[ Pobierz całość w formacie PDF ]

awansie i o tym, że wraca do Australii. Nie była pewna, czy jej sukces go
ucieszy. Równie dobrze mógł uznać, że jeśli jej kariera tak świetnie się
rozwija, to nic innego nie jest jej już potrzebne do szczęścia.
Czy życie Simona ułoży się lepiej, jeżeli ona z niego zniknie?
Och, Simon! Ja tylko chcę, żebyś był szczęśliwy. %7łebyś wrócił do tego,
co najbardziej kochasz! Chcę być z tobą... ale najpierw stań na nogi,
odzyskaj pracę i pozycję.
Prowadząc go do wyjścia, starała się pozbyć wyrzutów sumienia.
Powoli, powoli Annabel. I po kolei. Najpierw wez go do domu i nakarm.
- Wynajmuję mieszkanie od jednego ze wspólników firmy. To zaledwie
kilka kroków stąd. Możemy pójść piechotą.
Mam nadzieję, że lubisz jajka, bo jeszcze nie zdążyłam zrobić
porządnych zakupów. To wszystko stało się tak szybko. Cały wczorajszy
dzień sekretarka próbowała się ze mną skontaktować w sprawie ważnego
spotkania, na którym musiałam być dziś rano. Bilet na samolot o szóstej
czekał na mnie na lotnisku. Wyjeżdżałam w ogromnym pośpiechu, nie
miałam czasu...
- Nie miałaś czasu napisać nawet kilku słów, więc poprosiłaś
recepcjonistę o powtórzenie wiadomości - powiedział znużony, a ona z
przerażeniem pomyślała, że jest na nią wściekły.
- Zamierzałam do ciebie zadzwonić z lotniska... - broniła się słabym
głosem.
- Ale znowu zabrakło ci czasu - stwierdził, nie próbując nawet udawać,
że to było pytanie. Najwidoczniej uznał, że pochłonięta sprawami
czekającymi ją w Londynie od razu o nim zapomniała. - Nie przejmuj się,
wróciłem do hotelu po szóstej. Nawet gdybyś dzwoniła i tak byś mnie nie
zastała.
Nie zadał sobie nawet trudu, by jej wypomnieć, że mogła zadzwonić
wieczorem po przyjezdzie do Londynu, albo zostawić wiadomość z prośbą,
by oddzwonił, gdyby go nie zastała w hotelu.
- Chodzmy szybciej, bo zaczyna padać - powiedział Simon, a ona,
zadowolona ze zmiany tematu, posłusznie przyśpieszyła.
- Londyńskie lato... - westchnęła, ale zaraz sobie przypomniała, że już
niebawem wraca do Australii, i to do Sydney.
RS
76
Nieduże, dwupokojowe mieszkanko mieściło się na pierwszym piętrze
eleganckiego, dwupiętrowego apartamentowca. Simon od razu zauważył
brudne naczynia niesprzątnięte po śniadaniu. Ale poza śladami pośpiechu, w
jakim
Annabel wychodziła dziś rano do pracy, mieszkanie wyglądało na czyste
i zadbane.
Było malutkie i ciche, widać było, że mieszka w nim osoba samotna.
Nieduży salonik oddzielał od kuchni bufet, przy którym stały wysokie
stołki. W głębi dostrzegł jeszcze jedne drzwi, najprawdopodobniej
prowadzące do sypialni połączonej z łazienką. Ciekawe, czy mieszkając tu
w pojedynkę, czuła się osamotniona? Czy tęskniła za nim? A może
brakowało jej tylko... och, to przecież jasne, że tęskniła za swoim
dzieckiem. Za ich dzieckiem.
- Przepraszam za ten bałagan.
Annabel szybko sprzątnęła naczynia po śniadaniu, poskładała gazety i
poprawiła poduszki na kanapie. Oprócz kanapy, w saloniku znajdował się
jeszcze niski stolik do kawy i dwa skórzane fotele, oraz antyczne biureczko
i półka, zawalona kolorowymi pismami i prawniczymi książkami, wśród
których zaplątało się kilka powieści. Jeżeli miała telewizor, to musiał stać w
jej sypialni.
Jej sypialnia... - rozmarzył się Simon.
Zatęsknił za Annabel i zrozumiał, że zbyt długo już sypiali oddzielnie.
Oficjalnie w dalszym ciągu była jego żoną, ale czy nadal pragnęła go tak
namiętnie jak kiedyś? W Wenecji wydawało mu się, że tak, ale kiedy jej
ukochana firma wezwała ją z powrotem, zostawiła go bez słowa i na
złamanie karku popędziła do Londynu. Ciekawe, czy powie mu, co było aż
tak pilne, że szefowie postanowili przerwać jej tygodniowy wypoczynek w
Wenecji, czy usłyszy tylko słowo  praca"?
- Daj spokój, nie musisz sprzątać. I nie musisz dla mnie nic szykować.
Zrobię sobie kanapkę. Masz jakiś chleb?
- Po tylu godzinach czekania w holu zasługujesz na coś więcej niż
kanapka. Wyciągnij się w fotelu i oprzyj nogi na stołku. Przebiorę się i
zaraz zrobię ci omlet
Ananbel zniknęła za drzwiami do sypialni, a Simon najchętniej
poszedłby za nią. Uznał jednak, że korzystając z okazji, powinien zrobić co
innego. Pogrzebał w plecaku i wyciągnął z niego, coś, co kupił wcześniej,
tego dnia. Wziął to do ręki, wślizgnął się po cichu do kuchni i umieścił swój
zakup we właściwym miejscu.
RS
77
Kiedy Annabel, przebrana w błękitny dres i wygodne mokasyny, wróciła
do saloniku, Simon siedział rozparty w fotelu.
- Zpiący? - zapytała, przechodząc do kuchni.
- Ani trochę - zapewnił ją z łobuzerskim uśmiechem, zdając sobie
sprawę, że wystarczy tylko dotyk lub spojrzenie, by jego tłumiona
namiętność buchnęła gwałtownym płomieniem.
Widząc jego uśmiech, Annabel zacisnęła palce, zapominając, że trzyma
w dłoni jajko. Skorupka pękła, ale na szczęście trzymała rękę nad miską,
więc jajko wylądowało tam, gdzie powinno. Odwróciła wzrok od Simona i
szybko wbiła do miski następne jajka.
Patrzył na jej energiczne, celowe ruchy, słuchał poszczekiwania naczyń i
zanim się zorientował, pojawiła się przed nim z tacą, na której stał omlet i
tosty.
- Nie wstawaj - podała mu tacę. - Masz ochotę na kawę?
- Z przyjemnością się napiję, dziękuję. A omlet wygląda naprawdę
wspaniale.
Nie przypuszczał, że Annabel tak dobrze daje sobie radę w kuchni. Kiedy
mieszkali razem, zatrudniali gosposię, która im gotowała, i tylko niekiedy
podczas weekendu siadali w ogrodzie, a on stawał przy grillu.
Obiecał sobie, że jeżeli znowu będą razem, dopilnuje, aby życie
zawodowe nie zabierało im tak dużo czasu. Zadba o to, by Annabel nie
wypalała się w pracy i nie chorowała. Najwyższa pora, żeby oboje zaczęli
się cieszyć życiem.
Cały czas jednak pamiętał, że ich wspólna przyszłość nadal stoi pod
znakiem zapytania i zastanawiał się, czy Annabel tak samo jak on czuje
dreszczyk niepokoju i podniecenia.
- Mam nadzieję, że wypijesz ze mną kawę. Po tylu godzinach w pracy na
pewno jesteś zmęczona.
- Zawsze chętnie piję kawę - odparła, a Simon wyczuł napięcie w jej
głosie.
Musiała się zastanawiać, czy wpadł tylko przejazdem, w drodze do
Australii, czy może postanowił zostać w Londynie. Mogła pomyśleć, że
zdecydował się zakończyć ich związek i przyleciał specjalnie, aby jej to
oznajmić. A zresztą, kto wie, może sama miała zamiar mu powiedzieć, że
chce zakończyć ich małżeństwo. Zakładając, że w ogóle było co kończyć.
Znowu ta niepewność. Był rozgoryczony, ale z uśmiechem pochwalił
kolację.
- Doskonały omlet i w dodatku własnoręcznie przez ciebie przyrządzony
- zażartował. - Jestem pod wrażeniem - dodał.
RS
78
- Kiedy się postaram, umiem zrobić dużo lepsze rzeczy - odparła dumnie,
biorąc tacę z jego rąk. - Zaraz podam kawę.
Wróciła po kilku minutach, niosąc na tacy dwa kubki parującej kawy i
talerzyk z ciasteczkami. Postawiła to na niskim stoliku i zachęciła, by jadł.
- Pycha - Simon sięgnął po swoje ulubione czekoladowe ciasteczka. -
Rozpieszczasz mnie.
- Chyba żartujesz. Mogę się założyć, że nadal jesteś głodny. - Popatrzyła
na niego, a blask jej zielonych oczu sprawił, że znowu przeszedł go dreszcz
oczekiwania.
- To, co zjadłem, zupełnie mi wystarczy, a teraz wreszcie usiądz przy
mnie, proszę.
- Dobrze, proszę pana - odparła, tak jak to robiła czasami, na początku
ich małżeństwa.
Ucieszył się, bo powiedziała to tym samym co kiedyś drwiącym tonem, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl