[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przerażała. I pewnie z tego powodu Shimon Delam wybrał mnie do tego zadania.
Dotarliśmy do hotelu i weszliśmy do obszernego pokoju Jane. Przepuściłem ją, po czym
otworzyłem okno wychodzące na ulicę. Zaczęliśmy oglądać naszą cenną zdobycz. Zwój miał
dwadzieścia centymetrów długości i był zawinięty z dwóch końców. Wyglądał jak elastyczna
srebrna blacha, poczerniała od upływu czasu. Spoczywał w spokoju przez tysiąc lat. Dotknąłem
go. Chropawa faktura kontrastowała z miękkimi refleksami srebra. Od Zwoju Miedzianego różnił
się jak księżyc od słońca, noc od dnia. Nasze księgi podają, że gdy Bóg stworzył te dwa wielkie
zródła światła, na początku były równorzędne, dzieląc tę samą tajemnicę. Potem zostały.
rozdzielone i ich dramatem stało się to, że ciągle się ze sobą mijają, nigdy nie mogąc się
spotkać.
Nieprzypadkowo ten zwój został wykonany na srebrze - stwierdziła Jane. - Srebro stanowi
wielką tajemnicę templariuszy. Tajemnicę, której nikt nigdy nie wyjaśnił Jane opowiedziała mi,
jak templariusze oparli się inwazji Saracenów w XII wieku w Prowansji i Hiszpanii, jak wzięli na
siebie finansowanie wojen przeciw muzułmanom. Opowiedziała mi o tajemnicy związanej ich
bogactwami Przez prawie dwieście lat dysponowali większą częścią kapitałów Europy. Dzięki
zaufaniu, jakim ich darzono, zostali skarbnikami Kościoła, królów, książąt i szlachty.
- No i jak, czytamy? - zapytała, wskazując zwój.
- Poczekaj, najpierw muszę zadzwonić do Shimona. Tak się z nim umówiłem..
- A może boisz się tego, co znajdziesz w tym zwoju?
Rzeczywiście bałem się go czytać i chciałem zdać Shimonowi relację z ostatnich wydarzeń,
zanim poznam zawartość Drżącą ręką wykręciłem numer i po chwili usłyszałem chrapliwy głos
Shimona. Opowiedziałem mu o naszym spotkaniu z Koskką, o templariuszach i o Srebrnym
Zwoju.
-W porządku - powiedział Shimon. - W tajemnym przejściu pod Placem świątyni znów
próbowano za pomocą materiałów wybuchowych odsłonić wejście do podziemi.
-Władze muzułmańskie zareagowały natychmiast otaczając to miejsce wojskiem. Ci, którzy
usiłowali odsłonić przejście, należeli do jakiegoś sekretnego stowarzyszenia Zamierzali przebić się
do Zwiętego Zwiętych. Na chwilę zapadła cisza. - Zledzcie dalej Koskkę. To bardzo ważne.
Wspomniałeś, że templariusze zbierają się w Tomarze?
- Tak. Tak usłyszała Jane w Instytucie Kultury Zwiata Arabskiego.
- Kiedy ma się odbyć to zgromadzenie?
- Wkrótce, nie znamy dokładnej daty.
- Jutro na lotnisku będą czekały na was dwa bilety do Tomaru.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł...
- Chciałbym też jak najszybciej otrzymać raport w sprawie Zwoju Miedzianego. Jeśli o mnie
chodzi, nie sądzę, aby był w nim klucz do zagadki... Zredniowieczny zwój miałby ułatwić
rozwiązanie zagadki zabójstwa sprzed tygodnia? To brzmi absurdalnie. No dobra, do usłyszenia!
- Do usłyszenia - mruknąłem, słysząc, że połączenie zostało przerwane.
Shimon się mylił. Po prostu nie potrafił wyobrazić sobie, że Zwój Srebrny może zawierać
potrzebne nam informacje.
Zresztą kto mógł to sobie wyobrazić?
Jane podeszła do mnie i gdy zaczęła rozwijać zwój, poczułem dreszcz podniecenia. Miałem
wrażenie, że zaraz ktoś do nas przemówi.
Ja, Filemon de Saint-Gilles, w roku Pańskim 1320, w wieku dwudziestu dziewięciu lat,
zakonnik opactwa Citeaux, chcę wam opowiedzieć zadziwiającą historię, którą usłyszałem przed
świtem pewnej strasznej nocy. Byłem bowiem świadkiem męczeństwa i agonii pewnego
człowieka, który wyjawił mi ważną tajemnicę, wystawiając mnie przez to na niebezpieczeństwo
utraty życia. Musiałem go jednak wysłuchać i wszystko spisać, bo takie jest moje zajęcie, kopisty i
kaligrafa, które wykonuję bardzo starannie, używając ptasiego pióra, kałamarza i dwóch
pumeksów. Robię to nie z rozkazu jakiegoś możnego szlachcica lub wyższego duchownego, ale z
poczucia obowiązku wobec Boga i tylko Boga. Mam także jeden rylec zwykły i drugi cieńszy,
gdyż nie piszę na pergaminie, ale na srebrnej blasze, by tekst nie uległ zatarciu i przetrwał wieki.
Przy pisaniu będę stosował Carolinę, albowiem ten rodzaj pisma jest wyjątkowo wyrazny i
piękny, zarówno dla liter dużych, jak i małych, cienkich i kwadratowych. Carolina najlepiej nadaje
się do rycia w srebrze.
Rzezbię ten zwój z liter krągłych niczym sklepienie katedry i ostrych niczym łuki okien
pięknego opactwa, w którym niegdyś przebywałem, zanim doszło do tego spotkania, które
odmieniło mój los. Oby to, co piszę, nigdy nie dostało się w ręce Kościoła, duchownych ani
możnych tych czasów, albowiem zostałoby natychmiast zniszczone. %7ływię nadzieję, że przeczyta
to ktoś dopiero w dalekiej przyszłości.
A więc zaczynam.
21 pazdziernika 1319 roku w więzieniu w Luwrze wysłuchałem wyznania człowieka, którego
byłem spowiednikiem Człowiek ten, oskarżony o herezję, skazany na śmierć, wyjawił mi
niezwykłej wagi tajemnicę, która mogła zmienić bieg historii. Był on rycerzem i zakonnikiem.
Miał cierpliwość tarczy, pokorę pancerza, miłosierdzie włóczni i używał ich w obronie wszystkich,
którzy potrzebowali pomocy. Walczył dla chwały Pana.
Nigdy nie zapomnę tego właśnie dnia, kiedy to kazano mi stawić się w ciemnym lochu Luwru,
gdzie w świetle dymiących pochodni widać było biegające szczury i walające się na podłodze ich
truchła. Za masywnym stołem siedzieli sędziowie z twarzami stężałymi od nienawiści. Przed nimi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl