[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Wiem, co mam na myśli  powiedziała chłodno.
Po krótkiej rozmowie o szlachetności psów i ich wróżbiarskich możliwościach udało mi się
przejść do tematu muzyki. W Pavilionie miał odbyć się koncert, na który udało mi się zdobyć
miejsca, i pomyślałem sobie, że byłby to elegancki i kulturalny sposób rozpoczęcia znajomości
z Urszulą. Spytałem, czy lubi muzykę.
 Wprost uwielbiam  rzekła zamykając z błogością oczy.  Jak powiedział chyba Milton
w  Wieczorze Trzech Króli :  Jeśli muzyka jest miłości strawą, dajcie mi waszej muzyki do
zbytku . [Szekspir,  Wieczór Trzech Króli ]  Otworzyła oczy i spojrzała na mnie.
 Czy nie myślisz...  zacząłem nieostrożnie.
Z ciepłych i miłośnie zamglonych, oczy Urszuli stały się ostre i złe jak zamarznięte
barwinki.
 Tylko nie zaczynaj mi znowu mówić, co myślę  rzuciła buntowniczo.  Robili to wszyscy
moi chłopcy i dostawałam szału. Ciągle mnie tylko poprawiają i poprawiają jakbym była...
testem egzaminacyjnym albo co.
Nie pozwoliłaś mi skończyć  powiedziałem łagodnie.  Chciałem powiedzieć, czy nie
myślisz, że twoja miłość do muzyki jest tak wielka, że zgodziłabyś się przyjąć ode mnie
zaproszenie na koncert do Pavilionu na jutro wieczór?
 Oooo!  Oczy Urszuli zabłysły.  Chcesz powiedzieć, że masz bilety?
 Bez nich nie dostaniemy się na koncert  zauważyłem.
 Taki jesteś sprytny? Próbowałam dostać bilety w zeszłym tygodniu, ale były wyprzedane.
Pójdę z wielką chęcią.
Gdy zacząłem się zbierać do wyjścia, niezwykle z siebie zadowolony, mój gospodarz spytał,
jak mi poszło z Urszulą.
 Cudownie  odparłem dumny z sukcesu.  Zabieram ją jutro na lunch, a potem na koncert.
 Co?!  wykrzyknął przerażony.
 Zazdrość ci nie pomoże. Jesteś na swój sposób miłym facetem, ale gdy przychodzi do
atrakcyjnych dziewcząt jak Urszula, przydałaby ci się odrobina uroku, trochę szampańskiego
humoru i tego nieokreślonego je ne saisquoi.
 Nie pozwolę  zaczął uroczyście.  Pomimo twojej przerażającej arogancji, nie pozwolę,
by mój przyjaciel pogrążył się w otchłani piekielnej, muszę mu podać pomocną dłoń.
 O czym ty mówisz?  spytałem szczerze zainteresowany, gdyż najwyrazniej nie żartował.
Posłuchaj  rzekł z powagą.  Ostrzegam cię. Najlepiej, jeśli zadzwonisz do niej dziś
wieczorem i powiesz, że złapałeś grypę albo wściekliznę, czy coś innego, ale wiem, że tego nie
uczynisz. Jesteś zaślepiony. Ale, na miłość boską, wysłuchaj mojej rady. Jeśli zaprosisz ją na
lunch, staraj się trzymać ją z daleka od karty dań, chyba że ktoś ci umarł i zostawił w spadku
kilkaset funtów. Ma apetyt jak wygłodzony pyton i żadnych względów dla pieniędzy. A jeśli
chodzi o koncert... Czy nie wiesz, że kierownictwo koncertu blednie i trzęsie się na samą
wzmiankę o niej? %7łe od lat próbują wymyślić legalny sposób, by zabronić jej wstępu na
koncerty?
 Ale powiedziała, że lubi muzykę  zaniepokoiłem się.
 O tak, i muzyka ma na nią zgubny wpływ. Ale nie tak tragiczny jak jej wpływ na muzykę.
Widziałem dyrygenta po przedstawieniu  Zaczarowanego fletu ; cały we łzach, pociągał krople
uspokajające jak niemowlę mleko z butelki. Słyszałem poza tym, i wydaje się to wielce
prawdopodobne, że po jednym z wykonań  Zwięta wiosny Strawińskiego, na którym była
Urszula, dyrygent całkiem osiwiał. Czy wiesz, że gdy Eileen Joyce miała tutaj recital Urszula
wywarła na nią tak deprymujący wpływ, że nieszczęsna pianistka zapomniała zmienić sukienkę
między występami?
 Może było to jedynie przeoczenie  zauważyłem.
 Przeoczenie?! Przeoczenie?! Czy możesz sobie wyobrazić, że Eileen Joyce zabrakło
sukienek?
Musiałem przyznać mu rację.
Z delikatnością uprzejmego kata odprowadził mnie do drzwi.
 Nie zapomnij  powiedział niskim głosem, ściskając mnie życzliwie za ramię  że jestem
twoim przyjacielem. Jeśli będziesz mnie potrzebował, dzwoń. W dzień i w nocy. Będę tutaj.
Zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Wracałem do domu z dziwnym niepokojem.
Ale następnego ranka nastrój mi się poprawił. Urszula to przecież wyjątkowo śliczna
dziewczyna i nie wierzyłem, żeby ktoś tak atrakcyjny mógł się zachowywać prostacko, jak
opisał to mój przyjaciel. Prawdopodobnie starał się z nią umówić, a ona równie mądra, jak
piękna, dała mu kosza. Pocieszając się tą myślą, ubrałem się niezwykle starannie i poszedłem na
dworzec. Wyjaśniła, że z Lyndhurst w New Forest, gdzie mieszka, musi przyjeżdżać do
Bournemouth pociągiem, gdyż  tata zawsze bierze roysa, kiedy go potrzebuję . Stałem
podekscytowany na peronie, czekając na przyjazd pociągu. Gdy po raz dwudziesty poprawiałem
krawat, zaczepiła mnie starsza dama, filar miejscowego kościoła, która z niezrozumiałych
powodów była przyjaciółką mojej matki. Przestępując nerwowo z nogi na nogę, modliłem się,
żeby ta wiedzma wreszcie odeszła.
Ostatnią rzeczą, którą można sobie życzyć na spotkaniu z nową dziewczyną, jest
świętoszkowata i krytyczna publiczność. Ale ona przyssała się jak pijawka i wciąż opowiadała
mi o niedawnej akcji dobroczynnej, gdy na stację wtoczył się z hukiem brudny pociąg. Jednym
uchem słuchałem relacji o wikarym, zbyt zajęty wypatrywaniem Urszuli w otwierających się
drzwiach wagonu.
 A wikary powiedział:  Pani Darlinghurst, osobiście opowiem biskupowi o pani
bezinteresownym oddaniu sprawie zbierania funduszy na organy . Oczywiście nie musiał tego
mówić, ale nie sądzisz, że postąpił bardzo po chrześcijańsku?
 O tak... tak... Bardzo, ehm bardzo przytomnie.
 Tak właśnie myślałam. Więc powiedziałam mu:  Proszę księdza, jestem tylko skromną
wdową...
Nie było mi dane usłyszeć, jakie sekrety powierzyła wdowa wikaremu, gdyż nagle z tyłu
rozległ się przeszywający okrzyk radości.
 Kochanie! Kochanie, jestem tutaj!
Obróciłem się i w tym momencie Urszula rzuciła mi się w ramiona i przycisnęła usta do
moich z chciwością wygłodzonej pszczoły, która dojrzała swój pierwszy kwiat koniczyny na
wiosnę. Gdy w końcu udało mi się uwolnić z tego uścisku ośmiornicy, rozejrzałem się za panią
Darlinghurst. Zobaczyłem, jak wycofuje się peronem z wyrazem twarzy świętoszka, który nagle
znalazł się na rzymskiej orgii. Uśmiechnąłem się do niej słabo i pomachałem na pożegnanie.
Chwyciwszy Urszulę mocno za ramię, wyprowadziłem ją ze stacji, starając się zetrzeć z twarzy
kilogramy, jak mi się wydawało, szminki.
Urszula ubrana była w elegancki niebieski kostium, który podkreślał jej niewiarygodnie duże
oczy, i białe koronkowe rękawiczki. W ręku trzymała dziwny koszyk z pokrywką i malutką
rączką, który zawierał prawdopodobnie zapas kosmetyków, zdolnych odeprzeć atak
upływających lat.
 Kochanie  powiedziała zatapiając we mnie wzrok.  Czuję, że będę się świetnie bawić.
Taki piękny dzień. Lunch z tobą, a potem koncert... Mhmm...! Raj na ziemi!
Kilku mężczyzn w poczekalni, słysząc zmysłowe łkanie w słowie  raj , które trzeba było
usłyszeć, by uwierzyć, popatrzyło na mnie z zazdrością. Humor od razu mi się poprawił.
 Zamówiłem stolik...  zacząłem.
 Kochanie  przerwała.  Muszę iść do toalety. Nie mogłam znalezć żadnej w pociągu. Kup
mi szybko gazetę.
Kilka osób zatrzymało się i spojrzało niepewnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl