[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dać. . . Gdyby zaś Floryci zdążyli tu przed nami, wtedy on mógłby być pośredni-
kiem, parlamentariuszem. . .
Dlaczego Kosmici zniszczyli urządzenia startowe swego kosmoportu? Sądzę,
że chodziło im o to, by nikt nie korzystał z ich wynalazków. Nie chcieli oddawać
ich w niewiadome, a przez to niepewne ręce. Nie chcieli też, aby Floryci zbyt
wcześnie próbowali do nas dotrzeć. Nie mieli do nas zaufania, może słusznie. . .
Walka dobra ze złem nie musi zawsze być rozstrzygana na rzecz dobra.
Osobiście jednak przekonany jestem, że statystyczne prawdopodobieństwo
zwycięstwa dobra jest znacznie większe, bliskie jedności. . . Jeśli zle się wyra-
ziłem, niech mi to matematycy wybaczą  jestem tylko historykiem.
 Widzę  zakończył Har  że wprawiłem was w nastrój zadumy. Dziś
130
jednak nie należy się poddawać takim nastrojom. Mamy wiele powodów do rado-
ści: wracamy przecież na Ziemię, wszyscy cali i zdrowi. Jeśli uważacie, że to za
mało, dodam jeszcze jedną przyczynę: cieszmy się, że jesteśmy tacy właśnie, jacy
jesteśmy, nie zaś tacy, jakimi w swych przewidywaniach widzieli nas Kosmici.
Nie miejmy im jednak za złe, że chcieli kogoś chronić przed nami!
To, co powiedziałem, jest tylko domysłem opartym na skąpych wiadomo-
ściach, które udało się nam zebrać. Możecie potraktować to jako bajkę czy przypo-
wieść, ale możecie również pomyśleć na ten temat. . . Nie dziś jednak, bardzo was
proszę. Dzień dzisiejszy jest ważny i uroczysty  ostatni dzień na tej planecie.
Jutro rozpoczniemy powrót. Ruszymy w stronę naszej starej Ojczyzny, Ziemi, by
zanieść ludziom wiadomość: nie jesteśmy sami, są blisko nas istoty myślące. Jed-
ne z nich są zaledwie na początku drogi swego rozwoju, inne  osiągają szczyty
doskonałości technicznej. %7ładne jednak z nich nie są ani lepsze, ani gorsze od nas
przez to, że są inne.
Wspaniałości kulinarne przygotowane przez Tuo Tai szybko oderwały uwa-
gę siedzących przy stole od naukowych dociekań. Myśli wszystkich rozbiegły się
teraz zupełnie prywatnymi ścieżkami. Każdy przecież wracał do czegoś pozosta-
wionego tam, na Ziemi.
Ted, siedząc w końcu zaimprowizowanego stołu, przyglądał się kolejno twa-
rzom współtowarzyszy. Rozmawiali swobodnie, wesoło się śmiejąc i przypomi-
nając sobie nawzajem zdarzenia sprzed kilkunastu lat. Z jakąż łatwością powracali
teraz do tych tak odległych w czasie, a jednak bliskich spraw! Wydawało się, że na
chwilę tylko odłożyli je na margines pamięci, by sięgnąć po nie w odpowiednim
czasie. . .
 Czym poza swą ukochaną pracą naukową zajmować się będą tam, na Ziemi?
 myślał Ted.  Pomimo tylu spędzonych razem lat, tak mało znam tych ludzi .
Rodzice Teda na pewno nie skorzystają z przysługującego im po powrocie
wieloletniego  urlopu i powrócą od razu do pracy w ośrodku badań kosmicz-
nych. Z radością wybiorą się przy pierwszej okazji na swą ulubioną wspinaczkę
wysokogórską. . .
Stary Tuo Tai będzie hodował róże, o których czasem wspominał. . . Ciemno-
skóry Hindus Lon Rahme i piękna Mais zamieszkają gdzieś na południu. . . Atros
Lund z pewnością będzie nadal uprawiał narciarstwo w swej rodzinnej Skandyna-
wii. Mimo starszego wieku jest wciąż pełen energii i życia. Max Bodin? Podobno
 tak mówi Ewa, ona skądś wie o tych rzeczach  na Maxa oczekuje na Zie-
mi jakaś dziewczyna. Miała poddać się anabiozie na czas jego nieobecności. . .
Maskotka, którą Max ma przy kluczu do rozdzielni  Suma , jest właśnie od niej.
A inni? O innych Ted zupełnie nic nie wie. . . Wrócą, wmieszają się w wie-
lomiliardowy tłum Ziemian, nie będą się niczym różnić od innych. Tu, z dala od
131
Ziemi, każdy był kimś niezmiernie ważnym, specjalistą we własnej dziedzinie.
Tam będą tylko postaciami z tłumu. Wystarczy jednak hasło, wezwanie skierowa-
ne do nich, by znów w razie potrzeby wyodrębnili się z masy ludzkiej i stanęli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl