[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spływającą po policzku. Reynaud nie zrezygnuje ze swojego powołania, a ona, choć ze
złamanym sercem, będzie szła przez życie z dumnie uniesioną głową.
Zapewne zimę spędzi u ciotki w Nawarze w tymi dwoma cudakami, którzy
przyjechali za nią z Carcassonne. Stary Benjamin był przekonany, że jego pupilka
zdobędzie publiczne uznanie jako kobieta trubadur. Hałaśliwie wydmuchał nos w
haftowaną lnianą chusteczkę, którą dostał na drogę od wdowy po piekarzu w
Carcassonne. Będzie mu bardzo brakowało ukochanej wychowanki. Miłość często wiąże
się z cierpieniem, pomyślał.
Reynaud stanął przed obliczem dwóch ponuro weń wpatrzonych mężczyzn.
Zacisnął spuszczone wzdłuż boków dłonie. Biskup Pierre z Chalons i hrabia Henryk
mierzyli go ciężkimi spojrzeniami. Czy miał coś jeszcze do powiedzenia dostojnikowi
kościelnemu i hrabiemu? Przecież wszystko wyjaśnił. Nie posłucha rozkazów wielkiego
mistrza, bez względu na czekające go konsekwencje.
- Siadaj, człowiecze. - Hrabia wskazał mu gestem miejsce po swojej lewicy. -
Jesteś ledwo żywy.
Reynaud bacznie obserwował wyraz twarzy Henryka.
- Postoję.
- Założę się - wtrącił biskup - że usiądzie przed zakończeniem. Nie nalegajcie,
hrabio.
Przed zakończeniem? Czego?
Reynaud poczuł się nieswojo. Zostanie wygnany z Nawarry? Skazany na banicję?
A może zmuszony do wstąpienia do klasztoru za złamanie dyscypliny zakonnej? Chyba
na tym się skończy. Nie wydalą go z zakonu, zmuszą jedynie do zamknięcia się na resztę
życia w klasztorze.
R
L
T
- Reynaudzie - zagaił biskup Pierre - zastanawiam się, czy ktoś taki jak ty nadaje
się do tego, co zamierzamy uczynić?
- My, ekscelencjo? Co to znaczy my"?
Biskup spojrzał przeciągle na Reynauda.
- My, to znaczy ci, których masz w tej chwili przed sobą: twój biskup oraz twój
gospodarz. Ponadto Bertrand de Blanquefort i papież Aleksander, a także król Aragonii...
Może i król Ludwik również.
Serce zamarło w piersi Reynauda. Służył tym panom najlepiej, jak potrafił, za-
równo na pokrytych pyłem bitewnym polach walki, jak i w okazałych salach audiencyj-
nych, wypełnionych balsamicznym zapachem kadzideł, a nie potu i końskiego łajna. To
okrutne karać człowieka za jeden błąd po latach wiernej służby. Postanowił zachować się
godnie w obliczu oskarżycieli.
- Jestem gotowy wysłuchać wyroku - powiedział.
Biskup Pierre wstał i podszedł do Reynauda.
- Posłuchaj bacznie. Uważamy, że negocjacje i traktat, który położy kres rozlewo-
wi krwi w związku z panowaniem arabskim nad ziemiami chrześcijan, przyniesie nam
więcej korzyści niż wojna. Masz doświadczenie w misjach dyplomatycznych, znasz ję-
zyk Saracenów, wprawnie operujesz i mieczem, i słowem. Z powodu poprzednich doko-
nań jesteś znany i szanowany zarówno przez Arabów, jak i chrześcijan. A poza tym je-
steś coś winien templariuszom. Pokutę, tak to nazwijmy.
Czy dobrze słyszy? Nie ześlą go do klasztoru? Potrzebują go?
Zdusił śmiech narastający w gardle. Do diabła z pokutą! Oni są w desperacji. Tyl-
ko obawa przed przyparciem do muru mogła ich skłonić do wysunięcia takiej propozycji.
Jeszcze trochę, a wybuchnie głośnym śmiechem.
- Co dostanę w zamian, jeśli się zgodzę?
- A o co prosisz? - spytał biskup.
Reynaud zwlekał tak długo, że hrabia ukradkiem pociągnął za habit biskupa.
- O honorowe zwolnienie mnie ze ślubów zakonnych - wypalił wreszcie.
- Masz je - odparł natychmiast biskup. - Jeszcze coś?
R
L
T
Jeszcze? Zawahał się. Czy ośmieli się poprosić o coś, na czym zależy mu najbar-
dziej?
Biskup zmierzył go beznamiętnym spojrzeniem czarnych oczu. Reynaud otworzył
usta i wyrzekł słowa, które, jak się obawiał, nie przejdą mu przez gardło:
- Chciałbym poślubić Leonor.
Leonor stała w oknie i machała na pożegnanie Benjaminowi. Wpatrywała się w
czarno ubraną postać dopóty, dopóki oczy nie zaszły jej łzami. Stary nauczyciel wracał
do Grenady. Oparła czoło o framugę i się rozpłakała: Co zostało jej z życia? Pustka.
Udręczone ciało, którego nie może oddać ukochanemu mężczyznie, talent muzyczny,
kiedy przestała mieć serce do muzyki? Jakże daleko było miejsce, w którym się urodziła.
Jaki szmat czasu dzieli ją od dni, kiedy czuła się młoda i beztroska.
Nie chciała wracać do Grenady. Wolała zostać w Moyanne. Nauczy się nowych
pieśni od Briana z Orkadów i Andreasa, będzie wiodła życie, o jakim marzyła, życie ko-
biety trubadura. Może dzięki temu rana w jej sercu się zablizni.
Nigdy już nie poczuje się spełniona jak wtedy, gdy była z Reynaudem. Może jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]