[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nych rodzinnych obiadach. Miała nadzieję, że z czasem
dręczące go koszmary ustąpią. Wierzyła, że tak się stanie.
- Gdzie Tom i dziewczynki? - zapytała.
- Tom zabrał je na spacer do lasu. Chyba chciał,
żebyśmy mogły spokojnie porozmawiać.
- Jak on siÄ™ czuje?
- Już dobrze. Wszystko powinno być w porządku. Nie
wiem, kto wczoraj bardziej się cieszył, że wypuszczono go
ze szpitala, on czy ja.
Naraz dobiegło do nich trzaśniecie furtki od ogrodu
i głośne krzyki dziewczynek. Bethany wybiegła z domu,
a Cara podążyła tuż za nią.
- Mamo! Mamo! Chodz szybko! Zobacz! Na niebie
jest wielki helikopter!
Bethany spojrzała na Carę z uśmiechem.
- Nie bardzo rozumiem, o co tyle krzyku. Można by
pomyśleć, że nigdy nie widziały helikoptera.
Dziewczynki pociągnęły ją na tył domu. Cara poszła za
nimi. Stał tam już Tom, przysłaniając oczy ręką.
466 Sharon Sala
- To wojskowa maszyna - powiedział. - Chyba
będzie tu lądowała.
Na ustach Cary powoli zaczął się pojawiać uśmiech.
Był tylko jeden powód, dla którego wojskowy helikopter
mógł wylądować na podwórzu za jej domem. Musiał nim
lecieć David.
Zeszła po schodkach, nie chcąc czekać ani chwili dłużej.
Helikopter znów wzniósł się w górę, wzbijając tuman
kurzu, z którego wyłoniła się sylwetka mężczyzny.
Czekając, aż łoskot śmigieł przycichnie, David pochylił
głowę i zamknął oczy. Gdy je otworzył, zobaczył Carę
biegnącą w jego kierunku. Rzucił walizkę na ziemię i już
po chwili był przy niej. Porwał ją w objęcia i okręcił dokoła
siebie.
- Tęskniłem za tobą - szepnął, wtulając twarz w jej
szyjÄ™.
Roześmiała się głośno i pocałowała go, nie dbając o to,
że cała rodzina na nich patrzy.
- Jest tu ktoś jeszcze, kto też chciałby się z tobą
przywitać - powiedziała miękko.
David spojrzał ponad jej ramieniem i postawił ją na
ziemi. Cara dostrzegła w jego oczach lęk.
- Wszystko bÄ™dzie dobrze - powiedziaÅ‚a cicho, popy­
chajÄ…c go w stronÄ™ domu.
Szedł na spotkanie córki, której nie znał, i gdy już była
tak blisko, że dostrzegał w jej oczach własne odbicie,
wyciągnął rękę i dotknął jej włosów, bardzo podobnych
do jego włosów.
- Moja matka... twoja babcia... miała włosy dokładnie
tego samego koloru.
Czas trudnej miłości 467
Nie mógł wybrać lepszych słów na powitanie.
- Czy była ładna? - zapytała Bethany.
- Nie tak Å‚adna jak ty - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ David i wyciÄ…g­
nął do niej rękę. - Bethany, ogromnie się cieszę, że
wreszcie cię poznałem.
- Ja też się cieszę - odrzekła przez łzy i ignorując jego
wyciągniętą rękę, zarzuciła mu ramiona na szyję.
Zaledwie przed dwoma tygodniami na myśl o tym, że
mógłby trzymać w objęciach płaczącą kobietę, wpadłby
w popłoch, teraz jednak spadły na niego zupełnie nowe
obowiązki i zanosiło się na to, że przede wszystkim będzie
musiał się nauczyć, jak sobie radzić z kobiecymi łzami.
Cara podeszła do nich i we trójkę opletli się ramionami.
Na werandzie stały córki Bethany i ze zdziwieniem
przypatrywały się obcemu mężczyznie, który przytulał
ich mamę i babcię. Rachela odezwała się pierwsza.
- Tatusiu, kto to jest ten pan, który ściska mamę?
- Kochanie, to jest jej tatuÅ›.
- Myślałam, że dziadzio Ray był jej tatusiem.
Tom westchnÄ…Å‚.
- To trochę skomplikowane, ale on też jest tatusiem
mamy.
Rachela zmarszczyła brwi.
- Wydaje mi się, że mama płacze. .
- Chyba tak - uśmiechnął się Tom.
- Czy on jej robi coś złego?
Tom potrząsnął głową i położył ręce na głowach
obydwu swoich córek, niezdolny wyobrazić sobie, jak
w tej chwili musi się czuć David.
- Nie, mama płacze, bo jest szczęśliwa.
468 Sharon Sala
Rachela byÅ‚a wyraznie zdziwiona zachowaniem doros­
łych. Płakać ze szczęścia"?
- Czy on będzie przytulał mnie i Kelly"?
- Chyba nie, przynajmniej na razie. Ale myślę, że
niedługo same tego zechcecie.
- Dlaczego?
- Bo on też jest waszym dziadkiem, tak jak dziadek
Joe Howell, a dziadkowie sÄ… fajni, prawda?
Rachela spojrzaÅ‚a na przybysza z pewnym zaintere­
sowaniem. Kochała dziadka Joe, bo jezdził z nimi na
rowerze i uczył je grać w tenisa. Przypomniała sobie
zdjęcie stojące od niedawna na kominku babci. To był
ten sam pan, który na zdjęciu trzymał w ręku małą
rybkÄ™.
- A czy ten nowy dziadek zabierze nas na ryby
Tom uśmiechnął się. Niezależnie od wieku, kobiety
zawsze próbowały zaplanować życie mężczyznom.
- Sama go o to zapytasz, dobrze"?
- Dobrze - zgodziła się Rachela i wstrzymując oddech,
patrzyła, jak cała trójka wchodzi na werandę.
David wymienił uścisk dłoni z Tomem, a następnie
spojrzał z uwagą na wnuczki. Boże drogi, to były jego
wnuczki, dwie Å›liczne dziewczynki, które teraz wyglÄ…da­
Å‚y na bardzo zmieszane. PrzykucnÄ…Å‚ obok nich.
- Czy ty jesteś Kelly? - zapytał młodszej, która [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl