[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Najlepsze oferty otrzymała z St. Louis i Seattle i wybrała tę
drugą, ponieważ Seattle leży dalej, aż o dwie strefy czasowe
od Waszyngtonu. Miała nadzieję, że taka odległość pomoże
zapomnieć o Jacku, usunąć go z serca.
Półtorej godziny pózniej, pod koniec rozmowy, usłyszała
poważną propozycję. Była prawie pewna, że ją przyjmie, lecz
ostateczną decyzję podejmie po wizycie w Seattle. Praca tam
oznaczała osiągnięcie wymarzonego celu. Wprawdzie gazeta
nie była największą w Seattle, ale miała doskonałą opinię.
Redaktor zaproponował pensję wyższą, niż Ellin się
spodziewała, a samo miasto podobno było bardzo ciekawe.
Głównym jednak powodem, dla którego zdecydowała się
na przeprowadzkę do Seattle, było to, że córka znajdzie się
bliżej ojca. Wiedziała, że Lizzie trudno będzie rozstać się z
miejscem, w którym zapuściła korzenie i nagle rozkwitła w
środku zimy. Dziewczynka mocno przywiązała się do
prababci i zaprzyjazniła z grupką dzieci, a nawet z dorosłymi.
Szczególnie z jedną osobą, z którą rozstanie będzie bolesne.
Ellin liczyła na to, że złagodzi ból, zapewniając dziecku
kontakt z ojcem. W Waszyngtonie zrozumiała, jak ważna jest
rodzina. Własnej nie mogła odtworzyć, bo ojciec nie żył, a
matka była zajęta tylko sobą, ale córce chciała zapewnić
normalny dom. Audziła się, że Andrew zmądrzał i znajdzie
drogę do serca dziecka.
Bardzo żałowała, że w jej życiu nie ma miejsca dla Jacka.
Wiedziała, że będzie za nim tęsknić, ale doszła do wniosku, że
musi z nim zerwać, gdyż platoniczna znajomość jest
niemożliwa. W tej chwili nie uśmiechała się jej perspektywa
oglądania podziwianego nauczyciela, ale poradzi sobie. Miała
dziennikarski obowiązek iść na przedstawienie, napisać
recenzję z występu i zamieścić w ostatnim numerze.
Na ulicy przeszył ją lodowaty wiatr jakby prosto z
Arktyki. Zmartwiła się, że przymrozek zaszkodzi jabłoniom,
będącym zródłem utrzymania wielu rodzin, i zwarzy żonkile
w donicach przy Main Street. Przyrównała żółte kwiaty do
swych uczuć, które też przedwcześnie zakwitły i zapewne nie
przetrwają zetknięcia z zimną rzeczywistością.
Przedstawienie wywołało entuzjazm publiczności i owację
na stojąco. Odtwórczyni głównej roli serdecznie podziękowała
autorowi i reżyserowi i wręczyła mu bukiet herbacianych róż.
Po rozmowie z aktorami Ellin właśnie chowała notes, gdy
zjawił się Jack.
- Podobała ci się sztuka? - zapytał, jakby tylko jej opinia
się liczyła.
- Szalenie. Chyba jesteś dumny z takich utalentowanych
aktorów...
- Muszę z tobą pomówić. Wstąpisz do mnie? Naprawdę
na chwilę.
- To niezbyt dobry pomysł.
Zarumieniła się na wspomnienie ostatniej wizyty,
wolałaby nie ryzykować spotkania sam na sam.
- Chcę tylko porozmawiać i dać ci coś na pamiątkę przed
wyjazdem.
Zawahała się. Czy przyznać się, że właściwie przyjęła
posadę w Seattle? Jack ma prawo dowiedzieć się o tym od
niej, a nie od obcych.
- Dobrze, ale naprawdę na krótko.
Jack rozpromienił się, więc natychmiast ogarnęły ją
wyrzuty sumienia.
- Poczekaj moment, pojedziemy razem.
- Nie. Samochód będzie mi potrzebny.
- Wobec tego spotkamy się za godzinę.
- Dobrze.
Jack ze ściśniętym sercem patrzył na odchodzącą. Czy tak
odejdzie od niego na zawsze? Trochę rozminął się z prawdą,
gdyż chciał nie tylko rozmawiać. Posłuchał rady siostry,
trzymał się z dala od Ellin, lecz dłużej nie mógł czekać.
Klamka zapadnie teraz albo nigdy. Dziś nastąpi kulminacyjny
punkt wielkiego planu, czyli Jack Madden oświadczy się Ellin
Bennett.
Wrócił do domu najprędzej, jak mógł. Włożył róże do
wazonu, a butelkę szampana do wiaderka z lodem. Zapalił
świeczki, rozpylił aromatyczny olejek, poprawił poduszki i
rzucił na stolik list od Jiga Bakera. Był spięty i podniecony jak
nigdy.
Wreszcie przysiadł na kanapie, otworzył etui z
pierścionkiem i zapatrzył się w kamień misternie oprawiony w
złoto. Audził się, że wszystko pójdzie według planu, był
przygotowany na ewentualne pytania i usunięcie wszelkich
wątpliwości. Pragnął spędzić z ukochaną całe życie i nie
darowałby sobie, gdyby nie wykorzystał ostatniej nadarzającej
się okazji. Nie pozwoli, żeby Ellin odjechała nieświadoma
tego, jak bardzo ją kocha.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]