[ Pobierz całość w formacie PDF ]

majÄ… proste mundury w kolorze ziemi, Å›miejÄ… siÄ™ w pierw-
szej chwili niemal z zażenowaniem na widok trofeów, któ-
rych pozłacany kicz dokumentuje rzeczywiście wspaniałą
karierÄ™, jeden z nich strzela obcasami, ogÅ‚asza, że w dzisiej-
szych czasach wszystko wylatuje w powietrze, a tam, gdzie
Béla idzie, szybko o wielu rzeczach zapomni, a najszybciej
o swoich niebiaÅ„skich stworzeniach, albo lepiej: o tych la-
tajÄ…cych szczurach.
Powitania odÅ‚ożymy na pózniej, rozeÅ›miana twarz Béli uka-
zuje siÄ™ w drzwiach samochodu, chcemy go objąć, ale naj-
pierw praca, on i wuj Piri pchajÄ…, ojciec naciska pedaÅ‚ gazu,
matka wciąż trzyma siÄ™ jasnobrÄ…zowego uchwytu, siostra i ja
jesteśmy dwiema szamoczącymi się, wyrzuconymi na ląd
84
rybami, tÄ™sknimy za ciepÅ‚ym letnim deszczem, który w se-
kundÄ™ przesiÄ…ka przez jasne letnie spodnie i podkoszulki
z poÅ‚yskujÄ…cym napisem  Hollywood , a ubrania klejÄ… siÄ™
do ciała jak druga skóra, koła jeszcze kilka razy zabuksują,
nim, wspomagane przekleństwami mężczyzn, zdecydują się
zrobić to, czego się od nich oczekuje, złapią przyczepność.
Ciotka Icu stawia na stole chleb, pomidory, kiełbasę, pa-
prykę, musicie być wygłodniali, śmietanę, biały ser, świeże
masÅ‚o, moja ciotka, której suche loki, teraz, pózno w noc,
kleją się do głowy, jej niebiańskie oczy cieszą się, jakby była
dziewczynkÄ…, dzieci, dzieci, że też w koÅ„cu dojechaliÅ›cie!
Stół nie jest jeszcze wystarczająco zastawiony, ciotka idzie
po sÅ‚oninÄ™, jak mogÅ‚am zapomnieć o sÅ‚oninie i o wódce!
jej peÅ‚ne ciaÅ‚o kolejny raz znika w spiżarce, w nastÄ™pnej
minucie stół przemienia siÄ™ w nieprawdopodobny tort, no
nie, znowu zapomniaÅ‚am o sÅ‚oninie i wódce!
Siedzimy wokół stołu blisko siebie, jaskrawy krąg świat-
Å‚a rozjaÅ›nia nasze podniecone, wÄ™drujÄ…ce tam i z powrotem
oczy, chcemy patrzeć, zobaczyć, co przyniosły minione lata,
czas, jak on szybko płynie! Jak długo się nie widzieliśmy?
ile razy robiliśmy coś bez was, ile uczuć odczuwaliśmy bez
was? Czas jest jak worek, w którym znajdzie siÄ™ miejsce na
wszystko, róże nie chcą kwitnąć tego roku, maciora miała
dwadzieścioro młodych, trzeba je było ratować przed mat-
kÄ…, bo inaczej by je rozgniotÅ‚a, z kanalizacji dalej Å›mierdzi,
a nasi kochani rzÄ…dzÄ…cy, tam, na górze, lepiej nie mówić, ich
życie to jedna wielka pusta obietnica! ale nie mówmy o po-
lityce, wuj Piri wprawnym ruchem napełnia kieliszki, spie-
szy wznieść toast: Niech Bóg dla uczczenia dnia przebaczy
wszystkim, nierobom i Å‚obuzom, którzy wÅ‚aÅ›nie ukradli mi
rower! Ach, dzieci, Bóg nie pożałuje nam tej kropli, która
rozgrzewa serce, i nie tylko serce, zapomnijmy o troskach,
politycy niech siÄ™ wypchajÄ…, mamy co Å›wiÄ™tować, i niech to
85
nawet bÄ™dzie ostatnie, co zrobimy! Béla żegna siÄ™ po kilku
kieliszkach, przeprasza, ma rano robotÄ™.
W chwilach kiedy liczba kieliszków odbija siÄ™ w oczach
wuja Piriego i ojca, gdy toasty, zapewnienia, przekleÅ„stwa
podkreÅ›lone uniesieniem ramion i coraz niżej wiszÄ…cy dym
tworzÄ… spójnÄ… caÅ‚ość, a atmosfera jest jak naprzemienna
kÄ…piel w przesadnej serdecznoÅ›ci (ramiona, rÄ™ce, które siÄ™
Å‚Ä…czÄ…, usta, które nagle lecÄ… w swojÄ… stronÄ™) i bÅ‚ogiej wÅ›ciek-
Å‚oÅ›ci (pięść, która musi ukarać stół), w takich chwilach
chciaÅ‚abym, żeby noc i dzieÅ„ byÅ‚y nierozerwalne, tak żeby
noc nie ginęła wraz z nastaniem Å›witu  wycofujemy siÄ™
na werandę, stamtąd będziemy mogły napawać się coraz
bardziej gorączkowym nastrojem dorosłych, przysysamy
siÄ™ do okna z zielonÄ… siatkÄ… na muchy, sÅ‚uchamy, ze zdzi-
wieniem obserwujemy, jak nasi rodzice przeobrażają się,
rozmawiają naszym tajemnym językiem, płynnie, coraz
szybciej, używają słów, których jeszcze nigdy nie słyszały-
Å›my z ich ust, i jeÅ›li szczęście ma imiÄ™, to musi mieć także
twarz i usta, które opowiadajÄ… powoli, z lekkim monoton-
nym zaśpiewem.
Niezle was rozpieścili na tym Zachodzie, luksusowe troski,
tak sobie myślę, gdy wasi rodzice opowiadają, że wszystko
tam takie drogie, mówi Béla, wsuwajÄ…c wykaÅ‚aczkÄ™ w kÄ…cik
ust, kiedy nastÄ™pnego dnia w poÅ‚udniowym skwarze siedzi
z Nomi i ze mnÄ… na zadaszonej werandzie, rodzice Å›piÄ…, na [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl