[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przez jedną szaloną chwilę chciała rzucić mu się na szyję. Spokojny, stanowczy głos i
pełne humanizmu słowa upewniły ją, że gdyby poślubiła człowieka choć trochę do niego
podobnego, byłaby bardzo szczęśliwa.
 Przepraszam, Peter. Nie powinnam mówić o tak smutnych sprawach. Ty i wielu
podobnych do ciebie ludzi znalezliście w sobie tę wewnętrzną siłę, którą ponoć wszyscy
posiadamy. Ale ona ujawnia się tylko wtedy, kiedy ma się szczególny rodzaj odwagi. Ja jej
nie mam...
 Masz, Lauro. Bądz tego pewna.
W przyjaznej ciszy dotarli do Lodge i udali się do swoich pokojów. Była zadowolona, że
mieszka sama; nikt nie mącił jej spokoju i mogła rozmyślać do woli.
Powoli stwarzano warunki do pracy zespołu. Zorana przeniesiono na parter na ortopedię i
dopiero obietnica, że wszyscy będą go odwiedzać, poprawiła mu humor. Na oddziale
Pierwiosnek pozostawiono tylko trójkę niemowląt i dwie nastolatki. Panna Menzies
uprzedziła, że wkrótce należy spodziewać się kolejnej sanitarki z pacjentami. Czekały na nich
wolne łóżka w Hiacyncie.
W czwartek po południu Laura karmiła kleikiem Andre, który potrafił już jeść z łyżeczki.
Podparty poduszkami, bardzo uważnie obserwował ją wielkimi, brązowymi oczami, jakby się
obawiał, że następna porcja do niego nie dotrze, i po każdej nowej  dostawie równocześnie
uśmiechał się, mlaskał i machał nóżkami. Ciałko zaczynało mu się zaokrąglać i Laura miała
wrażenie, że na jednym kolanku widzi nawet dołeczek.
Gdy po karmieniu wkładała Andre do łóżeczka, wszedł Peter. Uśmiechnął się do niej,
potem do dziecka i delikatnie gładząc je po główce, drugą ręką wziął kartę.
 Wygląda niezle. Wiesz, Lauro, wyniki podstawowych badań nie sugerują, żeby coś mu
mogło grozić.
 To twardy zawodnik  zgodziła się.
Peter odwiesił kartę na poręcz łóżeczka i spojrzał na pozostałe dzieci. Dwuletnia
dziewczynka, tuląc swą zniszczoną kaczuszkę, przyglądała się im obojętnie. Drugie dziecko
spało.
Peter zbliżył się do Marie i powiedział coś w jej języku. Zaśmiała się i wyciągnęła ku
niemu swój skarb. Peter pobawił się nóżkami kaczki i zwrócił zabawkę wyraznie
ożywionemu dziecku.
Następnie zbliżył się do łóżka Yasmin i Nadji. Pierwsza spała, a druga przeglądała
obojętnie jakiś młodzieżowy magazyn. Przemówił do niej miękko, pytając, czy lepiej się
czuje. Dziewczyna odwróciła twarz i pokręciła głową; robiła wrażenie zakłopotanej.
 Czy jadła coś dzisiaj?
 Tak, choć bardzo mało, jak zwykle.
 Myślałem, że będzie zadowolona, mogąc porozmawiać ze mną w swoim języku 
powiedział, marszcząc czoło.  Nie skarżyła się swojej przyjaciółce, że coś ją niepokoi?
 Nie...  Laura postanowiła nie wspominać o swojej rozmowie z Gemmą. Nie widziała
sensu w narażaniu biednego dziecka na bombardowanie pytaniami przez dzień czy dwa. 
Jestem zdziwiona, że tak się wobec ciebie zachowała, choć zauważyłam, że jest z natury
nieśmiała i zwykle to Yasmin mówi za nie obie.
Skinął głową, jednak nadal patrzył na dziewczynkę z niepokojem.
 Może masz rację, Lauro. Problem w tym, że proces leczenia obejmuje nie tylko ciało,
lecz także i duszę, a kiedy tę da się wyleczyć, tego nie można przewidzieć. Może jutro, może
za rok.
Spojrzał na zegar ścienny.
 Niestety, muszę wyjść. Mamy dziś wizytę jednego z członków zarządu szpitala. 
Uśmiechnął się.  Podejrzewam, że chce sprawdzić, jak pracuje nowy konsultant. Mam
straszliwe przeczucie, że większość czasu pochłonie mi papierkowa robota, a nie tak
rozumiem leczenie!
 Za wcześnie o tym sądzić  zaoponowała.  Jeśli sanitarka nie zjawi się tu w ciągu
najbliższych kilku godzin, zdążymy wszystko zorganizować. Może nawet uda ci się zwalić na
kogoś część tej papierkowej roboty?
 Co ja bym bez ciebie zrobił?  rzucił z uśmiechem i wyszedł.
A ona zaczęła zastanawiać się nad tymi słowami.
Następnego popołudnia jedna z sióstr wchodząca w skład ich zespołu, Molly James, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl