[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sentra, którego trzymamy w garażu na wszelki wypadek.
Nie wmówisz mi, że wszystkim gościom okazujecie aż takie względy.
Może tak, może nie. Ale nie przeczę, że robię ci uprzejmość nie bez powodu.
Zoe gwałtownie zabiło serce.
Mogę wiedzieć, jaki to powód?
Matka zarzuciła mi, że zachowuję się wobec ciebie tak, jakbym chciał wypłoszyć cię z hotelu.
Chcę ją przekonać, że się myli. A poza tym, kto wie? Może wyrwiesz mnie czasem z tego miejsca
i namówisz na krótkie wagary.
Ty i wagary? To chyba niemożliwe.
Kto wie? Wiosna w górach jest wyjątkowo piękna. Nawet taki pracoholik jak ja może ulec jej
urokom.
Ujmujący uśmiech Liama sprawił, że Zoe poczuła w sercu nieznaną błogość. Rezerwa, z jaką
zazwyczaj odnosiła się do ludzi, wyraznie osłabła. Liam nie był człowiekiem wylewnym ani łatwym
w kontaktach, a jednak budził w niej coraz gorętsze uczucia. Musi je jednak trzymać na wodzy, by
niepotrzebnie nie skomplikować swego pobytu w Silver Glen.
Dziękuję za samochód powiedziała, chowając kluczyki do torebki. Będę uważała, żeby go
nie uszkodzić.
O to jestem spokojny odparł. Masz konkretne plany spędzenia u nas czasu czy wolisz ulegać
spontanicznym odruchom?
Nie lubisz spontaniczności?
Może raczej w moim życiu nie ma na nią miejsca odparł z namysłem.
Nic tylko praca, praca, i jeszcze raz praca?
Liam zmarszczył czoło.
Pewnie uważasz mnie za strasznego nudziarza.
Wcale nie. Podziwiam twoje poczucie obowiązku.
Gadanie zareagował ostro. Ty pewnie nie wiesz nawet, co to znaczy zrobić plan dnia.
Zoe odniosła wrażenie, że Liam jest nią zauroczony, a jednocześnie ma wobec niej poważne
zastrzeżenia. Nie po raz pierwszy spotykała się z ostrą krytyką swej osoby, ale potępienie z jego
strony szczególnie ją dotknęło.
Sądzę, że przy tak odmiennych charakterach nigdy się nie dogadamy zauważyła wyniosłym
tonem. Będzie najlepiej, jeśli podczas mojego pobytu tutaj będziemy się nawzajem unikać. %7łegnam
pana.
Liam ze złością dopił kawę. Pół godziny temu przysiadł się do stolika Zoe z zamiarem nawiązania
przyjacielskiej rozmowy i pociągnięcia jej za język, a tymczasem wyprowadził ją tylko z równowagi.
Może rzeczywiście do siebie nie pasują.
Kiedy wstał od stolika i wyszedł do holu, podbiegł do niego Pierre. Na twarzy starego pracownika
hotelu malował się niepokój.
Panie Kavanagh, mieliśmy przed chwilą dziwną wizytę. Przyszedł jakiś facet i wypytywał
o panią Chamberlain. Od razu mi się nie spodobał. Wyglądał na tajniaka albo prywatnego detektywa.
W głowie Liama zadzwięczał dzwonek alarmowy.
Ale nie powiedział, kim jest?
Nie, proszę pana. W ogóle się nie przedstawił, mętnie tłumaczył coś, z czego wynikało, że
poszukuje miejsca pobytu pani Chamberlain. Mówił wprawdzie o pani Zoe Henshaw, ale domyśliłem
się, o kogo mu chodzi.
I co mu powiedziałeś?
Powiedziałem, że nikt taki nie mieszka w naszym hotelu, i poszedł sobie odparł Pierre tonem
znamionującym poczucie winy.
Dobrze zrobiłeś uspokoił go Liam. Nasi goście mają prawo do zachowania anonimowości.
Daj mi znać, gdyby facet znowu się pojawił.
Liam ze ściśniętym sercem udał się do swego gabinetu. Kim jest Zoe Chamberlain? I dlaczego
budzi w nim opiekuńcze odruchy? Czy doświadczenie nie nauczyło go, że większość kobiet potrafi
doskonale zadbać o swoje interesy?
Zacisnąwszy zęby, wybrał numer banku obsługującego karty kredytowe. Musiał przez dwadzieścia
minut słuchać piosenek Franka Sinatry, nim uzyskał połączenie z działem obsługi klientów.
Urzędniczka odmówiła podania informacji na temat właściciela karty, zapewniła go jednak, że
karta nie została skradziona i nie jest obwarowana limitem wypłat.
Rozmowa ta częściowo go uspokoiła. Może Zoe jest rzeczywiście ekscentryczną bogatą kobietą
i lubi jezdzić po świecie zdezelowanym samochodem. Niemniej takie wyjaśnienie nie do końca go
zadowoliło.
Spróbował zająć się zaległą robotą papierkową, lecz po godzinie dał za wygraną. Tajemnica Zoe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]