[ Pobierz całość w formacie PDF ]

potknęła się i skaleczyła w kolano. Aódz łagodnie kołysała się na falach. He czasu mogło
minąć od ich przybycia?  zastanowiła się, rozglądając dookoła. Wiedziała, że czas, który
spędzili na wyspie, liczył się dla nich inaczej.
Schodząc w dół Craig potrącił kilka kamieni, z pluskiem wpadły do morza. Odwróciła się
do niego.
 Lepiej ty wejdz pierwszy do łódki, a ja odcumuję. Jego słowa właściwie wcale jej nie
zdziwiły.
 Maryo, kiedy powiedziałem, że to był pierwszy raz, naprawdę tak myślałem. Ja nie
rozpłynę się we mgle, tak jak Tony.
 Ale ty jesteś bogaty! Chwycił ją za ramiona.
 Jestem normalnym człowiekiem  wybuchnął.  Nie myśl o mnie tak jak o tych
bogatych klientach La Roulade! Jestem Craig. Kochaliśmy się tu na górze, pamiętasz?
Wiatr odrzucił jej włosy na twarz, odgarnęła je do tyłu. Jej głos zabrzmiał ostro.
 Musimy już wracać. Nie rozluznił uścisku.
 Wiesz co, Maryo  powiedział jakoś dziwnie  myślę, że mogę się w tobie zakochać... a
być może to już się stało?
 Nie musisz tego mówić tylko dlatego, że się kochaliśmy, Craig. Po to, żebym poczuła
siÄ™ lepiej.
 Głos jej drżał, próbowała się opanować.  Chciałam się z tobą kochać, może nawet
dlatego cię tu przywiozłam. Ale to już się skończyło, musimy wrócić do świata, w którym
mamy rodziny, pracę i inne zobowiązania. Do prawdziwego świata.
 Czy chcesz przez to powiedzieć, że to, co się teraz stało, nie wydarzyło się naprawdę?
 To miejsce jest zaczarowane... jest poza czasem. Mówiłeś o czarach, być może oboje im
ulegliśmy.
 To zdarzyło się naprawdę, Maryo. Naprawdę! Oswobodziła się.
 Możemy się kłócić przez całą drogę z powrotem, jeśli chcesz. Ale teraz, na litość boską,
wchodz do łódki!
Spochmurniał. Przytrzymał się burty i wskoczył do środka. Usiadł na rufie. Marya
odwiązała cumę i z dziobu wypchnęła łódkę. Zaczęła wiosłować z dziką energią. Craig
dopasował się do jej rytmu, łódz pruła wodę, fale rozpryskiwały się na boki. Biała koronkowa
piana burzyła się przy brzegu, a nad wysokim urwiskiem unosiły się rzucane wiatrem mewy.
Miarowy rytm wioseł przyniósł uspokojenie. Marya żałowała, że tak wymknęły się jej te
gorzkie słowa. Wcale nie chciała tego mówić. Czy może w tych nieopatrznych uwagach było
jakieś zdzbło prawdy?
Craig jest bogatym Kanadyjczykiem, tak jak Tony. Kochała się z nim. Z Tonym też.
Ale reszta nie była taka prosta. Nie mogła oszukiwać samej siebie, że między nimi nie
było żadnych różnic. Nie mogła odmówić Craigowi wewnętrznej siły i szlachetności. Tony
nigdy by nie odczuł magii tego miejsca tak jak Craig. Skoncentrowała uwagę na przejściu
między iglicą i urwistym brzegiem, na hałaśliwych narzekaniach nurzyków, blasku słońca na
mokrych wiosłach. Nagle ją olśniło. Nie ma znaczenia, czy ktoś jest bogaty, czy biedny, ale
to, że ona znów stała się bezbronna.
Popatrzyła na grę mięśni na plecach Craiga. Obdarował ją sobą tak całkowicie i bez
zastrzeżeń, dał jej nie tylko ciało, ale jakąś część swojej duszy. Teraz zrozumiała tajemniczy,
miękki uśmiech na twarzy Kathrin.
Jak teraz będzie mogła o nim zapomnieć? Jak po chwili takiego szczęścia będzie mogła
jeszcze kiedyś kochać się z kimś innym?
ROZDZIAA ÓSMY
Powrót zajął im prawie godzinę. Wiosłowali pod prąd i coraz silniejszy wiatr. Marya
właściwie nie miała do czego się śpieszyć; nie wiedziała, jak po tym wszystkim powinna się
zachować. Czy kochała się z Craigiem pod wpływem chwili? Czy popchnęła ją do tego żądza
buntu? A może chciała się przekonać, że rację ma Kathrin i naprawdę istnieje miłość inna niż
ta, którą odkrył przed nią Tony? Być może było to coś nieuniknionego, czego zapowiedzią
było to nieoczekiwane przeżycie w porcie w Bergen. Od tej chwili minęły dopiero cztery dni,
a wydaje się, że to było tak dawno.
Aódka uderzyła o brzeg. Marya odrzuciła wiosła i wyskoczyła na ląd.
Z wymuszonym uśmiechem odwróciła się do Craiga.
 Chyba się trochę ochłodziło?
 Maryo, nie mówmy teraz o pogodzie. Czy chcesz pojechać do Saksun?
Nie oczekiwała takiego pytania. Zmieszała się.
 Teraz?
 Czemu nie? Chyba chcesz jakoś zakończyć tę sprawę z ojcem? Oczywiście, jeśli to w
ogóle jest możliwe.
Uderzył ją jego ton.
 Craig, jaki jest twój ojciec? Odwrócił wzrok.
 Jest stanowczy, ma władzę, wie, czego chce i dopóki nim nie wstrząsnę, nawet nie
udaje, że mnie słucha.
 Aha, więc mamy wiele wspólnego.
 Aączy nas dużo więcej, dobrze wiesz. Nie chciała dalej tego drążyć.
 A co z twojÄ… matkÄ…?
Cień przemknął po jego twarzy.
 Umarła, gdy miałem sześć lat.
 To znów coś wspólnego  dodała mimo woli.
 Ja miałam pięć.
 Maryo, może porównanie milionera, właściciela ogromnej firmy, ze szkutnikiem z
Wysp Owczych wyda ci się dziwne, ale uwierz mi, że twój ojciec aż za bardzo przypomina
mi mojego... To co, jedziemy do Saksun?
Wyglądało na to, że nie zamierzał wracać do tego, co zaszło na wyspie. Marya
uśmiechnęła się z wyrazną ulgą.
 A co powiesz na lunch? Mogę ci zrobić kanapkę u Grethe.
 Możesz zrobić nawet dwie.  Uśmiechnął się.
 Chyba trochę zgłodniałem. Starała się nie zarumienić.
 Wiosłowanie to ciężka praca.
 Morskie powietrze też robi swoje. Poczekaj, masz trawę we włosach.
Nic nie pomogło, poczuła, że się rumieni. Craig delikatnie wyjął zdzbła trawy z jej
włosów.
 No, teraz już możemy pokazać się ciotce. Zobacz tylko, czy dobrze pozapinałem
guziki?
Zagryzła usta, z przejmującą dokładnością przypomniała sobie, jak Craig zdzierał z siebie
koszulÄ™.
 Słuchaj, chyba mamy wszystko wypisane na twarzach  stwierdziła bezradnie.  Na
pewno tak jest.
 Ja wiem, co się stało, ale nikt inny się nie pozna.
 To moja wina!  wybuchnęła.  To ja cię tam zabrałam.
Głos mu się zmienił.
 Maryo, nie mów o żadnej winie, to niedobre słowo. Gdybyśmy już nigdy więcej nie
mieli nawet trzymać się za ręce, to i tak to, co dziś przeżyliśmy, jest czymś wspaniałym i
cudownym.
Nieoczekiwanie poczuła łzy w oczach. Wymamrotała:
 Chyba masz racjÄ™.
 Mówisz, jakbyś nie była całkiem pewna.  Zirytował się i ruszył w górę.
Popatrzyła za nim i krzyknęła:
 To najpiękniejsza rzecz, jaka kiedykolwiek w życiu mnie spotkała!
Znieruchomiał, obrócił się ku niej. Nie spuszczała z niego oczu, wiatr targał jej włosy,
spódnica tańczyła wokół nóg. Craig z rękami w kieszeniach podszedł do niej.
 Chyba bym się nie odważył kochać z tobą w tej chwili  powiedział z rozbawieniem. 
Masz taką minę, jakbyś chciała mi wbić nóż między żebra. Coraz mi trudniej wyobrazić sobie
ciebie jako pełną taktu i opanowania hostessę w La Roulade.  Nie zmieniając tonu, dodał:  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl