[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przytulała się namiętnie do atletycznego typa, szczerzącego w uśmiechu oszałamiająco białe zęby.
- Został papierek! - krzyknęła histerycznie. - Masz, udław się! To jej własność! Czytała tę
szmatę od rana do wieczora!... Ty też sobie przeczytaj i obejrzyj obrazki... Może wtedy zaczniesz
zachowywać się jak mężczyzna!
* * *
Bobbie Norton jeszcze raz delikatnie nacisnęła klamkę u drzwi. Była zamknięta. Była uwięziona
we własnym pokoju. Zagryzła ze złością wargi, ale tym razem zrezygnowała z krzyków...
Przekonała się, że nie dają one żadnych rezultatów. Usiadła przy lustrze i zaczęła się uważnie
przeglądać. Oczy miała zapuchnięte od płaczu, a lewy policzek nienaturalnie zaczerwieniony i
nabrzmiały. Sprawiało to bardzo niekorzystne wrażenie. Wytarła oczy chusteczką, a potem
delikatnie obmacywała koniuszkami palców palący policzek. Od dotknięć zostawały białe plamki,
które już po kilku sekundach z powrotem nabiegały czerwienią. Znowu zebrało się jej na płacz i
ogarnęła ją przemożna chęć ucieczki. Wyrwać się z zamknięcia. Za wszelką cenę wydostać się, z
przytulnego pokoiku, który z bezpiecznego schronienia przemienił się w celę więzienną. Z zimną
nienawiścią popatrzyła na ściany, na których porozwieszała koperty od płyt i kolorowe fotografie
gwiazd filmowych, na wąskie staroświeckie łóżeczko, na którym kłębiła się zmiętoszona pościel, i
na ścienną, szeroko otwartą szafę. Sukienki, porozwieszane normalnie na wieszakach, poniewierały
się teraz po podłodze. Dywan był częściowo podwinięty, a płyty, wyciągnięte ze stojaka i
przemieszane z książkami, piętrzyły się na podłodze.
Pokój, w którym zwykle panował wymuskany porządek - matka Bobbie nie tolerowała choćby
śladu bałaganu - sprawiał wrażenie miejsca nawiedzonego podmuchem tropikalnego cyklonu.
Sprawczynią tego bałaganu była matka Bobbie. Gdyby poszukiwania przeprowadził szeryf Norton,
rujnacja byłaby znacznie mniejsza - miał wprawę w szukaniu. Jego żona przeprowadziła rewizję,
zupełnie po amatorsku i nie zostawiła w spokoju nawet takich miejsc, w których nic nie mogło być
schowane. Alei matka Bobbie nie zastanawiała się nad tym. Ogarnięta świętym gniewem,
wybebeszyła dokładnie cały pokój, wkładając w to wiele pasji. Rewizja nie dała rezultatów.,
Bobbie nie przechowywała starych numerów ,Poznajmy się"... Ten, który pani Norton wykryła
wieczorem w torbie plażowej Bobbie, był jedynym, jaki znajdował się w tym domu.
Dziewczyna popełniła fatalną nieostrożność. Leciutko i podniecona wypitą w barze  U Freda"
whisky, zapomniała o rygorystycznie dotąd przestrzeganych środkach ostrożności. %7łółtej koperty z
numerem  Poznajmy się" nie ukryła od razu pod materacem, ale pozostawiła w torbie plażowej.
Była to już nieostrożność, ale Bobbie nie poprzestała na jednym potknięciu. Zamiast zawiesić torbę
na haczyku, w miejscu do tego przeznaczonym, zaabsorbowana problemem ukrycia leciutkiej woni
alkoholu - manewrowała tak, by nie zbliżać się do matki -postawiła ją na podłodze, w pobliżu drzwi
od łazienki. Taki niebezpieczny zaczątek bałaganu, który mógł jak zaraza rozprzestrzenić się po
schludnej siedzibie Nortonów, nie uszedł uwagi matki. Natychmiast podniosła torbę i trzymając ją
w ręku, udała się na poszukiwania córki, aby skarcić ją za nieporządek. Znalazła dziewczynę w jej
pokoju. Bobbie, widząc torbę w rękach matki, przypomniała sobie o jej niebezpiecznej zawartości i
straciła głowę. Pobladła straszliwie. Zamiast pokornie wysłuchać wymówek, przyrzec poprawę i
odebrać torbę, poderwała się z krzesełka, z przerażeniem wpatrując się w przedmiot w rękach
matki.
Dziwne zachowanie dziewczyny nie uszło oczywiście bystrego spojrzenia pani Norton,
nastawionego na wykrywanie wszelkich zakłóceń i nieporządków w obrazie otaczającego ją świata.
Przestrach i wzburzenie Bobbie były tak nieproporcjonalne w stosunku do wagi popełnionego przez
nią przewinienia, obłędne spojrzenie tak niedwuznaczne, iż w umyśle pani Norton natychmiast
zrodziło się podejrzenie, ba, nawet pewność, że stało się coś niesłychanie poważnego. Bez słowa
otworzyła trzymaną w ręku torbę. Od razu zobaczyła kopertę, na której ktoś dużymi, starannie
wykaligrafowanymi literami wypisał imię i nazwisko córki. Bobbie nawet nie próbowała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl