[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 W centrum handlowym jest sklep z przecenionymi ubraniami 
zasugerował Galen.  Nic specjalnego, ale mogłabyś tam znalezć coś dla siebie. Ja
muszę wstąpić do spożywczego po jedzenie, które zawieziemy, i po jakieś zabawki
dla dzieci.
 Włożę tylko buty  powiedziała nie tracąc czasu.  Mam nadzieję, że
wpuszczą mnie do sklepu.
Wkrótce potem Maggie kupiła dżinsy, niebieski sweter i cienką marynarkę, a
także skarpetki i tenisówki. Galen kupił dwie wielkie torby jedzenia i drobne
zabawki dla dzieci w różnym wieku.
 Czy to wszystko dla jednej rodziny?  spytała, gdy wyruszyli.
Galen przytaknął z powagą.
 Nazywają się Bryant. John od paru lat jest bezrobotny. Był kierowcą
ciężarówki w kopalni, którą zlikwidowano. %7łona, Susan, jest bardzo miłą osóbką,
ale teraz jest bardzo załamana. Z trudem udaje im się wyżywić i ubrać czwórkę
dzieci, a także utrzymać samochód, którym parę razy w miesiącu wożą dwoje z
nich do szpitala. Najmłodsze ma wadę serca, a najstarsze  tu przerwał i skrzywił
się  to urocza dziewczynka chora na białaczkę. Była w remisji, ale mniej więcej
od miesiąca jest znowu na chemioterapii, z raczej beznadziejnym rokowaniem.
 Jakie to straszne.  Maggie była wzburzona.  To nie jest w porządku, że w
tak bogatym kraju nie jesteśmy w stanie zapewnić takim ludziom należytej opieki.
 Są ludzie  powiedział ochryple Galen  którzy uważają, że to nie jest w
porządku, że Bryantowie i im podobni mają aż czworo dzieci i obarczają nimi nas
wszystkich jako społeczeństwo. Radzili sobie całkiem dobrze, dopóki John nie
stracił pracy. Wtedy, w ciągu niespełna roku, posypało się: narodziny chorego
dziecka, diagnoza białaczki u Carrie. Toksykolodzy i prokurator byli zgodni co do
tego, że oba nieszczęścia mogły być spowodowane ogromną ilością trujących
odpadów, jaka spada na ich ziemię. Niestety, nie sposób tego dowieść, więc ciągle
czekają cierpliwie, aż sprawiedliwość dosięgnie koncernu Balfour.
Maggie wyglądała przez okno. Ze sposobu, w jaki Galen powiedział:  Są
ludzie, którzy , wyczuła, że zaliczał do nich Rogera Balfoura. Chciałaby móc
wierzyć, że Roger nie myśli w ten sposób, ale nie udawało jej się to. Poczuła
przygnębienie. Nad sprawami takimi jak ta nie należało się zastanawiać, należało
działać i powinna to wiedzieć już dawno. Nic dziwnego, że Galen wątpił w
szczerość jej intencji.
Końcowy odcinek drogi był wąziutką alejką, słabo widoczną na zboczu góry.
Zamykała ją mała chatka, z której wyskoczył im na powitanie chudy ogar, a kilka
gdaczących kur uciekło w stronę rachitycznego kurnika. Dwaj mali chłopcy
podbiegli do nich.
 Ty wez zabawki  powiedział Galen do Maggie.  Myślę, że poznasz, która
jest dla kogo.
Wysiadł i pochylił się, ściskając chłopców, którzy wołali:  Cześć, Galen!
Po ich szerokich uśmiechach Maggie zorientowała się, że był tu wyczekiwanym i
kochanym przyjacielem. W chwilę pózniej pojawił się szczupły mężczyzna i
kobieta trzymająca na rękach niemowlę. Za nimi podążało kolejne dziecko.
Na widok małej dziewczynki serce Maggie ścisnęło się z bólu. Była pięknym
dzieckiem z dużymi, promiennymi oczami i radosnym uśmiechem, ale jej skóra
była przezroczyście blada, a głowa kompletnie łysa na skutek chemioterapii.
 Przyprowadziłem wam nową przyjaciółkę  powiedział Galen do dzieci. 
To jest Maggie Preston. Maggie, poznaj Carrie i Johnny'ego, i Jeffa. Ten dzidziuś
to Sara. A rodzice to John i Susan Bryant.
 Czołem wszystkim  powiedziała Maggie, uśmiechając się do całej
rodziny, która niemal równocześnie odparła:
 Miło nam cię poznać.
Galen i John zanieśli zakupy do domku, a Maggie podążała za nimi,
zachwycając się niemowlęciem i niosąc torbę z zabawkami. Dwa metalowe
traktory rozdzieliła między chłopców, pluszowego królika dała niemowlęciu, a
zestaw naczyń dla lalek wręczyła Carrie. Chłopcy powiedzieli grzecznie:
 Dziękuję , natomiast Carrie wykrzyknęła z entuzjazmem: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl