[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trudno sformułować jakikolwiek zarzut, dopóki nie nauczą się tego w trakcie terapii.
Niektórzy potrafią być bardzo przyjacielscy, choć czasem nieco protekcjonalni, a w
ich obecności ka\dy czuje się zerem. Potrafią przekazać uczucie, \e nikt oprócz nich
się nie liczy, \e tylko oni mają coś ciekawego czy istotnego do powiedzenia. Inni
mogą tylko stać obok i podziwiać ich albo w rozczarowaniu i smutku wycofać się we
własną nicość; nikt nie mo\e poczuć się ich partnerem. Taki klimat stwarzają wokół
siebie ludzie, którzy mieli wielkościowych rodziców. Jako dzieci nie mieli \adnych
szans w rywalizacji z nimi i to samo przekazują teraz jako dorośli swemu otoczeniu.
Jeszcze inne wra\enie sprawiają ludzie, którzy w dzieciństwie znacznie przerastali
intelektualnie swoich rodziców, za co byli przez nich bardzo podziwiani, a
jednocześnie musieli sami radzić sobie ze swymi problemami, gdy\ były one zbyt
skomplikowane dla rodziców. Ci ludzie potrafią co prawda przekazać nam uczucie
mocy, lecz jednocześnie oczekują, abyśmy ka\dą pojawiającą się słabość opanowali
intelektualnie. Mamy wra\enie, \e nie potrafią zrozumieć cierpienia innych, tak jak
kiedyś ich rodzice, przy których zawsze musieli być silni, nie dostrzegali istoty ich
problemów.
Często spotykamy się z taką postawą u profesorów, którzy potrafią wyra\ać się
jasno i zrozumiale, a mimo to formułują swoje myśli w tak skomplikowanym,
sztucznym języku, \e studenci mogą przyswoić je sobie jedynie z wielkim wysiłkiem
jako całkowicie abstrakcyjną wiedzę, z którą nie wiedzą, co począć. Być mo\e,
studenci doświadczają przy tym takich samych uczuć wobec nauczyciela, jakich on w
dzieciństwie doświadczał wobec rodziców, i tak samo będą je wypierać. Je\eli ci
studenci sami kiedyś zostaną nauczycielami, uzyskają sposobność przekazywania
swoim uczniom tej niepotrzebnej wiedzy jako kosztownego skarbu, poniewa\ jej
zdobycie kosztowało ich kiedyś tak wiele wysiłku.
W terapii wa\ną rolę odgrywa zrozumienie przez pacjenta destrukcyjnych wzorców
własnych rodziców. Ale jak ju\ powiedziałam: aby w pełni móc się od tych wzorców
uwolnić, poza intelektualnym wglądem potrzebujemy dostępu do naszych emocji.
Pacjent, który dzięki emocjonalnemu przepracowaniu historii dzieciństwa odzyskał
swoją \ywotność, osiągnął główny cel terapii. Sam musi zdecydować, czy chce
podjąć stałą pracę czy te\ nie, czy pragnie \yć sam czy z partnerem, czy i do jakiego
ugrupowania politycznego pragnie przystąpić są to wyłącznie jego decyzje. Nie jest
naszym zadaniem ani socjalizowanie go, ani wychowywanie (równie\ polityczne,
albowiem ka\de wychowanie jest próbą przejęcia kurateli nad drugim człowiekiem).
Ktoś, kto wielokrotnie świadomie doświadczył, w jaki sposób manipulowano nim w
dzieciństwie, jak go krzywdzono i jakie pragnienia odwetu to w nim pozostawiło, o
wiele szybciej ni\ dotąd potrafi jednak dostrzec manipulacje i sam odczuje znacznie
mniejszą potrzebę manipulowania innymi. Jeśli doświadczył poczucia bezradności i
całkowitej zale\ności swego dzieciństwa, będzie umiał przyłączać się do grup, nie
uzale\niając się od nich. O wiele mniej skłonny będzie idealizować ludzi i systemy
czy pozwalać oszukiwać się ró\nym guru, jeśli wyraznie odczuł, \e kiedyś ka\de
słowo matki i ojca oznaczało dla niego absolutną prawdę. Mo\e się zdarzyć, \e
59
wysłuchując słabego wykładu czy czytając kiepską ksią\kę w pierwszej chwili znów
odczuje tę samą co kiedyś dziecinną fascynację i podziw, jednocześnie jednak
dostrze\e czającą się za nimi pustkę czy ludzką tragedię, które nim wstrząsną.
Takiego człowieka nie mo\na ju\ omamić fascynującymi, niezrozumiałymi słowami,
gdy\ to, czego doświadczył, pomogło mu dojrzeć. Człowiek, który świadomie
doświadczył cierpienia związanego ze swym tragicznym losem, stanie się tak\e o
wiele wra\liwszy na cierpienie innych, nawet jeśli jest ono zamaskowane. Jeśli
nauczy się traktować powa\nie własne uczucia, nie będzie wyśmiewał się z cudzych
i przerwie diabelski krąg pogardy.
Oddziałuje to nie tylko na sferę \ycia osobistego, lecz ma równie\ polityczne
konsekwencje. Ludzie, którzy za pomocą terapii odkryli własną przeszłość, nauczyli
się rozumieć swoje uczucia i badać ich rzeczywiste przyczyny, nie muszą ju\
przenosić swego gniewu na niewinnych. Są w stanie nienawidzić to, co na nienawiść
zasługuje, i kochać co warte jest miłości. Poniewa\ odwa\nie sprawdzili, kto zasłu\ył
na ich złość, potrafią poruszać się w realnym świecie, nie wpadając w zaślepienie
wykorzystywanego dziecka, które szuka kozłów ofiarnych.
Przyszłość demokracji zale\y od tej decyzji ka\dego człowieka. Odwoływanie się
do miłości i rozsądku pozostanie nieskuteczne, dopóki nasz wewnętrzny lęk
uniemo\liwia nam podjęcie kroków, dzięki którym moglibyśmy zrozumieć zródła
naszych uczuć. Gniewu nie da się zwalczyć argumentacją; trzeba zrozumieć jego
przyczyny.
Doświadczenie silnych emocji wyzwala nie tylko dlatego, \e pozwala rozładować
napięcie ciała, trwające od czasów dzieciństwa, lecz przede wszystkim dlatego, \e
pozwala nam wyraznie zobaczyć rzeczywistość, uwalnia od iluzji, przywraca wyparte
wspomnienia i często rozpuszcza symptomy. Właśnie dlatego doświadczenie to
wzmacnia i rozwija. Dopiero gdy doświadczymy i zrozumiemy, \e mamy prawo do
gniewu, uczucie to mo\e się rozpuścić. Powraca, i jest to w pełni uzasadnione,
jedynie wtedy, gdy pojawią się nowe przyczyny gniewu.
Natomiast niesprawiedliwa, przeniesiona na niewinnych nienawiść nie ma końca,
nigdy nie mo\e się wyciszyć. Wprowadza nas w pomieszanie, gdy\ deformuje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]