[ Pobierz całość w formacie PDF ]
brzegów Tamizy. Zaparkowałam samochód i przez chwilę stałam obok niego, wdychając
zapachy nocy. Ciemność rozświetlały łańcuchy pomarańczowych latarni, lśniące jak
fluorescencyjna biżuteria noszona przez bywalców Paradisiac. Most błyszczał jak świąteczna
ozdoba, a szum samochodów, które po nim przejeżdżały, brzmiał jak strumień. Przy wejściu
do klubu stał jakiś śmiejący się gość. Gdybym wytężyła słuch, słyszałabym głębokie wibracje
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
basów. To było cudowne uczucie wiedzieć, że ten wieczór dopiero się zaczyna, w porze,
kiedy większość ludzi już spała albo leżała przed telewizorem.
Mój nastrój poprawiał się z każdą chwilą. Jeszcze w mieszkaniu Rachel i ja strzeliłyśmy
sobie po małej dawce amfy, żeby pózniej nie wyróżniać się z tłumu. Ale nie przyszłyśmy tu się
zabawić. Stanęłyśmy w kolejce do wejścia, przestępując z nogi na nogę dla rozgrzewki. Nie
potrzebowałyśmy zaproszeń - klub stał w mało eksponowanym miejscu, więc właściciele nie
musieli się martwić, że będą ich nękać zabłąkani turyści i podpici piwosze.
Po chwili zobaczyłyśmy Briana, stojącego przy drzwiach. Pomachałam do niego. Ku
mojemu zdumieniu odpowiedział tym samym.
- W porządku? - zapytał zaskakująco przyjaznym tonem.
- Widziałyśmy twoją ulotkę.
- Będzie dzisiaj ostro - oświadczył z dumą. - Bawcie się dobrze - dodał po chwili, a raczej
zagrzmiał.
Wymieniłyśmy z Rachel zdumione spojrzenia. Miała świetny pomysł z tą wizytą w klubie.
W ciągu pięciu minut wypowiedział więcej słów niż kiedykolwiek, odkąd go znałam.
Za drzwiami stali kolejni bramkarze i usiłowali groznie wyglądać.
- Twoje przyjaciółki? - powiedział jeden do Briana. - Nie tracisz czasu, co nie?
Drugi tylko zachichotał. Tymczasem my właśnie dotarłyśmy do drzwi.
- Co tak stoisz - burknął Brian do tego, który chichotał. - Otwórz paniom drzwi.
Chociaż drugi z bramkarzy do ułomków nie należał - wyglądał jakby tatuś wystrugał go z
bardzo dużych kartofli i dołożył jednego, niedokładnie obranego, na czubek - to jednak
najwyrazniej wolał nie zadzierać z Brianem. Błyskawicznie chwycił klamkę i po chwili szeroko
otworzył przed nami drzwi.
Weszłyśmy do małego, czarnego przedsionka, w którym zobaczyłyśmy kolejnego, solidnie
zbudowanego bramkarza, który rozmawiał z jakimś naćpanym chłopcem w kraciastym
wdzianku i czapce z daszkiem.
- Przyjaciółki Briana - krzyknął kartoflowaty.
Dziewczyna za szklanym przepierzeniem wzięła od nas po siedem funtów. Nad nią wisiała
tabliczka z napisem Wstęp 10L. Nie można wchodzić dwukrotnie , ale widocznie
Przyjaciółki Briana wchodziły na specjalnych prawach. Otworzyłyśmy kolejne czarne drzwi i
weszłyśmy do samego klubu. Bar mieścił się po prawej, obok paru wygodnych leżanek i
krzeseł ustawionych pod ścianą. Większość miejsca zajmował jednak parkiet taneczny,
znajdujący się dokładnie pod łukiem kolejowym. Przeszłyśmy do następnej sali, gdzie
zobaczyłyśmy oddzielny, mały bar i platformę dla didżeja. Już teraz na środku tańczyło paru
ekshibicjonistów, ale większość chowała siły na pózniej.
W Lambeth panowała gotycka atmosfera, dzięki czemu od razu poczułam się jak w domu.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Wszystko było pomalowane na czarno, z wyjątkiem ogromnych filarów, udających marmur.
Kolorowe światła igrały po ścianach i po odblaskowych ciuchach gości. Dominowało srebro,
złoto i szkocka krata, chociaż tuż obok nas siedziała grupka dziewczyn w tanich, cekinowych
sukienkach. Najodważniejsza z nich miała długie, białe rękawiczki i czerwoną suknię z
wielkim dekoltem, która sięgała jej do kostek. Jej koleżanka zgodnie z wymogami mody nie
włożyła na nogi nic z wyjątkiem krótkiej spódniczki o kroju litery A. Niestety, dostała gęsiej
skórki, co już nie było tak na topie. Zarówno kamienne ściany, jak i podłoga wydawały się
zimne i mokre. Po paru godzinach tańczenia z pewnością się rozgrzewały, ale o północy
dziewczynom przydałyby się jeszcze wełniane skarpety.
Rachel zamówiła dwa piwa, z których każde kosztowało chyba tyle, co opłata za wstęp,
po czym usiadłyśmy przy barze, czekając, aż klub się wypełni. O tej porze nie miałyśmy
jeszcze po co rozmawiać z Brianem - musiał pilnować napływającego strumienia gości.
Zamierzałyśmy do niego uderzyć, kiedy już wszyscy wejdą i nie będzie miał nic do roboty
poza staniem pod drzwiami.
Musiałam przyznać, że muzyka w klubie była bardziej melodyjna niż zwykle. Normalnie
wykańcza mnie to obsesyjne powtarzanie rytmów. Kiedy jedziesz na czymś w rodzaju Ecstasy,
nawet najprostsza muzyka wydaje się niezwykle głęboka. Ale jeśli zażyłaś wspomaganie i
chcesz się wyszaleć, piosenka typu Come With Me To Ecstasy czy I m Coming Up On
Love , w której jakaś baba wykrzykuje te same słowa po sto razy i to w dodatku do tej samej
melodii, naprawdę działa ci na nerwy. Pocieszał mnie tylko fakt, że słuchając tej szmiry
poszerzałam swoje horyzonty i zaznajamiałam się z najnowszymi trendami.
Chłopiec w kraciastym wdzianku siedział obok nas przy barze i zamawiał sok
pomarańczowy.
- Chcecie coÅ›, dziewczyny?
Potrząsnęłyśmy głowami. Chłopiec odszedł w poszukiwaniu innych klientów. Miał
przekręconą czapkę i kościstą, niezwykle ekspresyjną twarz, jedną z tych, które zapowiadają
kłopoty. Spod kurtki wyzierała naga pierś, nie pokryta ani włosami, ani gęsią skórką. Gładka i
wątła, wyglądała jak kawałek przeżutego sznurka.
- Pójdziemy potańczyć? - spytała Rachel, odstawiając pustą szklankę. Dziewczyny w
cekinach stanęły już na parkiecie, w świetle reflektorów, i pokazywały jak się tańczy do tego
typu muzyki. Pewnie musiały rozgrzać swoje gołe nogi. Zwiatło opromieniało każdy ich ruch,
a ruszały się świetnie. W klubie panowała wyjątkowo przyjazna atmosfera, ciepła i lekko
nasycona seksem - zupełnie inna niż w grungeowych lokalach, w których bywałam do tej pory.
Tutaj nie przychodziło się na podryw, ale na radosne szaleństwo, ci ludzie nie byli obcymi, ale
przyjaciółmi, których jeszcze nie poznałeś. Mnóstwo facetów i dziewczyn, których w życiu nie
widziałam na oczy, teraz witało się ze mną w przejściu. Chociaż wydało mi się to nieco
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
hippisowskie, to nie mogłam się oprzeć czarowi miejsca, w którym ludzie dobrze się bawią. W
[ Pobierz całość w formacie PDF ]