[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miasteczka Michaleny na Mołdawii, dokąd mieliśmy zostać przemyceni. Wielka
ta własność, stanowiąca ostatni kres posiadłości polskich na Bukowinie jako też
obywatelskiej poczty tam uorganizowanej, należała do państwa Ochodzkich
(zdaje się), młodych dziedziców, którzy umieli ją ozdobić konstrukcją
wyborowego typu pałacu.
Po odesłaniu do pralni zbytecznie zużytej bielizny i udzieleniu świeżej
tymczasowo, udaliśmy się dnia pewnego na spacer powozem drogą wzdłuż
granicy austriackiej około 10 godziny przed południem, twarzyszeni przez
gościnnych gospodarzy. Stosownie do udzielonej nam instrukcji mieliśmy, w
chwili kiedy się zatrzyma powóz, przebiec śpiesznie we wskazanym kierunku
przestrzeń kilkuset metrów, ażeby przedostać się na przeciwną stronę małego
ruczaju, gdzie się rozpoczynała Mołdawia, wprzód aniżeli pospieją strażniki
zwani auzerami, zoczyć nas i ostrzeliwać w razie okazywania nieposłuszeństwa
do powstrzymania się w ucieczce.
Ponieważ spacer przedsiębrany wzdłuż granicy był jedną z częstych
wycieczek państwa Ochodzkich i że godzina wybrana do ucieczki w dzień biały
i chwili kiedy straż graniczna zwykle zażywała wywczasu, byliśmy uwolnieni
od podejrzeń i bez najmniejszej zaczepki przechodząc granicę wskazaną
oddaliliśmy się dostatecznie w głąb kraju, ażeby kontynuować dalszy ciąg
spaceru na pieszo bezpiecznie, poza granicznym pasem mołdawskim, udając się
do widzianego z dala miasteczka Michaleny, przez puste pola zarośnięte rzadko
karłowatymi krzakami jałowca.
W mieścinie tej przebywał rnąż zasłużony Polsce jako wojak i pisarz, który
nie mogąc znalezć przytułku w żadnym z trzech zaborów uciemiężonej
ojczyzny, jako powstaniec i poeta, musiał szukać przytułku u obcych. Wynalazł
on takowy na rumuńskiej glebie, w miasteczku Michaleny, najmniej od Polski
oddalonego i tuż pod Bukowiną znajdującego się, chcąc zachować o ile można
łatwiejszy stosunek, ażeby spiesznie czynić zadość wszelkim potrzebom, usilną
i pożyteczną swoją pracą dla stroskanej ojczyzny.
Osobą tą był Zygmunt Miłkowski, oficer biorący udział w wyprawie
Legionu Polskiego do Węgier pod rozkazami jenerała Wysockiego w 1848 r., i
powieściopisarz nasz pod pseudonimem T. T. Jeża. Rozpoczął on od kilku
miesięcy przed naszym przybyciem do Michalen pełnić funkcję jeneralnego
komisarza Komitetu Centralnego na Rumunię i Turcję, mianowany przez jego
pełnomocnika, Leona Frankowskiego, wysłanego z Warszawy w tym celu.
Miłkowski, w sile wieku posiadał podówczas 40 lat mniej więcej, był
ożeniony z córką byłego emigranta z 1831 r., p. Wróblewskiego, osiedlonego w
mieście Czortkowie, w Południowej Galicji. Zygmunt Miłkowski był zajęty
literacką pracą, która zabezpieczała mierne utrzymanie przy usilnej pomocy
gospodarnej małżonki.
Ozdobiony starannie pielęgnowaną roślinnością, jako też wyborowym
kwieciem, egzystujący poprzed mieszkalnym domkiem państwa Miłkowskich
ogródek dodawał uroku w ich odosobnieniu od światowego ruchu. Obecność zaś
paroletniej córeczki uzupełniała domowe szczęście zakochanej parze,
znajdującej się w zaciszy obcego kraju. Musiano tam kontentować się
obecnością samych siebie, nie posiadając odpowiedniego towarzystwa,
mogącego przysporzyć uciechę albo jakąś zabawę.
Rzadki tylko wypadek wywoływał chwilową rozrywkę, do których należał
rozpoczynający się ruch emigracyjny i przygotowania do mającego wybuchnąć
powstania, z narażeniem się na częste niesnaski i wysiłek w pracy. Zjawienie się
nasze, a szczególniej Buchowieckiego, znanego z poprzedniej podróży p.
Miłkowskiemu i misji, jaką miał do spełnienia, wywołało wielkie
zainteresowanie i gościnne przyjęcie.
Dodano dwa nakrycia do stołu dla nas, gdzie miano spożywać śniadanie i
ugaszczano nas z wielką uprzejmością, dopytując się o doznaniu przygód
podczas podróży. Malutka córeczka, usadowiona na wysokim krzesełku
pomiędzy mną a swoją mamą, przylgnęła szczególnie, chcąc wyłącznie bawić
się ze mną, powodując zobopólną uciechę. Jeżeli dała się wychować ta mała
podówczas dziecina, zowiąca się Walerką (zdaje się), jest obecnie staruszką 60-
letnią. Bawiłem się z nią przez czas dłuższy po spożyciu śniadania w ogrodzie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl