z obecnością Alice.
Znów zamieszkać z nią pod jednym dachem.
- Dobrze - powiedział. - Jeśli się zgadzasz, Lily na pewno bardzo się ucieszy.
Will był zadowolony, że podjął taką decyzję. Kiedy powiedział, że Alice
zamieszka z nimi na pewien czas, ciemne oczy Lily rozbłysły ze zdziwienia i
zachwytu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl