[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Å‚oSæ.
Współczesna psychologia i pedagogika rozstrzyga
194
nasz dylemat jednoznacznie i powiada raczej nagradzaæ.
Bowiem, jak wskazuj¹ liczne badania, wychowanie opar-
te na karach prowadzi do niepo¿¹danych spoÅ‚ecznie skut-
ków, takich jak zachowania przestêpcze, uÅ‚atwione prze-
mieszczanie siê agresji (co oznacza np. pobicie niewinne-
go czÅ‚owieka lub skopanie psa z powodu maj¹cego caÅ‚ko-
wicie inne xródło zdenerwowania), niedorozwój sumienia
(czyli niedostateczne uwewnêtrznienie siê norm reguluj¹-
cych współ¿ycie spoÅ‚eczne), ksztaÅ‚towanie siê autorytar-
nych sposobów postêpowania z innymi ludxmi, formowa-
nie siê osobowoSci dogmatycznej lub, jak chc¹ inni,
umysÅ‚u zamkniêtego, do którego nie ma dostêpu racjo-
nalna czy uczuciowa argumentacja, itd. Jednak¿e osta-
teczne rozstrzygniêcie tego dylematu pozostaje na ogół w
sferze teorii, bowiem w praktyce zarówno wychowanie
instytucjonalne (np. szkolne, je¿eli w przypadku polskiej
szkoÅ‚y w ogóle mo¿na mówiæ o jakimkolwiek wychowa-
niu), jak i rodzicielskie opiera siê głównie na karach.
Najczêstszym zaS, kierowanym do mnie pytaniem rodzi-
ców, jest problem: jak karaæ, aby odnosiÅ‚o to po¿¹dany i
zaplanowany wychowawczo skutek. Z opowieSci zgłasza-
j¹cych siê do mnie z tym problemem znêkanych matek i
ojców wynika, ¿e stosowane przez nich kary s¹ najczê-
Sciej nieskuteczne b¹dx skutkuj¹ jedynie na krótk¹ metê.
Potomstwo na ogół je lekcewa¿y, nie dokonuj¹c pod
wpływem owych kar (mimo nieraz znacznej ich dolegli-
woSci) wzglêdnie trwaÅ‚ych korekt swojego zachowania. I
trudno siê dziwiæ, poniewa¿ nagminnie s¹ to kary przekra-
czaj¹ce mo¿liwoSci tolerancji samych rodziców i, co za
tym idzie, stosowane bardzo niekonsekwentnie. Typo-
wym przykÅ‚adem takich kar s¹ sÅ‚awetne zakazy wycho-
dzenia na podwórko lub ogl¹dania telewizji. Z obu tych
represji rodzice wycofuj¹ siê ju¿ po krótkim czasie, bo
przecie¿ dziecko, dla swego zdrowia, powinno byæ na
195
powietrzu i mieæ kontakt z rówieSnikami, a telewizjê sa-
memu trudno ogl¹daæ, kiedy ukarany potomek chlipie za
zamkniêtymi drzwiami albo usiÅ‚uje przez szparê podgl¹-
daæ, co siê dzieje na ekranie. Do tej samej kategorii kar
nale¿y odbieranie dziecku ofiarowanych mu wczeSniej
przedmiotów czy pozbawienie go rozmaitych przywile-
jów . Wiadomo powszechnie, ¿e kto daje i odbiera, ten
siê w piekle poniewiera , tote¿ z odebraniem synowi czy
córce uprzednio podarowanej zabawki, pieniêdzy lub
jakiejkolwiek innej rzeczy ka¿demu rodzicowi trudno
jest (i caÅ‚kiem sÅ‚usznie) uporaæ siê moralnie. NajczêSciej
wiêc rzecz odebrana w porywie zÅ‚oSci po niedÅ‚ugim cza-
sie wêdruje z powrotem do dziecka. Podobnie rzecz ma
siê z tzw. przywilejami , takimi jak pomaganie przez ta-
tusia w wieczornej k¹pieli, czytanie przez mamê fragmen-
tu ksi¹¿ki na dobranoc, wspólna zabawa ojcowym kom-
puterem itp. Odebranie ich dziecku powoduje u rodziców
narastanie poczucia winy, które w koñcu popycha ich do
cofniêcia podjêtych wczeSniej restrykcyjnych decyzji.
Dzieje siê tak równie¿ dlatego, ¿e ukarana cofniêciem
przywileju pociecha bardzo czêsto zacina siê i mówi
dumnie: Nie, to nie, nie zale¿y mi. Po pewnym, nie tak
znowu dÅ‚ugim czasie pozwala to rodzicom odczuæ, ¿e tak
naprawdê oni te¿ potrzebuj¹ tych przywilejowych chwil
kontaktu i bliskoSci z synem czy córk¹ oraz ¿e wyelimino-
wanie tych momentów w ramach kary wyraxnie zaburza
równie¿ ich funkcjonowanie.
Jeszcze gorzej jest z karaniem dzieci prac¹, szczególnie
jeSli chcemy im przekazaæ, co dzisiaj nabiera szczególnej
aktualnoSci, szacunek dla pracy wraz z prastar¹ i coraz
bardziej prawdziw¹ maksym¹ mówi¹c¹, ¿e ¿adna praca
nie hañbi . Praca za karê jest swego rodzaju hañb¹.
Charakterystyczne jest przy tym, ¿e rodzice, uwa¿aj¹c
widocznie, i¿ kara powinna byæ dla potomka czymS eks-
196
traspecjalnym, najmniej chêtnie odwoÅ‚uj¹ siê do stosun-
kowo najskuteczniejszej i najłatwiejszej do zastosowania
kary naturalnej, któr¹ jest po prostu ponoszenie konse-
kwencji postêpowania. Zamiast pozwoliæ dziecku na do-
Swiadczenie efektów swojej dziaÅ‚alnoSci, wol¹ oni zniwe-
lowaæ lub zÅ‚agodziæ owe efekty za pomoc¹ nie koñcz¹ce-
go siê gadania na temat, co bêdzie, je¿eli córka czy syn
post¹pi tak a nie inaczej.
Je¿eli nie odrobisz lekcji, to mo¿esz dostaæ jedynkê, a
jak dostaniesz jedynkê, to bêdziesz musiaÅ‚ j¹ poprawiæ, bo
jak jej nie poprawisz, to mo¿esz nie zdaæ do nastêpnej kla-
sy, a jak nie zdasz, to mamusia spali siê chyba ze wstydu
itd. Gadania tego wiêkszoSæ dzieci wysÅ‚uchuje ze stoic-
kim spokojem, widz¹c w tym godziw¹, aczkolwiek na
pewno maÅ‚o przyjemn¹ cenê za unikniêcie nastêpstw swo-
ich uczynków.
Ile¿ to matek i ojców, zorientowawszy siê póxnym wie-
czorem, ¿e potomek nie odrobiÅ‚ lekcji, pisze mu kÅ‚amliwe
usprawiedliwienia do szkoÅ‚y, wygÅ‚aszaj¹c jednoczeSnie
obszerne pogadanki na temat poczucia obowi¹zku, uczci-
woSci, prawdomównoSci i paru jeszcze moralno-etycz-
nych zagadnieñ? Ilu¿ rodziców w miejsce bezmySlnie
zniszczonej lub zgubionej rzeczy kupuje dziecku now¹,
snuj¹c przy tym tasiemcowe dywagacje na temat na-
stêpstw (których potomkowi nie dane byÅ‚o wÅ‚aSnie po-
znaæ na wÅ‚asnej skórze) owej bezmySlnoSci? Ilu¿ wreszcie
rodziców wykonuje za dziecko naÅ‚o¿one nañ obowi¹zki,
których nie chciaÅ‚o mu siê lub których nie miaÅ‚o czasu
wypeÅ‚niæ, roztaczaj¹c przy tym apokaliptyczn¹ wizjê
przyszÅ‚oSci umiÅ‚owanej pociechy jako osoby nieobowi¹z-
kowej i niesolidnej?
Rodzicielskie gadanie wynika najczêSciej z nieznajo-
moSci praw rz¹dz¹cych rozwojem dziecka, z których, jak
to ju¿ wczeSniej wspominaÅ‚em, wynika, ¿e maÅ‚y czÅ‚owiek
197
niemal a¿ do okresu dorastania sÅ‚abo antycypuje przy-
szÅ‚oSæ, a perspektywa, ¿e coS wydarzy siê za dwa lub piêæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]