[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Kolejne zlecenie? Bardzo zapracowana z ciebie osoba.
- %7łebyś wiedział. Nie mam chwili dla siebie. Jestem strasznie zajęta, dniami i
nocami.
R
L
T
- Nocami? - Ciekawe, co przez to rozumiała.
Zaczerwieniła się.
- Och, no wiesz. Tańce, przyjęcia, takie tam rzeczy.
- Przyjęcia? - spytał, choć bardziej zaintrygowały go  takie tam rzeczy".
Czyżby miała na myśli mężczyzn?
Wciągnął głęboko powietrze. Nie ma prawa wypytywać jej, z kim się spotyka. Jest
wolna, może robić, co chce... Ale, psiakość, dlaczego przyjechała tylko na dwa dni?
Dobra, przynajmniej dziś należy do niego.
- Odprowadzę cię do pokoju. Przebierzesz się, odświeżysz i ruszamy w miasto.
Skinęła głową. Wciąż tkwili w miejscu. Wpatrywali się w siebie bez słowa. Po
chwili Patrick postąpił krok do przodu i podniósł jej dłonie do ust.
- Brakowało mi ciebie, panno Darcy Parrish. Nie znam drugiej tak szczerej i
pięknej osoby, jak ty.
Miał wrażenie, że na ułamek sekundy spojrzenie jej pociemniało. Czyżby był zbyt
nachalny? Za bardzo okazywał uczucia?
- Sama trafię do pokoju - oznajmiła. - Spotkamy się na dole za dwadzieścia minut.
W drodze do pokoju ogarnęło ją przerażenie. Rany boskie, co ona najlepszego
zrobiła? Chyba upadła na głowę, myśląc, że sobie poradzi.
Dziewczyny udzieliły jej kilku lekcji francuskiego i dały mnóstwo wskazówek.
Sam pomysł był szalony, sytuacja wręcz surrealistyczna. Ale tam, w Stanach, przejęta
swoją rolą, nie miała czasu panikować.
Kiedy jednak dziś zobaczyła Patricka, serce o mało nie wyskoczyło jej z piersi. A
kiedy dał jej powitalnego całusa, przez kilka sekund siedziała bez ruchu, oddychając
głęboko i usiłując odzyskać nad sobą kontrolę.
Całe szczęście, że to krótki wyjazd. Nie potrafiłaby długo grać narzuconej jej roli:
oszukiwać Patricka, udawać, że czuje do niego wyłącznie przyjazń, podczas gdy...
Ale co miała robić? Kiedy rozmawiali, w holu pojawiło się kilka atrakcyjnych
kobiet, które sprawiały wrażenie, jakby chciały podejść do Patricka. Jakby go znały lub
jakby chciały poznać jeszcze bliżej. Ale żadna nie podeszła; najwyrazniej pragnęły być z
nim sam na sam. A ona, Darcy...
R
L
T
- Wez się w garść - szepnęła. - Dasz sobie radę. Potem zostanie ci już tylko jedna
drobna rzecz. I uwolnisz Patricka od siebie. Jesteś mu to winna. Nie możesz teraz
nawalić.
Nie, nie nawali. Nie pokaże Patrickowi, że jest zagubiona, że tęskni za nim, że go
kocha. Po co miałby mieć wyrzuty sumienia?
Wzięła głęboki oddech, wypięła dumnie pierś, przylepiła do twarzy uśmiech, który
ćwiczyła w domu, po czym przebrała się i ruszyła na dół. Czekały ją dwa ciężkie, ale
jakże wspaniałe dni.
R
L
T
ROZDZIAA CZTERNASTY
Wieczór minął szybciej, niżby Darcy chciała. Była zmęczona, głównie z powodu
długiej podróży i różnicy czasu, a musiała wstać z samego rana, by przygotować brunch.
Zlecenie we Francji niemal wymusiła na Eleanor, która zadzwoniła do swoich paryskich
przyjaciół. Ci wcale nie zamierzali wydawać żadnego przyjęcia, ale Eleanor zaczęła im
opowiadać o fantastycznej młodej kucharce, która chce się zatrzymać w Paryżu na
dosłownie dwa dni, by zobaczyć, co można wyczarować z lokalnych produktów, win i
serów. Darcy musiała sprostać zadaniu.
Ale tego wieczoru ważny był Patrick. Starała się skupić na swojej misji, a nie
myśleć o tym, jak bardzo chce się do niego przytulić.
- Tu? - zapytała. - Bo ja wiem?
Zmierzali ku ostatniej restauracji. Patrick wybrał te słynące z doskonałej kuchni.
Przez cały wieczór Darcy emanowała wdziękiem, humorem, rozmawiała z personelem, a
nawet z obcymi osobami przy sąsiednich stolikach. Innymi słowy, zachowywała się
zupełnie inaczej niż zwykle. Chciała pokazać Patrickowi, że zostawiła przeszłość za
sobą. %7łe otworzyła się na ludzi, że już nie jest biedną zastrachaną sierotą. Nie ma naj-
mniejszego powodu, aby się o nią martwił.
- Nie podoba ci się? - zapytał. - Sam też jeszcze tu nie byłem, ale czytałem świetne
recenzje.
Może lokal cieszył się uznaniem, ale widziała przez okno, że tłum się przerzedził, a
stoliki były duże. Czyli siedziałaby w sporej odległości od Patricka, a dziś, po raz ostatni,
chciała być blisko niego.
- O, może tam? - Wskazała małą przytulną knajpkę po drugiej stronie ulicy.
- Tam?
Roześmiała się.
- Nie podoba ci się? Pewnie nie chadzasz do takich zwykłych skromnych
lokalików?
Zobaczyła, że Patrick uśmiecha się z lekkim zażenowaniem.
- Zgadłam, prawda?
R
L
T
- Dziś chętnie pójdę - odrzekł. - Podobno to znakomite miejsce. Wiem od mojej
ulubionej szefowej kuchni.
- A jeśli będzie okropne? Nigdy więcej mi nie zaufasz.
- Ufam ci bezgranicznie. Jesteś szczera, nie kłamiesz, a gdybyś się pomyliła,
przyznałabyś się do błędu.
Szczera? Nie kłamie? Zrobiło jej się słabo. Może nie łgała jak z nut, ale o wielu
rzeczach mu nie mówiła. I na pewno nie zamierzała go informować o tym, w jakim celu
przyleciała do Francji.
Westchnęła. To był błąd. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl