[ Pobierz całość w formacie PDF ]
brałam.
Taylor uśmiechnęła się, ukazując szereg bia-
łych, olśniewających zębów, ale uśmiech ten nie
sięgał oczu.
Dobra dziewczynka. Powieś je teraz i pomóż
mi się rozebrać.
Meg zrobiła, co jej kazano, mając nadzieję, że
kobieta nie oczekuje, że będzie ją, hm, oglądać.
Taylor zdjęła biżuterię i rzuciła ją na najbliższą
poduszkę. Meg modliła się, żeby nic się nie
zgubiło.
Rozepnij mnie, proszę.
Odwróciła się i podniosła swoje wspaniałe
włosy jedną ręką. Meg przełknęła ślinę i podeszła
bliżej, żeby rozpiąć sweter Taylor. Kołnierz z piór
i dym papierosa łaskotały ją w nos, ale prędzej
umarłaby, niż kichnęła na plecy gwiazdy.
Sweter został zdjęty nie było to łatwe,
ponieważ Taylor wciąż trzymała w ręku palącego
się papierosa po czym wylądował w dalekim
kącie. Miała na sobie przezroczysty różowy stani-
czek, zbyt skąpy, żeby można określić go mianem
skromnego. Pochyliła się, żeby zsunąć spodnie,
które wylądowały w przeciwnym rogu niż swe-
ter. Taylor obróciła się i stanęła przed Meg, mając
na sobie tylko wycięty stanik i różowe stringi.
50 Stephanie Bond
Meg odwróciła się szybko i sięgnęła po pierw-
szy kostium, obcisłą niebieską sukienkę z błysz-
czącego materiału.
Moja siostra projektuje większość z tych
rzeczy... Urwała, kiedy przezroczysty stanik
przeleciał obok niej i wylądował w pobliżu swetra.
Meg skupiła całą swoją uwagę na zdejmowaniu
sukni z wieszaka, stojąc do Taylor tyłem i od-
wracając wzrok. Ale aktorka wyrwała jej sukienkę
z ręki i Meg ujrzała to, o czym śnił zapewne każdy
mężczyzna w Ameryce.
Meg nie była pruderyjna. Dorastała ze swoją
siostrą, na litość boską. Widziała inne kobiety
nago: pod prysznicem, kiedy była w college u,
w łazni, w National Geographic. Była jednak
różnica pomiędzy nagością dla wygody a nagością
dla... cóż, dla bycia widzianą.
Taylor była ładnie zbudowana, to prawda.
I zuchwała. Niezwykle zuchwała.
Pochyliła się, żeby naciągnąć sukienkę, i Meg
mogła ujrzeć jej niezwykle pięknie zbudowane
ciało pod jeszcze innym kątem.
Wy...wydaje mi się, że słyszę kogoś na ze-
wnątrz powiedziała, wskazując ręką na zasłonę.
Taylor naciągnęła obcisłą sukienkę na piersi
i nasunęła ramiączka na miejsce. Zmarszczyła
twarz.
Cóż, idz, jeśli musisz. Ale wracaj szybko.
Włożyła rękę w dekolt sukni i poprawiła lewą
Być gwiazdą 51
pierś, podciągając ją wyżej. Napięty materiał
sukni przytrzymał ją na miejscu. Kiedy Taylor
sięgała, żeby poprawić prawą pierś, Meg uciekła.
Jarett próbował nie wpatrywać się w młodą
kobietę wychodzącą z przymierzalni, ale musiał
zaspokoić swoją ciekawość. Czy to wyobraznia
płatała mu figle, czy ta dziewczyna w okularach
naprawdę była uderzająco podobna do Taylor?
To nie tylko duże oczy, wysokie kości policzkowe
i delikatny nos uderzyły go, kiedy wszedł i zobaczył
ją bez okularów. Pełne usta, wzrost, smukła budowa
ciała mogłaby być kuzynką Taylor. A jeżeli te
luzne dżinsy i workowaty sweter kryły to, co
podejrzewał, mogłaby nawet być jej siostrą.
W tej chwili wyglądała jednak na nieco za-
szokowaną spotkaniem z Taylor i mógł zgadnąć,
co stało się właśnie w przebieralni. Taylor po
prostu nie rozumiała pojęcia skromności, a ta
dziewczyna wyglądała, jakby skończyła prywat-
ną, katolicką szkołę. W samej rzeczy, niespokojnie
podciągała wycięcie swojego T-shirta, jakby chcia-
ła zamienić je w golf.
Ja... Wydawało mi się, że słyszałam, jak ktoś
wchodził powiedziała, rozglądając się po pus-
tym sklepie. Poprawiła okulary, co, jak już zauwa-
żył, musiało być jej nerwowym tikiem.
W porządku powiedział. Taylor potrafi
być trochę... zawstydzająca.
52 Stephanie Bond
Meg znów podciągnęła wycięcie T-shirta.
Próbuję wciąż przyzwyczaić się do faktu, że
ona tu jest. To znaczy, wydawało mi się, że sławni
ludzie mają kogoś, kto robi dla nich zakupy. A to
nie jest Rodeo Drive.
Taylor robi to, na co ma akurat ochotę.
Wystawa pani sklepu przyciągnęła jej wzrok. Nie
będzie miała nic przeciwko temu, żeby mówiła
pani, że robiła tutaj zakupy, ale muszę prosić,
żeby poczekała pani, aż stąd wyjdzie. Ostatnio
jest na nią straszna nagonka w prasie.
Meg skinęła głową, otwierając szerzej oczy,
jakby pomysł o ujawnieniu miejsca pobytu Taylor
nawet nie przyszedł jej do głowy. Jej naiwność
była orzezwiająca.
Nazywam się Jarett Miller powiedział
mężczyzna żeby wygląd ściganej łani zniknął z jej
twarzy.
M...Meg Valentine powiedziała. Zapew-
ne jest pan ochroniarzem pani Gee?
Uśmiechnął się.
I wieloletnim przyjacielem.
Szczery uśmiech wygiął kąciki jej ust.
Jestem pewna, że pani Gee jest szczęśliwa,
mając przy sobie kogoś bliskiego, komu może
zaufać. Napije się pan kawy, panie Miller?
Ostatniej nocy nie spał prawie wcale, uspokaja-
jąc Taylor po jednym z jej słynnych ataków histerii.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]