[ Pobierz całość w formacie PDF ]

intruza. Z drugiej strony ta osoba może ją zabić. Nie chciała jednak
zawiadamiać policji. Analiza zawartości butelki trwałaby całe wieki. Poza
tym amerykańska policja zawiadomiłaby mircesterską, która byłaby
wściekła, że miesza się w pracę organów ścigania. Zeszła do recepcji i
poinformowała recepcjonistkę:
 Czekam na przyjaciela z Anglii, który przyjedzie dziś póznym
wieczorem. Czy mogłabym zamówić jeszcze jeden pokój?
 Oczywiście. Proszę wypełnić formularz. Mamy jeden wolny, na
końcu korytarza, za panią. Może być?
Doskonale.
Agatha wróciła do pokoju. Wlała odrobinę wina do kieliszka i
rozprowadziła po ściankach. Potem wylała pół butelki do ubikacji.
Następnie perukę, którą woziła ze sobą, wypchała gazetami i
uformowała pościel tak, jakby ktoś pod nią spał. Pózniej otworzyła szufladę
nocnej szafki przy łóżku, wyciągnęła Biblię Gedeona i włożyła do swojej
teczki w miejsce albumu ze zdjęciami.
Zamknęła za sobą drzwi i poszła spać do drugiego, świeżo wynajętego
pokoju.
Położyła się do łóżka z zamiarem czuwania. Ale po zmianie strefy
czasowej dopadło ją zmęczenie i senność. Wkrótce zasnęła. Nie obudziła
się aż do czwartej nad ranem.
Wtedy wstała i poszła do swojego pierwszego pokoju. Nie znalazła
żadnych śladów włamania. Wszystko zastała tam, gdzie zostawiła. Tylko
jej teczka znikła. Agatha wpadła w popłoch. Spakowała pospiesznie swój
TLR
dobytek, opróżniła butelkę, żeby jakaś pokojówka nie wypiła wina, zeszła
na dół po schodach, zapłaciła rachunki i zadzwoniła do swojego
taksówkarza.
Trochę marudził, że zrywa go w środku nocy, ale obiecał przyjechać.
Kiedy przybył, poprosiła go, żeby zawiózł ją do jakiegoś wielkiego,
pięciogwiazdkowego hotelu w centrum miasta.
Wysadził ją przy hotelu Hiltona o nazwie Gospoda w Ogrodzie. Gdy
Agatha wysiadała, jej torebka otworzyła się i zawartość wypadła na
chodnik. Kierowca pomógł jej pozbierać rzeczy, łącznie z paczką
papierosów.
 Nie będzie ich tu pani potrzebować  powiedział.
 Dlaczego?
 Hotel szczyci się tym, że nie wolno w nim palić.
 Cholera!  zawyła Agatha  Proszę mnie zawiezć gdzieś, gdzie nie
ma zakazu palenia.
Zabrał ją do niewielkiego hoteliku o nazwie Pod Kloszem.
 Proszę tu zaczekać  rozkazała Agatha  Chcę najpierw zobaczyć
to miejsce.
Wkroczyła do holu pełnego mahoniu i mosiądzu. Nocny portier
potwierdził, że mają pokój dla palących. Agatha wróciła do taksówki,
zapłaciła za kurs i podążyła za portierem, który wniósł jej torbę do środka.
Nocleg kosztował bardzo drogo, ale pokój, do którego ją zaprowadzono,
posiadał przyległy, mały salonik.
Agatha z błogim westchnieniem zapaliła pierwszego papierosa od
wyjazdu z Anglii. Smakował fatalnie. Uważnie przyjrzała się paczce
zmrużonymi oczami, niepewna, czy nie zamieniono jej papierosów na
chiński wyrób z przemytu, ale wyglądała normalnie.
TLR
 Cholera!  zawołała do obojętnych ścian i położyła się do łóżka.
Obudziła się dopiero w południe. Wzięła prysznic, ubrała się, zamówiła
kawę i kanapki i zaczęła oglądać album ze zdjęciami. Patrzyła ze
zdumieniem na przeróżne zdjęcia. Wyglądało na to, że z wielu odcięto czy-
jąś postać. Na jednym Tom stał z wyciągniętą, uciętą ręką, jakby
obejmował usuniętą osobę. Sporo innych zdjęć wyglądało podobnie. Kilka
przedstawiało Miriam w dniach ślubu z kolejnymi mężami.
 Ani jednego zdjęcia Amy  powiedziała Agatha do dzbanka z kawą
 Ciekawe dlaczego?
Kiedy skończyła swoje lekkie śniadanie, zadzwoniła do taksówkarza.
Gdy podała mu adres na Campden Court, wyglądał na zaskoczonego.
 Nie zna pan tego osiedla?  spytała ze zniecierpliwieniem na widok
jego niepewnej miny.
 Znam, ale zdziwiło mnie, że osoba, mieszkająca w eleganckim hotelu
pragnie pojechać w takie miejsce.
 Jakie?
 Za miasto, na osiedle socjalne.
 Muszę się tam dostać.
 Proszę bardzo. Pani tu rządzi.
To rzeczywiście dziwne, że taka wyniosła królewna jak Amy dobiera
sobie przyjaciółkę z osiedla socjalnego  myślała Agatha  Należałoby
raczej przypuszczać, że taka sterylna damulka zemdleje na sam widok
nędznego otoczenia, pełnego karaluchów.
Dzielnica nie była tak brudna, jak Agatha sobie wyobrażała. Znalazła
numer pięć i zapukała do drzwi. Otworzyła jej wysoka, zmęczona kobieta o
macierzyńskim wyglądzie, z kiepsko zrobioną trwałą ondulacją i o
spuchniętych kostkach nad wydeptanymi rannymi pantoflami.
TLR
 Harriet Tempie?  spytała Agatha.
 Niczego nie kupuję.
 A ja niczego nie sprzedaję. Jestem prywatnym detektywem. Pracuję
dla Toma Courtneya.
 Dla pana Courtneya? W takim razie proszę wejść.
Agatha wkroczyła do niechlujnego pokoju dziennego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl