[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Starając się jej nie obudzić, wyślizgnął się chyłkiem z łóżka i poszedł do
łazienki. Audził się, że zimny prysznic pomoże mu wybić sobie dziewczynę z
głowy. Nie miał pojęcia, jak zdoła spojrzeć jej w oczy.
Stojąc pod chłodnym strumieniem, zastanawiał się, jak mógł do tego
dopuścić. To wszystko przez ten jej cudowny dotyk. Leslie jednym muśnięciem
potrafiła uśmierzyć ból i odegnać paskudne napięcie, którego od tak dawna nie
był w stanie się pozbyć.
Uśmiechnął się na wspomnienie jej zarumienionej twarzy i oczu
połyskujących w świetle lampki. Wystarczyło, że na nią spojrzał, a zapomniał o
bożym świecie. I ta jej śmieszna piżama. Do tej pory nie sądził, że można
wyglądać seksownie w kawałku zapiętej pod szyję flaneli. Najwyrazniej się
mylił. Leslie z pewnością nie należała do kobiet, które muszą specjalnie się
wysilać, żeby podobać się mężczyznom. Wczoraj wieczorem wyczytał w jej
oczach nieskrywaną tęsknotę. Nie był w stanie oprzeć się temu spojrzeniu.
Problem w tym, że nie jest gotów na poważny związek. Nie chce się
angażować ani z nią, ani z żadną inną kobietą. To nie jest dobry moment.
Najpierw powinien się wyleczyć i uporządkować swoje sprawy. Zmarnował
zbyt wiele czasu. Gdyby nie Leslie, nadal siedziałby sam w chacie, użalając się
nad sobą i swoim losem. To jej pojawienie się i rozmowa z bratem kazały mu
spojrzeć wreszcie na życie z dystansem. Nie spodobały mu się wnioski, do
jakich doszedł.
Wracając do pokoju zdecydował, że będzie trzymał ręce przy sobie. Nie
pozwoli, żeby wczorajsza noc się powtórzyła. Musi trzymać swoje pragnienia na
wodzy, dopóki nie dotrą na ranczo. Tam przynajmniej nie będą sami. Nie będzie
więc okazji do intymnych zbliżeń. Wystarczy odrobina samodyscypliny i
wszystko samo się jakoś ułoży.
Silne postanowienia uleciały mu z głowy w mgnieniu oka, kiedy
otworzywszy drzwi, zastał Leslie w samej bieliznie. Stała zwrócona do niego
plecami, zapinając biustonosz.
- Oj, przepraszam - bąknął niewyraznie.
Podskakując lekko, dziewczyna odwróciła się i zakryła z przodu
szlafrokiem. Na niewiele się to zdało, bo stała przed lustrem. Jason doskonale
widział zarys jej pleców, wąskiej talii i jędrnych pośladków.
- Myślałam, że zdążę się ubrać, zanim wyjdziesz - powiedziała niepewnie,
unikając jego wzroku.
- Nie ma sprawy. Wezmę tylko parę rzeczy z walizki i już mnie nie ma. -
Złapał w pośpiechu spodnie i koszulę i wrócił do łazienki.
Zwietnie, po prostu cudownie, pomyślał z kwaśną miną. Chwila
zapomnienia i swobodna atmosfera bezpowrotnie odeszła w niepamięć. Teraz
nie będziemy wiedzieli, jak ze sobą rozmawiać.
- Gotowa? - zapytał, stając w drzwiach.
- Tak - odparła ledwie słyszalnym szeptem.
Miała na sobie ciemnobrązowe spodnie i sweter podkreślający kolor oczu.
- Zadzwonię na recepcję, żeby znieśli nasze bagaże i możemy ruszać.
- Dobrze.
Zapadło kłopotliwe milczenie.
- Słuchaj, przepraszam cię za wczoraj - odezwał się w końcu Jason.
Leslie stanęła przy oknie i wyjrzała na zewnątrz.
- To ja powinnam cię przeprosić - powiedziała, nie odwracając twarzy. -
Nigdy wcześniej nie masowałam mężczyzny. Nie zdawałam sobie sprawy, że
niektórzy mogą reagować na masaż w taki, hm, no, w czysto fizyczny sposób.
- Sądzisz, że tylko o to chodziło? - Zmarszczył brwi. -%7łe moje ciało
zareagowało mechanicznie na twój dotyk?
- A nie tak właśnie było? - Broniła się niepewnie.
- Moim zdaniem, nie. Wydawało mi się, że oboje daliśmy wyraz silnej
wzajemnej fascynacji, którą od początku znajomości usiłujemy bezskutecznie
ignorować.
- Nazywaj to jak chcesz. W przyszłości wolałabym jednak unikać
intymnych sytuacji. - Mówiła głośno i dobitnie z lekko zadartym podbródkiem.
Tylko jej płonące policzki zdradzały, jak bardzo jest zawstydzona.
- W takim razie, tym bardziej winien ci jestem przeprosiny. Myślałem, że
to uczucie było wzajemne. Nie chciałem cię wykorzystać.
Usiadła na brzegu łóżka, spuszczając głowę.
- Było wzajemne. Wiem o tym. Przepraszam, że chciałam zrzucić na
ciebie winę. Chodzi o to, że uważam, że od tej pory powinniśmy trzymać się na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]