[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ten zwykły gest natychmiast odwrócił myśli Ann
od Roba.
 Masz rację, Annie. Wszystko zależy od intencji.
A mną kierowała zwykła ciekawość. Jak to między
przyjaciółmi.
 Uważasz, że jesteśmy przyjaciółmi?
Odszukać szczęście 81
Spojrzał na nią, a potem się uśmiechnął. Domyślnie,
jakby mieli jakieś wspólne tajemnice.
 Kiedyś się przyjazniliśmy, ale to było dawno.
Pewnie zapomniałaś.
 Nie zapomniałam. Pamiętam, jak pobiłeś Billy ego
Warda za to, że mnie nazywał ,,kurzą stopą  .
 A ty zawsze dzieliłaś się ze mną swoimi cias-
teczkami.
Skrzyżował ręce na piersi, patrzył na to, co dzieje się
na boisku. Mitchell siedział na ławce rezerwowych. Ze
spuszczoną głową, z łokciami opartymi na kościstych
kolanach.
 Co mam zrobić, żebyś mnie jeszcze raz do siebie
zaprosiła?  spytał Maddox.
 Obawiam się, że to niemożliwe.  Przypomniała
sobie jego pocałunek.  Zresztą pewnie byś się roz-
czarował. Nie jestem taką kobietą, jakiej potrzebujesz.
 Jesteś  powiedział cicho, lecz dobitnie.  Zawsze
tylko ciebie chciałem.
 Nie zawsze  wyszeptała, patrząc na swoje zaciś-
nięte dłonie. Myślała o tym, co zaszło przed laty na
bocznej drodze nad rzeką.
 Wtedy też.  Bez słów zrozumiał, o co jej chodzi.
 Ale ty miałaś dopiero piętnaście lat. Byłaś za młoda na
to, abym mógł bez skrupułów wziąć to, co chciałaś mi
wtedy dać. Nie mogłem postąpić inaczej, rozumiesz?
Chciała mu uwierzyć. Przyjemnie było pomyśleć, że
nie wziął jej wtedy, bo się o nią troszczył, a nie dlatego, że
była płaska, zbyt chętna i strasznie głupiutka.
 Masz rację, Maddox, wtedy byłam za młoda. Za to
teraz jestem za stara  powiedziała, uśmiechając się
smutno.
82 Virginia Kantra
 Masz dopiero dwadzieścia osiem lat. Całe życie
przed tobą.
 Już nie całe.  Pokręciła głową.  Najlepsze lata są
już za mną... Zresztą, Rob...  Urwała i westchnęła
głęboko.
Od dawna czuła się stara i zmęczona. Oczywiście,
dobrze wiedziała, że to Rob przyczynił się do takiego jej
samopoczucia. Coś w środku Ann już dawno umarło. Stąd
to wrażenie, że jest stara i że na wszystko za pózno. %7łyła
jedynie dla Mitchella. Niczego już nie pragnęła dla siebie.
Niczego, oprócz spokoju i poczucia bezpieczeństwa.
 Powiedziałaś, że jesteście w separacji.  Maddox
domyślił się, że dlatego urwała, ponieważ nie chce znów
skarżyć się przed nim na Roba.
 Tak, ale to jeszcze nie koniec  westchnęła.
 Będzie proces, moje zeznania... I Mitchell. Nie możesz
sobie pozwolić na związek ze mną.
 Dlaczego nie mogę sam o tym zdecydować?
 Ponieważ  powiedziała z żalem  ja nie mogę sobie
pozwolić na związek z tobą.
Już miał odpowiedzieć, gdy nagle na drugim końcu
sali jacyś chłopcy wszczęli bójkę. Ann nie zdążyła się
nawet zorientować, kiedy Maddox zniknął. Po chwili
zobaczyła go na parkiecie.
 Przestańcie!  Rozległ się jego nie znoszący sprze-
ciwu głos.  Natychmiast się uspokójcie.
Odczekał, aż młodzi kibice trochę się uspokoją, po
czym jednemu z chłopców położył na ramieniu swoją
ciężką dłoń, a drugiemu pomógł się podnieść z podłogi.
 O co poszło?  zapytał.
Chłopcy skupili się wokół niego. Przekrzykiwali się,
przeklinali, gestykulowali zawzięcie.
Odszukać szczęście 83
 Wypchaj się, facet!
 On mnie przewrócił!
 Nie jesteście na ulicy  przerwał ostro Maddox.
 Tu są dzieci i rodzice. Jak chcecie się bić, to idzcie
sobie gdzie indziej. Najlepiej na ring.
Ot i koniec całej awantury. Nic więcej nie musiał
robić. Naburmuszeni chłopcy siedli na ławkach, jak
najdalej od siebie, ale przestali się awanturować.
Ann patrzyła, jak Maddox idzie na drugi koniec
trybun, kłania się któremuś z rodziców, zamienia parę
słów z Robem, a potem okrąża parkiet i zbliża się do niej.
Zauważyła, że twarz mu poszarzała.
 Gówniarze  mruknął i uśmiechnął się kwaśno.
 Zwietnie sobie z nimi poradziłeś.
 Jak widzisz, nie strzelam do każdego dzieciaka,
który naruszy spokój.
A więc o to chodzi, pomyślała Ann. To dlatego
twarz mu poszarzała, stąd te głębokie zmarszczki
wokół oczu. Zastrzelony przez niego chłopiec miał
czternaście lat. Czy on myśli o tym za każdym
razem, kiedy gdzieś go wzywają albo kiedy patroluje
ulice?
 To musiało być dla ciebie straszne  powiedziała.
 Taka praca.  Wzruszył ramionami.
 Trudna.
 Mnie nie przeszkadza.
 Rozumiem, że nie chcesz o tym rozmawiać  domyś-
liła się Ann.  W każdym razie nie ze mną.
 Nie ma o czym rozmawiać. Nic się nie stało.
Nie wiedziała, jak ma się zachować. Maddox wcale
się na nią nie zezłościł. Jeszcze nie. Nie chciała go
zirytować, ale przecież przyjaciel nie może myśleć
84 Virginia Kantra
takimi kategoriami. Przyjaciel by nie pozwolił, żeby jego
strach przeszkodził mu w udzieleniu pomocy.
 Ja też ciągle to powtarzałam  powiedziała, wpat-
rując się w swoje splecione na podołku dłonie.
 Co powtarzałaś?
 %7łe nic się nie stało.  Zmusiła się, żeby się
uśmiechnąć.  I zawsze tłumaczyłam, że uderzyłam się
o drzwi.
 Jezu Chryste, Annie!
 Nieważne  powiedziała prędko.  Nie musisz mi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl