[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skiego ducha Europy Dzięki temu właśnie wiek XVI słusznie jest nazywany  złotym wiekiem Polski.
Wiek XVII natomiast, zwłaszcza druga jego część, odsłania pewne znamiona kryzysu zarówno w polity-
ce - wewnętrznej i międzynarodowej - jak też w życiu religijnym. Z tego punktu widzenia obrona Jasnej
Góry w 1655 roku ma nie tylko charakter pewnego cudu historycznego, ale także może być interpretowa-
na jako ostrzeżenie na przyszłość w sensie wezwania do baczności wobec zagrożenia, które pochodziło z
Zachodu zdominowanego zasadą cuius regio eius religio, a także ze Wschodu, gdzie coraz bardziej
umacniała się wszechwładza carów. W świetle tych wydarzeń można by powiedzieć, że jeżeli Polacy
zawinili w czymś wobec Europy i ducha europejskiego, to zawinili przez to, że pozwolili zniszczyć
wspaniałe dziedzictwo XV i XVI stulecia.
Wiek XVIII jest okresem wielkiego upadku. Polacy pozwolili zniszczyć dziedzictwo Jagiellonów,
Stefana Batorego i Jana III Sobieskiego, Nie można zapomnieć o tym, że jeszcze pod koniec XVII wieku
właśnie Jan III Sobieski ocalił Europę przed zagrożeniem otomańskim w bitwie pod Wiedniem (1683).
To było zwycięstwo, które oddaliło od Europy niebezpieczeństwo na długi czas. W pewnym sensie po-
wtórzyło się pod Wiedniem to, co wydarzyło się w XIII wieku pod Legnicą. W XVIII wieku Polacy za-
winili tym, że nie ustrzegli dziedzictwa, którego ostatnim obrońcą był zwycięzca spod Wiednia. Wiado-
mo, że powierzenie narodu królom z dynastii saskiej dokonało się pod presją zewnętrzną, zwłaszcza Ro-
sji, która dążyła do zniszczenia nie tylko Rzeczypospolitej, ale także tych wartości, których była ona wy-
razem. Polacy w ciągu XVIII wieku nie zdobyli się na to, aby ten proces rozkładowy zahamować, ażeby
obronić się przed niszczącym wpływem liberum veto. Szlachta nie zdobyła się na przywrócenie praw
stanu trzeciego, a przede wszystkim praw wielkich rzesz chłopów polskich przez uwłaszczenie ich i
uczynienie obywatelami współodpowiedzialnymi za Rzeczpospolitą. To są starodawne winy społeczeń-
stwa szlacheckiego, a zwłaszcza znacznej części arystokracji, dygnitarzy państwowych i niestety także
niektórych dygnitarzy kościelnych.
W tym wielkim rachunku sumienia z naszego wkładu do Europy trzeba więc w szczególny sposób
zatrzymać się na historii wieku XVIII. Pozwoli nam to z jednej strony zdać sobie sprawę, jak rozległy jest
bilans win i zaniedbań, z drugiej jednak - uświadomić sobie to wszystko, co w wieku XVIII było począt-
kiem odnowy. Jak nie wspomnieć na przykład Komisji Edukacji Narodowej, pierwszych prób zbrojnego
oporu wobec zaborców, a przede wszystkim wielkiego dzieła Sejmu Czteroletniego? Szala win i zanie-
dbań była jednak przeważająca i dlatego Polska upadła. Jednakże upadając, zabrała ze sobą w testamen-
cie to wszystko, co miało się stać zaczynem odbudowy jej niepodległości, a także jej pózniejszego wkła-
du w budowę Europy. Ten następny etap miał się jednak rozpocząć dopiero po upadku XIX-wiecznych
systemów i tak zwanego Zwiętego Przymierza.
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku Polska mogła znowu aktywnie uczestniczyć w
współtworzeniu Europy Dzięki niektórym politykom, a także wybitnym ekonomistom było możliwe
osiągnięcie w krótkim czasie wielkich rezultatów. Wprawdzie na Zachodzie, zwłaszcza w Wielkiej Bry-
tanii, patrzono na Polskę z powątpiewaniem, jednak naród z roku na rok stawał się coraz bardziej godnym
zaufania partnerem w powojennej Europie. Był to także partner odważny, co stało się jasne w roku 1939:
kiedy demokracje zachodnie łudziły się, że mogą coś uzyskać, paktując z Hitlerem, Polska zdobyła się na
stawienie czoła wojnie, która z punktu widzenia sił militarnych i technicznych była bardzo nierówna.
Władze polskie uznały, że w tym momencie było to nieodzowne, ażeby obronić przyszłość Europy i eu-
ropejskości.
Kiedy wieczorem 16 pazdziernika 1978 roku stanąłem po raz pierwszy na balkonie Bazyliki św.
Piotra, aby pozdrowić rzymian i pielgrzymów zgromadzonych na placu w oczekiwaniu na wynik kon-
klawe, powiedziałem, że przychodzę z  dalekiego kraju . W gruncie rzeczy ta odległość w sensie geogra-
ficznym nie była tak wielka. Samoloty pokonywały ją zaledwie w dwie godziny. Mówiąc o dalekości,
miałem na myśli istniejącą jeszcze w tamtym momencie  żelazną kurtynę . Papież, który przychodził
spoza  żelaznej kurtyny , w prawdziwym sensie tego słowa przychodził z daleka, chociaż w rzeczywisto-
ści przychodził z samego centrum Europy. Przecież geograficzne centrum Europy znajduje się właśnie na
terenie Polski.
Wydawnictwo ZNAK  Kraków 2005 57
Jan Paweł II Pamięć i tożsamość
W latach istnienia  żelaznej kurtyny zapomniano o Europie Zrodkowej. Stosowano dość mecha-
nicznie podział na Zachód i Wschód, uznając Berlin, stolicę Niemiec, za miasto-symbol, przynależące
jedną swą częścią do Niemiec Federalnych, a drugą do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. W rze-
czywistości ten podział był całkowicie sztuczny. Służył celom politycznym i militarnym. Wyznaczał gra-
nice dwóch bloków, ale nie liczył się z historią ludów. Polakom trudno było przyjąć do wiadomości, że
należą do Wschodu, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż właśnie w tych latach granice Polski zostały
przesunięte na Zachód. Przypuszczam, że tak samo trudno było to zaakceptować Czechom, Słowa kom
czy Węgrom, a także Litwinom, Aotyszom czy Estończykom.
Z tego punktu widzenia powołanie papieża z Polski, z Krakowa, mogło mieć wymowę niejako
symboliczną. Nie było to jedynie powołanie konkretnego człowieka, ale całego Kościoła, z którym był on
związany od urodzenia; pośrednio było to także powołanie narodu, do którego należał. Zdaje mi się, że tę
sprawę szczególnie jasno widział i wyraził kard. Stefan Wyszyński. Osobiście byłem zawsze przekonany,
że wybór Polaka na papieża tłumaczył się tym, czego Prymas Tysiąclecia wraz z Episkopatem i Kościo-
łem polskim potrafili dokonać w warunkach ograniczeń, ucisku i prześladowań, jakim byli poddani w
tamtych trudnych latach.
Chrystus powiedział kiedyś do Apostołów, posyłając ich na krańce ziemi:  Będziecie mi świad-
kami (Dz 1, 8). Wszyscy chrześcijanie są wezwani do świadczenia o Chrystusie. W szczególny sposób
są do tego powołani pasterze Kościoła. Powołując na Stolicę Rzymską kardynała z Polski, konklawe do-
konało znaczącego wyboru: tak jak gdyby zażądało świadectwa Kościoła, z którego ten kardynał przy-
chodził - jakby go zażądało dla dobra Kościoła powszechnego. W każdym razie wybór ten miał dla Euro-
py i dla świata szczególną wymowę. Do tradycji bowiem należało, od prawie pięciu wieków, że rzymską
Stolicę św. Piotra przejmowali kardynałowie włoscy Wybór Polaka nie mógł nie oznaczać jakiegoś
przełomu. Zwiadczył o tym, że konklawe, idąc za wskazaniami Soboru, starało się odczytywać  znaki
czasu i w ich świetle kształtować swoje decyzje.
W tym kontekście można by się także zastanawiać nad wkładem Europy Zrodkowo-Wschodniej w
tworzenie się dziś Europy zjednoczonej. Mówiłem na ten temat przy różnych okazjach. Jak mi się wyda-
je, najbardziej znaczącym wkładem, jaki narody tego regionu mogą zaoferować, jest obrona własnej toż-
samości. Narody Europy Zrodkowo-Wschodniej pomimo wszystkich przeobrażeń narzuconych przez [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl