[ Pobierz całość w formacie PDF ]

świat ciągnący się we wszystkie strony, a w środku Słońce. Balkon, na którym stała,
był częścią góry. Maja schyliła się i spojrzała w dół, znów tracąc oddech na widok
stoku pokrytego fantastycznymi, pozaziemskimi symbolami i kształtami, sięgającymi
a\ do balkonu. Za jej plecami znajdowały się przepięknie rzezbione drzwi,
prowadzące do tunelu biegnącego do wnętrza góry, skąd dochodziła cicha, dziwna
muzyka.
Maja poczuła, jak włoski je\ą się jej na karku. Odwróciła się, \eby znów
spojrzeć na osobliwy i zdumiewający krajobraz, na sztuczne Słońce nad głową. Kiedy
muszla zrobiła kolejny obrót, zalewając część świata blaskiem, a drugą część topiąc w
mroku, przed oczami Mai pojawiły się płonące litery: ODWIEDy DOM GIER
Maja kilka razy odetchnęła głęboko, po prostu podziwiając niewiarygodny
widok... a następnie zgniotła w ręku maila i rzuciła go na lewą stronę. Pojawiła się
biel jej miejsca pracy, kolory kamienia i cegły w kuchni, światło słoneczne padające z
kuchennego okna na czuprynę nieświadomego niczego Pączka. Ikona maila le\ała
przed nią na stole jak niewinna kostka do gry. Maja wpatrywała się w nią.
Mo\e i jest z niego mały potworek, pomyślała, ale mój Bo\e, co za symulacja!
Za jej plecami rozległo się ponowne pukanie do drzwi. Podniosła wzrok i
powiedziała: - Proszę.
Drzwi otworzyły się i do środka wetknął głowę Fergal. - Jesteś zajęta?
- Przeglądam tylko pocztę - odpowiedziała, zadowolona, \e będzie mogła z
kimś przedyskutować to, co przed chwilą widziała. - Wchodz.
Fergal wszedł do środka i rozejrzał się wokół. - Aadna pogoda - zauwa\ył. -
Szkoda, \e nie ma takiej przez cały czas.
- Jest, jeśli mieszkasz w Grecji - odpowiedziała Maja i cicho westchnęła.
Wiele by dała za zamianę dusznego i parnego Waszyngtonu na klimat Cykladów.
Odkładając na bok wirtualność, przebywanie tam w cielesnej formie miało swój
urok... o czym przekonała się raz podczas pamiętnych wakacji, których z powodu
zarobków jej taty nie mo\na było za często powtarzać.
Fergal usiadł na krześle, zajmowanym wcześniej przez Wintersa i spojrzał na
zgniecione ikonki maili. - U ciebie to samo - powiedział.
- O, tak - odpowiedziała Maja - pod tym względem bez zmian.
Pączek podniósł wzrok znad ksią\ki. - Maja, czy ty masz dwóch
Niewidzialnych Przyjaciół?
- Nie, słonko - odpowiedziała rozbawiona Maja. - Przyszedł do mnie Fergal,
jest ze mną w grupie symulowania i chciał chwilę ze mną pogadać. Powiedz mu
 cześć .
- Cześć - powiedział posłusznie Pączek i znów skupił swoją uwagę na ksią\ce,
niedbale machając raz ręką w stronę pustego krzesła, nawet na nie nie patrząc.
- Mówi ci  cześć - przekazała Fergalowi Maja.
- Uwa\a, \e jesteś moim Niewidzialnym Przyjacielem.
- Urocze - powiedział Fergal.
Maja uśmiechnęła się. - Nie powiedziałbyś, \e to urocze, po tym jak jej
Niewidzialny Przyjaciel nakłaniałby cię przez godzinę do kupienia kolejnej lalki,
chocia\ Pączek ma ich ju\ jakieś sześćset.
- Osiemdziesiąt sześć - poprawił Pączek, schowany za ksią\ką.
- Mniejsza z tym - odpowiedziała Maja. - W ka\dym razie - odwróciła się do
Fergala - te maile są monotematyczne.
Jestem  najgorsza na świecie , cytując pana L Officiera.
- Najgorsza w czym?
- We wszystkim. O co byś nie spytał. Jednak teraz nie chodzi mi o te maile. -
Maja sięgnęła po ostatnią ikonkę i przywróciła ją do pierwotnej postaci, \eby znów
pokazał się krajobraz nowego laboratorium Roddy'ego. Następnie wydała polecenie
swojemu obszarowi wirtualnemu, \eby włączył szyfrowanie rozmowy jej i Fergala, i
uniemo\liwił jakimkolwiek szpiegowskim wynalazkom Roddy'ego zrozumienie ich
słów, podczas gdy będą dyskutować na temat jego nowego laboratorium. - Widziałeś
to?
Krajobraz rozwinął się wokół nich. Fergal rozejrzał się wokół z balkonu, na
którym stali oboje. - Nie ten, konkretnie. Trochę inny. Ale tak, widziałem... niezła
rzecz, prawda?
- Aha - przytaknęła z ociąganiem Maja. - Fergal, jak on potrafi robić takie
rzeczy? Jego poprzednie symulacje nie umywają się do tego. Ukrywał coś przed nami
- czy rzeczywiście dokonał jakiegoś wielkiego kroku naprzód? Mo\e to prawdziwy
geniusz w naszej grupie?
- Aktualnie nie w naszej grupie - poprawił ją Fergal, wcią\ wpatrzony w
zdumiewający krajobraz. - Ale jeśli to geniusz, to psuje reputację wszystkim innym
geniuszom. Nieokrzesany... albo po prostu nieobyty. Prawdziwa zmora.
- Mo\e. Mówię to z wielką niechęcią - zaczęła Maja, patrząc w dół na
krajobraz - ale jeśli on ju\ teraz tyle potrafi, to naprawdę mamy szansę wiele się od
niego nauczyć. A skoro to cel naszej grupy...
Fergal westchnął - Nie ty pierwsza to mówisz - powiedział po chwili.
Maja wyrzuciła z ręki maila. Znów pojawiła się kuchnia i willa.
- Więc  porozumienie Coventry nieco straciło na determinacji - powiedziała
Maja. - Fergal, jeśli to mu ujdzie na sucho, wygra. Jeśli chcemy, \eby się poprawił,
nie powinniśmy na to pozwolić.
Fergal wyglądał na zrezygnowanego. - Myślisz, \e komuś uda się go poprawić
- powiedział - jeśli nie wyjmie jego mózgu i nie dokręci paru śrubek i nie wyreguluje
zaworów?
Maja zamrugała. - Zrubek i zaworów?
- To stare słownictwo samochodowe - wyjaśnił Fergal.
- Widzisz, zawory były...
- Dobra, chwytam sens - przerwała mu Maja. - Sama nie wiem, Fergal. Ale
jeśli nie będziemy konsekwentni, to mu nie pomo\emy.
- Wiem, ale Alain mówił...
- Och, Alain - przerwała mu Maja, marszcząc brwi. - On prowadzi z Roddym
jakąś grę... albo tak mu się wydaje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl