[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sownie do instrukcji Rządu Narodowego przesłał mu ostre
upomnienie; był więc wobec powstania skompromitowany;
Marchwicki jednakże mianował go kasjerem powiatu.
Henryk Malinowski ze wsi Bazar (o którym powyżej
była już wzmianka), mając sobie powierzoną sumę
złp. 33 333 gr 20 (rs. 5000) przez Padlewskiego, w czasie
przejazdu tegoż do oddziałów zanarwiańskich po schwyta-
niu onego zaparł się z powyższej sumy złp. 20 000, a nadto
pozwalał sobie rozgłaszać najfałszywsze wieści na nieko-
rzyść powstania. Marchwicki mianował go organizatorem
powiatu pułtuskiego*.
* Malinowski do dnia dzisiejszego z zapieranych owych
20 000 złp. (z których do 8000 z obawy postąpienia z nim jako
ze złodziejem grosza publicznego przed Rządem Narodowym
przyznał się, a które pod dniem 25 maja nr 1013 odebrać Chą-
dzyńskiemu polecono) rachunków nie złożył. Na wszelkie we-
zwania komisarza, jako też ob. Władysława Michniewicza
i Bronisława Nizińskiego pod pozorem jakoby ścigania przez
Moskwę nigdy czasu odpowiedzieć nie miał.
Karol Sonnenberg był zamianowany kasjerem woje-
wództwa.
Wyjeżdżający jako ostatni z organizacji za granicę Mich-
niewicz i Gustaw Duckert zostawili w ręku jego sumę
40 000 złp., z której dotąd pomimo wezwań obrachunków
także nie złożył*.
Józef Kosiński z Kienczewa, o którym wzmiankowano
poprzednio, zamianowany był organizatorem województwa.
Pani Pomianowska (ta sama co wydała rannych po-
wstańców Moskwie), mianowana główną opiekunką nad
szpitalami w powiecie płockim w miejsce uwolnionej pani
Szczypiórskiej; nadto powierzone sobie miała archiwum
narodowe i przewożenie ważniejszych depesz.
* Pod dniem 11 lutego 1866 r. emigracja z Płockiego ce-
lem pociągnięcia depozytu grosza publicznego do obrachunku,
następującej treści Chądzyńskiemu i Michniewiczowi dała
upoważnienie:
 Ponieważ wiadomym jest członkom organizacji płockiej
będącym na wychodzstwie, że znaczna część funduszów na-
rodowych pozostała częściowo u różnych osób w płockim
województwie z powodu dezorganizacji nagłej władz narodo-
wych przy końcu powstania, a że wszyscy czynni reprezen-
tanci powstania znajdują się za granicą, a użycie funduszów
narodowych w kraju, będąc na dzisiaj niepodobnem, może
być tylko za granicą czynnikiem materialnym i moralnym.
Wreszcie w kraju pozostawione chociażby u poczciwych Pola-
ków w depozycie mogą się dostać w szpony moskiewskie
i narazić samych przechowujących na prześladowania, naresz-
cie przez sam czas i śmierć osób fundusze te mogą się za-
błąkać i zaginąć, przeto:
Upoważniamy Zbigniewa Chądzyńskiego (Ludwika Białe-
go) komisarza wojewódzkiego i Władysława Michniewicza
(Sęka) naczelnika cywilnego województwa, ażeby się zajęli
ściągnięciem tych funduszów, zatrzymujących przy sobie
fundusze mimo wezwań do oddania postawili pod pręgierz
opinii publicznej, fundusze ściągnięte zachowali w depozycie
do czasu, aż zebrani w większej liczbie o sposobie ich użycia
lub przechowania zadecydujemy".
Stosownie do tego upoważnienia Chądzyński napisał listy
do panów Sonnenberga, Kosińskiego, Malinowskiego i Wa-
lewskiego tej osnowy:
 Racz Pan albo odesłać pod moim adresem weksel na sumę
należną, albo przysłać kogoś do obrachunku, w razie prze-
ciwnym ja i moja familia? będziemy musieli udać się do
drogi prawnej?!, którą przedwcześnie nie chcemy pana że-
nować".
Odpowiedz od pomienionych wyżej osób nie doszła, wymie-
nić więc je w myśl powyższego upoważnienia w zupełnym
W miejsce Romana (Sawy) pan Marchwicki zamianował
naczelnikiem wojskowych 3 zachodnich powiatów nieja-
kiego Navonne, Włocha, nie znającego ani zwyczajów, ani
języka krajowego, lecz znającego się na polskich pie-
niądzach.
Navonne założył swoją główną kwaterę w Prusach
w miasteczku Lidzbarka, w spółce z Przemysławem Kosiń-
skim, bratem Józefa, i Czasnowskim z Zegnowa jako
adiutantami; pobierając znaczne sumy na mające istnieć
w wyobrazni pułki, trwonił je najbezkamiej na rozmaite
niewinne zabawki i przyjemnostki, jak na przykład ...
jest się prawie, tym więcej, że Józef Malinowski, brat Hen-
ryka, mieszkający w Prusach na samej prawie granicy Kon-
gresówki, mający ciągłe styczności ze wszystkimi tymi oso-
bami, powziąwszy wiadomość o zamierzonym wydawnictwie
niniejszych  Wspomnień" poufnie listami pisanymi w dniu
10 maja 1867 r. do ob. Jana Radkowskiego i 23 maja t.r. do
ob. Bronisława Brońca prosił o powstrzymanie publikacji,
między innymi wyraża się:  broszura wymienia urzęda, jakie
który z nich zajmował (mówi o 4 powyżej wymienionych),
ich zjazdy i zmowy, co wystarcza na prześladowanie ich
przez Moskwę, pomijając, że sumy przez nich jakoby skra-
dzione Moskwa zabierze, ale przede wszystkim zbrudzi nas,
nasze koterie, partie i kłótnie uwydatni", dalej przytacza:
 wnoszę do Pana tę prośbę na mocy ustnych upoważnień
tych osób, a mianowicie od znanego Panu Dobrodziejowi
Henryka Malinowskiego, a mego brata"b.
Grosz niejednej wdowy lub sieroty, których mąż, ojciec
brat lub syn skonał na wierzchołku szubienicy, nieraz od
najpierwszych potrzeb odjęty, a na cel publicznego dobra
ofiarowany, panowie ci przywłaszczyli sobie, żeby za niego
być może, wypiwszy z kilkadziesiąt butelek szampana wraz
z Moskalami, wykupić się tym sposobem od odpowiedzialno-
ści osobistej przed tymiż za swoje nieszczere i obłudne
w czasie powstania postępowanie, za resztę zaś postawiwszy
młyn parowy lub gorzelnię interesa swe osobiste poprawić.
Zdaje się, że przypuszczenie to jest zupełnie słuszne, że tak
a nie inaczej sobie postąpili, gdyż korespondencji swej tak
z Bronicem jak i Radkowskim zaprzestali. Byli więc pewni
Moskwy!, iż im nic złego nie zrobi.
a
W tekście: Lidzbarg.
b
Do tego miejsca skreślono.
W drugiej połowie województwa, to jest powiatach
wschodnich, na takiż urząd zamianował Olszańskiego,
b. oficera moskiewskiego, w czasie wyprawy Moskali prze-
ciwko Rynarzewskiemu przez dowódcę żandarmerii wraz
z kilku kolegami z bronią w ręku schwytanego.
Tak więc Olszański, chociażby był dobrym i zdolnym
oficerem, nie mógł mieć ani w powstańcach, ani też
w mieszkańcach zaufania ani też koniecznego poparcia.
Obydwa z Navonnem nic dla powstania nie zdziałali,
a wspólnie się nienawidząc byli powodem wielu zgorszeń.
Sawa z przyczyny niesprawiedliwości mu przez Mar-
chwickiego wyrządzonej dostał pomieszania zmysłów
i dotąd zapewne w domu obłąkanych w Charenton pod
Paryżem, gdzie był umieszczony, pozostaje.
Po dopełnieniu tych przemian organizacyjnych Mar-
chwicki wydał kilka odezw, nadzwyczaj ostrych, śmiesz-
nością nawet nacechowanych. I tak w jednej z nich swego
sąsiada Milewskiego za niedostarczenie żywności we wska-
zane mu miejsce na karę na zapłacenie złp. 50 000 skazał,
zabraniając w razie niewniesienia tej sumy do kasy, Try-
bunałem Cywilnym sądzenia jego spraw, komornikom
egzekwowania wyroków, regentom przyjmowania aktów
hipotecznych itp.
Rząd Narodowy podobne nieco wydał rozporządzenie co
do pożyczki przymusowej195a.
Widząc takie postępowanie Marchwickiego pełnomocni-
ka Rządu komisarz zwyczajny nie miał nic więcej do zro- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl