[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skrawek papieru. Najwyrazniej był to fragment tego, czego szukaliśmy. Zachowała się część
podpisu Bakera, lecz nie było ani śladu testamentu.
Poirot wydawał się zaskoczony. Wyraz jego twarzy można by uznać za komiczny,
gdyby on sam nie sprawiał wrażenia pokonanego.
- Nie pojmuję - warknął - kto go zniszczył? I w jakim celu?
- Bakerowie? - zasugerowałem.
- Pourguoi? - W żadnym testamencie niczego im nie zapisano, a istnieje większe
prawdopodobieństwo, że zatrzymaliby posadę przy pannie Marsh, niż gdyby posiadłość stała
się własnością jakiegoś szpitala. Jaki pożytek mógłby odnieść ktokolwiek ze zniszczenia
testamentu? Skorzystają szpitale, tak, ale nie można przecież podejrzewać instytucji.
- Być może starszy pan zmienił zdanie i sam go zniszczył - zasugerowałem.
Poirot powstał i ze zwykłą starannością otrzepał z kurzu kolana.
- To możliwe - przyznał. - Jedna z twoich bardziej rozsądnych uwag, Hastings. Cóż,
nie możemy tu nic więcej zdziałać. Zrobiliśmy wszystko, co w ludzkiej mocy. Zmierzyliśmy
się ze świętej pamięci Andrew Marshem i odnieśliśmy zwycięstwo, lecz, niestety, jego
bratanicy nie będzie się dzięki temu lepiej powodziło.
Natychmiast pojechaliśmy samochodem na stację, gdzie udało nam się złapać pociąg
do Londynu, choć nie był to główny ekspres. Poirot był smutny i niezadowolony. Jeśli o mnie
chodzi, zmęczony drzemałem w kącie. Nagle, gdy akurat ruszaliśmy z Taunton, Poirot wydał
z siebie przeszywający pisk.
- Vite, Hastings! Obudz się i skacz! Ależ skacz, mówię!
Zanim zorientowałem się, gdzie jestem, staliśmy na peronie, z gołymi głowami i bez
walizek, gdy tymczasem pociąg znikał w mroku. Byłem wściekły. Ale Poirota to nie
obchodziło.
- Jakimż byłem imbecylem! - wołał. - Potrójnym imbecylem! Już nigdy więcej nie
będę wychwalał swoich szarych komórek!
- Dobre i to - odparłem zrzędliwie. - Ale o co właściwie chodzi?
Jak zwykle, gdy wprowadzał w życie swój plan, Poirot nie zwracał na mnie
najmniejszej uwagi.
- Rachunki u sklepikarzy. Zupełnie nie wziąłem tego pod uwagę. Tak, ale gdzie?
Gdzie? Mniejsza o to, nie mogę się mylić. Musimy natychmiast wracać.
Aatwiej było to powiedzieć niż zrobić. Udało nam się złapać pociąg osobowy do
Exeter, a stamtąd Poirot wynajął samochód. Do Crabtree Manor przyjechaliśmy we
wczesnych godzinach rannych. Pomijam skonsternowanie Bakerów, gdy w końcu udało się
nam ich obudzić. Nie zwracając na nikogo uwagi, Poirot natychmiast udał się do gabinetu.
- Byłem nie potrójnym imbecylem, lecz trzydziestosześciokrotnym, przyjacielu -
zauważył - a teraz patrz!
Podszedł prosto do biurka, wyjął klucz i odczepił od niego kopertę. Przyglądałem mu
się w osłupieniu. Czyżby miał nadzieję, że znajdzie testament w takiej małej kopercie? Z
niezwykłą ostrożnością rozciął kopertę i rozłożył ją płasko. Potem zapalił świecę i przybliżył
wewnętrzną stronę koperty do płomienia. Po kilku minutach zaczęły się ukazywać
niewyrazne znaki.
- Popatrz, mon ami! - zawołał triumfalnie. Spojrzałem. Kilka wierszy niezbyt
wyraznego pisma stwierdzało krótko, że pan Marsh zostawia wszystko swojej bratanicy,
Violetcie Marsh. Dokument datowany był na dwudziesty piąty marca, godzina dwunasta
trzydzieści po południu, i został poświadczony przez Alberta Pike'a, cukiernika, i Jessie Pike,
mężatkę.
- Czy jest legalny? - wykrztusiłem.
- O ile wiem, prawo nie zabrania spisywania testamentu atramentem sympatycznym.
Zamiar testatora jest jasny, a beneficjentem jego jedyna żyjąca krewna. Ale co za
pomysłowość! Przewidział każdy krok, który wykona szukający... i które ja, nieszczęsny
idiota, wykonałem. Zaopatruje się w dwa formularze do spisywania testamentu, każe służbie
dwukrotnie podpisywać, po czym spisuje testament na wewnętrznej stronie brudnej koperty
atramentem sympatycznym. Pod jakimś pretekstem każe cukiernikowi i jego żonie złożyć
podpisy pod swoim własnym, następnie przyczepia kopertę do klucza od biurka i cicho się do
siebie śmieje. Jeżeli bratanica przejrzy jego podstęp, usprawiedliwi tym swój wybór życiowy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl