[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powierzchnią. Weigens spojrzał na nią przelotnie i poszedł do kantorka.
Doktor Gralen siedział przy komputerze i przebiegał palcami po klawiszach. Obok
trzeszczała drukarka. Papierowa taśma spływała na podłogę, układając się w zgrabny stosik.
Gralen podniósł głowę i zamrugał na Weigensa zza okularów.
 Ehemm... szczęśliwy dzień, bracie Centurionie  powiedział. Oparł się w roboczym fotelu
i zaczął masować sobie skronie. Chwilę to trwało.
 Nie mogę zrobić analiz  podjął w końcu.  %7ładnych. Obiekt jest odporny na wszystkie
znane mi odczynniki. Nie mogę pobrać żadnej próby, nie mogę zbadać nawet struktury.
Największe powiększenia skanningowego mikroskopu nic nie pokazują. Zupełnie nic. Obiekt
wytrzymał wszystkie próby fizycznego naruszenia powierzchni. Użyliśmy stukilowatowego
lasera i o mało nie doszło do tragedii. Bez rezultatu. Jestem pewien, że gdybyśmy użyli
gigawatowego, to efekt byłby ten sam, tylko roznieślibyśmy termitierę. To jest przerażające.
Zdjął okulary i przecierał zaciekle oczy, jakby chciał je wdusić do środka. Potem założył
okulary i spojrzał na Weigensa.
 Zabraliśmy się po bałaganiarsku, Centurionie  rzekł.  Ale poniosła mnie ciekawość. No
nic. Zaczniemy jeszcze raz. Tym razem, od patogenów.
Wyrwał z trzaskiem kawałek papieru spod zacisku drukarki.
 Przejrzałem statystyki  powiedział.  Najwięcej przypadków zachorowań jest na poziomie
Specjalnym. Chciałbym tam pojechać. Czy może brat wystarać mi się o przepustkę?
Dzień na poziomie specjalnym rozpoczyna się o w pół do szóstej. W ciągu pięciu minut
trzeba przygotować celę do inspekcji. Inspekcja może nadejść, ale nie musi. Niemniej wszyscy
czekają, wyprężeni w szeregu, w schludnie zapiętych kombinezonach.
Na poziomie specjalnym panuje cisza. Nie wolno głośno rozmawiać. Nie wolno siadać ani
kłaść się w ciągu dnia na pryczach. Nie wolno siadać na podłodze. W celi jest tylko jeden taboret.
Stanowi własność i przywilej starszego celi. Starszy celi jest odpowiedzialny za wszystkich
sześciu nieprzystosowanych, zajmujących wraz z nim pomieszczenie o wymiarach dwa na cztery
metry. Jest odpowiedzialny za właściwy przebieg przystosowania. Starszy celi posiada absolutną
władzę. On i jego dwaj zastępcy rekrutują się z nieprzystosowanych lżejszych kategorii, czyli
przestępców kryminalnych.
Starszy celi i jego zastępcy mają prawo do większych racji żywnościowych. W świecie ludzi
ważących około czterdziestu pięciu kilogramów są okazami zdrowia i siły.
Na poziomie specjalnym istotą i treścią życia jest oczekiwanie. Najpierw czeka się na pisk
kółek wózka i łoskot chodaków olifaktora. Słychać stukot kół przy przekraczaniu progu,
skrzypienie drzwi między segmentami korytarza, wreszcie najpiękniejsze w świecie dzwięki:
szczęk zasuwa, skrzypienie otwieranego karmnika i okrzyk:  szóstka, koryto!
Na wydanie śniadania dla jednej celi olifaktor poświęca dwanaście sekund. Po upływie tego
czasu karmnik zostaje zamknięty. Podawanie porcji odbywa się w ściśle określonej kolejności:
starszy celi, pierwszy zastępca, drugi zastępca, reszta, w hierarchii ustalonej przez starszego celi,
teoretycznie zależnie od postępów w procesie przystosowywania. To, czy osoba stojąca najniżej
otrzyma posiłek jest uzależnione od tego, czy starszy celi nie zechce zamienić kilku cichych słów
z olifaktorem. Jest uzależnione także od tego czy osoba ta wykonała dzienną normę pracy. Od
tego jest uzależniona też wielkość racji całej celi. Odpowiedzialność zbiorowa doskonale uczy
życia we wspólnocie. Wykonanie dziennej normy pracy jest uzależnione od tego, jak odżywia się
nieprzystosowany. Błędne koło, mandala poziomu Specjalnego. Wyznacza istotę egzystencji.
Potem następuje oczekiwanie na plan dnia. W normalny dzień cela zostaje odprowadzona na
miejsce pracy, gdzie otrzymuje dzienne normy i pracuje bez wytchnienia przez dwanaście
godzin. Następnie dostaje posiłek i udaje się na zajęcia terapii grupowych. Zaśniecie w trakcie
terapii jest karane. Brak postępów w terapii jest karany. Niewydajna praca jest karana. Każde
ponadprogramowe zachowanie jest karane. Czasem kara wymierza na jest losowo, na wszelki
wypadek. Karą mogą być elektrowstrząsy, bicze wodne, bicze neuronowe lub bicze zwykle. Karą
może być samosąd. Metodą samosądu jest najczęściej utopienie w ustępie, uduszenie mokrym
ręcznikiem, lub ostrze żyletki, którym z wielką wprawą posługują się przestępcy kryminalni.
Karą może być karcer. Karą jest każdy poranek.
Pobyt na poziomie Specjalnym nie jest karą. Jest kuracją. Jak każda kuracja trwa tyle, ile
trzeba dla osiągnięcia efektów. Drogą do opuszczenia poziomu Specjalnego może być tylko
przystosowanie. Człowiek przystosowany jest całkowicie inny niż przed poziomem Specjalnym.
Kuracja pozwala spojrzeć w nowy sposób na życie we wspólnocie. Pozwala zrozumieć jego
piękno. Uczy zatopienia się w zbiorowości. Uczy, że słowo, ja jest anachronizmem. Sensowne
jest słowo  my .
Istnieje jeszcze jeden sposób opuszczenia poziomu Specjalnego bez zmian w psychice.
Sposób ten ma wielu wyznawców. Człowiek, który nie jest w stanie przystosować się do
obowiązujących rygorów szybko zamienia się w żywy szkielet i muzułmanieje. Jeżeli nie chce
żyć, błyskawicznie zapada na jedną z chorób i gaśnie jak wypalona świeczka.
Sposób ten spotyka się ze zdecydowaną dezaprobatą zarówno prawomyślnych
nieprzystosowanych, jak personelu.
Centurion Netar Weigens nie lubił poziomu Specjalnego. Nie żeby żałował
nieprzystosowanych, którzy mogli zrobić co do nich należało i tu nie trafić. Poziom Specjalny go
przygnębiał, a Weigens miał dość własnych kłopotów. Nie lubił jego atmosfery. Zwiatło było tu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl