X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przeciwko temu.
Dee uniosła jasne brwi.
- To znacznie więcej niż przyjazń!
SPOTKANIE W PARY%7łU 81
Sapphie nie wątpiła ani przez moment w to, że
Dee i Rik byli kochankami. Po prostu nie miała
ochoty o tym słuchać.
- W porządku - odparła bez cienia zaintereso�
wania.
- Wcale nie w porządku! -warknęła Dee.-Cało�
waliście się. A teraz on postanowił wrócić do Anglii,
zamiast lecieć prosto do Stanów, tak jak planował!
- Naprawdę nie sądzę, żeby jedno i drugie miało
ze sobą cokolwiek wspólnego - westchnęła Sapphie
ze znużeniem. Nie miała pojęcia, dlaczego Rik
zmienił plany, ale wiedziała jedno: z pewnością nie
zrobił tego z jej powodu. - Wyjaśniłam już kwestię
pocałunku. A jeśli Rik zmienił plany, to raczej dla
ciebie, nie dla mnie.
- Tak uważasz? - Dee natychmiast się rozpogo�
dziła.
Nawet w wieku dwudziestu pięciu lat była niedo�
jrzała jak przedszkolak.
- Tak sądzę. Aha, dziękuję, że nie powiedziałaś
Rikowi o Matthew - dodała cicho.
Wciąż była świadoma tego, jak niewiele brako�
wało...
Dee popatrzyła na nią spod zmrużonych po-
. wiek.
- Owszem, ale to nie znaczy, że kiedyś tego nie
zrobię - prychnęła. - Wiesz, Rik ma miękkie serce
i nie chciałam, żebyś pozowała na jakąś biedną,
żałosną samotną matkę!
82 CAROLE MORTIMER
Sapphie przygryzła wargę, żeby nie wybuchnąć
śmiechem. Biedna, żałosna, samotna matka, akurat!
Nie była ani biedna, ani żałosna. Zarabiała więcej,
niż było potrzebne do tego, by ona i Matthew żyli
w dobrych warunkach i chociaż nie wychodziła zbyt
często, miała wielu przyjaciół, których mogła widy�
wać, kiedy tylko zechciała. Doszła jednak do wnios�
ku, że nie ma co mówić tego Dee. Jej siostra
dostrzegała wyłącznie to, co chciała. W tym mo�
mencie nie kryła, że nie życzy sobie, aby Sapphie
zbliżała się do Rika!
Sapphie niezwykle to odpowiadało. Postanowiła,
że po powrocie do Londynu z całą pewnością nie
będzie się do niego zbliżała. Trudno jej jednak było
uniknąć go w pociągu.
Miejsca w pierwszej klasie okazały się bardzo
komfortowe, a obsługa troskliwa. Usadzono ich
przy małym stoliku - Jerome siedział po jednej
stronie razem z Dee, a Rik i Sapphie z drugiej
strony, obok siebie.
Dee nawet nie zdążyła zaprotestować przeciwko
takiemu a nie innemu rozmieszczeniu. Zasnęła za�
raz po wyjezdzie z Paryża. Jerome szybko do niej
dołączył.
Sapphie dobrze wiedziała, że pierwsze miesiące
ciąży bywają niezwykle wyczerpujące, gdyż ciało
musi się dostosować do nadchodzących zmian. Do�
myśliła się, że to zapewne poranne mdłości sprawiły,
że Dee i Jerome nie dołączyli do nich na śniadaniu.
SPOTKANIE W PARY%7łU 83
- Co robiłaś w Paryżu?
Odwróciła się, żeby popatrzeć na Rika.
- Słucham?
- Wczoraj wspomniałaś, że przyjechałaś do Pa�
ryża, żeby zbierać jakieś materiały.
Wczoraj? Czyżby naprawdę minęły dopiero
dwadzieścia cztery godziny od momentu, w którym
jej cały świat przewrócił się do góry nogami? Po
tym przypadkowym spotkaniu z Rikiem życie już
nigdy nie miało być takie samo. Przecież to się
mogło powtórzyć.
- Kiedy wróciłam do Anglii...
- Rzuciłaś posadę asystentki Jerome'a?
Uśmiechnęła się półgębkiem.
- Powiedzmy, że przekonano mnie, że w tych
okolicznościach nie jest to dla mnie odpowiednie
stanowisko.
- Rozumiem - mruknął Rik i spojrzał na Dee
spod zmrużonych powiek. - A więc straciłaś nie
tylko narzeczonego, ale i pracę? - W jego głosie
dało się słyszeć napięcie.
- O, to mi tylko wyszło na dobre - zapewniła go
szybko. Nie chciała obgadywać przed nim siostry.
- Zostałam wolnym strzelcem, przeprowadzałam dla
gazet wywiady ze sławnymi ludzmi i tak dalej.
Rzeczywistość bywa czasem dziwniejsza od fikcji.
Dowiedziałam się różnych niesamowitych rzeczy.
- Zaśmiała się cicho. - Właśnie wyszła moja pierw�
sza książka. A odpowiadając na twoje pytanie: je-
84 CAROLE MORTIMER
stem w Paryżu, bo zbieram materiały do drugiej
książki.
- Jesteś pisarką? - Wyglądało na to, że to zrobiło
na nim wrażenie. - A co piszesz? Czekaj chwilę!
- Wyprostował się. - Czy to ty napisałaś tego
thrillera, o którym wszyscy mówią? S.P. Benedict,
autorka Zimnej nocy, to ty?
- Sapphire Pearl Benedict. - Wykrzywiła usta.
- Niezle to brzmi, prawda? Ale bardzo mi miło, że
przynajmniej słyszałeś o mojej książce.
- Gorzej, Sapphie, ja ją czytałem - mruknął
z uśmiechem. - Dał mi ją mój brat Nik. Nawet
zastanawiał się, czy kupić od ciebie prawa do ek� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl