[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odkrył, nadal jej nie ufał, nie pozwolił, by go zobaczyła, kiedy był najbardziej
bezbronny.
Może nie bez powodu pojawiła się w życiu Chase a. Może ktoś musi mu
pokazać, że nie wolno dać się pokonać przeszłości i że świat nie składa się
tylko z zimnych twardych ludzi. Może każde z nich jest dla tego drugiego
drugą szansą.
Ostrożnie położyła na stole figurkę, krytycznie oceniając swoje dzieło.
Co teraz robi Chase? Upija się w jakimś barze? Rozmyśla w hotelowym
apartamencie, co by było gdyby, choć niczego nie może zmienić? W takiej
chwili nie powinien być sam. Wyobraziła go sobie, jak próbuje pogodzić się z
poczuciem bezsensu, jakie rodzi śmierć.
Poderwała się na nogi i podeszła do telefonu. Wybrała znajomy numer,
niecierpliwie przytupując nogą.
 Stella? Potrzebuję twojej pomocy.
Pół godziny pózniej jechała windą do apartamentu Chase a. Lustrzane
112
R
L
T
ściany kabiny odbijały jej pełną determinacji twarz. Dopiero teraz zauważyła,
że włosy ma w nieładzie i nie pomalowała warg. Wyjęła z torebki tru-
skawkowy błyszczyk i szybko to nadrobiła, kiedy drzwi windy otworzyły się
na ostatnim piętrze. Spojrzała na włosy i wygładziła je ręką.
Gruby dywan tłumił jej kroki. Pełna wątpliwości i nadziei, przygryzła
czubek palca. Cholera. Opuściła rękę, schowała ją do kieszeni i wzięła
głęboki uspokajający oddech. Stawka była wysoka  wszystko albo nic.
Przycisnęła dłoń do piersi, strużka potu spływała jej po plecach. Na jedną
pełną wahania sekundę Vanessa przygryzła wargę, a potem zapukała do
drzwi.
113
R
L
T
ROZDZIAA JEDENASTY
Chase już prawie do połowy opróżnił barek. Siedział na skórzanej
kanapie i gapił się na ekran telewizora.
W jego telefonie po raz czwarty w ciągu dziesięciu minut odezwał się
alarm wibracyjny. Znów go zignorował. Miał w sercu wielką dziurę, której
żadna ilość alkoholu ani samobiczowania się nie mogła zapełnić. Szykował
się na tę chwilę, wiedział, czego się spodziewać, kiedy czas Sama
nieodwołalnie nadejdzie. Rzeczywistość go przerosła. Do diabła, Mitch
trzymał się lepiej, nawet go zachęcał, by po pogrzebie wrócił do Nowego
Jorku.
Zajmij się pracą, mówił, nie będziesz o tym myślał. Co za ironia. Sam
uświadomił Chase'owi, jaką stał się karykaturą. Dystansował się od
wszystkiego, pozostając w swojej alternatywnej rzeczywistości finansowej.
Dzięki Samowi się zmienił. Ta zmiana doprowadziła go do Vanessy i
zdumiewających możliwości, których się nie spodziewał. Ona i jej mała
rodzina pokazały mu, co się w życiu liczy. Vanessa, rude włosy, zielone oczy
i kuszące usta, które zachwiały jego światem.
Odejście od jej drzwi wiele go kosztowało, ale musiał to zrobić. Widząc
jej twarz pełną smutku i współczucia, omal się nie rozpadł. Z przerażeniem
poczuł łzy pod powiekami. Tylko raz, w szkole, płakał publicznie. Te
wyzwiska, te docinki... Chryste, chyba nigdy się od nich nie uwolni.
Tymczasem znów zachowywał się jak piętnastolatek, siłą woli hamował
łzy, by nikt nie zobaczył jego słabości. Vanessa nie powinna go widzieć w
takim stanie.
Pogrążony w myślach, ledwie usłyszał stukanie do drzwi, póki nie stało
114
R
L
T
się bardziej stanowcze. Mruknął pod nosem kilka barwnych słów, po czym
rzucił głośno:
 Odejdz!
 Chase  usłyszał stłumiony głos.  To ja, Vanessa. Otwórz.
Potarł twarz i poczuł, że od dwóch dni się nie golił, że powinien wziąć
prysznic i że ma to wszystko gdzieś.
 Chase  powtórzyła.  Będę pukać, dopóki nie otworzysz.
Przeklął głośno, podniósł się z trudem i zachwiał. Niech to szlag.
Odetchnął głęboko i ruszył do drzwi.
 Idz do domu, Vanesso  burknął.
 Nie.
 Wracaj do domu.
 Otwórz drzwi, Chase.
 Cholera, nie chcę cię widzieć.
Po krótkiej ciszy przytknął oko do judasza.
 Ale ja chcę ciebie widzieć.  Patrzyła w judasza z drugiej strony.
Jęknął sfrustrowany i szarpnięciem otworzył drzwi. Słowa złości zamarły na
jego wargach.
Vanessa poczuła zapach alkoholu i rozpaczy, i to kazało jej zachować
dystans.
 To nie jest dobra pora, Vanesso.  Chase przeczesał ręką włosy i
wlepił wzrok w podłogę.  Wracaj do domu. Do dziewczynek.
 Wydaje mi się, że ty bardziej mnie potrzebujesz.
 Naprawdę?
Zanim się zorientowała, wciągnął ją do środka, zatrzasnął drzwi i
przyparł ją do ściany.
 Co ty wiesz o moich potrzebach?
115
R
L
T
 Wiem, że nie powinieneś być sam. Pozwól, że z tobą zostanę.
Ton jego głosu, kamienna twarz, postawa, wszystko to krzyczało:
Trzymaj się ode mnie z daleka!
 Chcesz ze mną zostać? Perfekcyjna Vanessa Partridge ze znanej
bogatej rodziny chce ze mną zostać?
 Chase...
 Z grubym brzydkim Chase'em Harringtonem z Obscure w stanie
Teksas?  Był tak blisko, że czuła jego przesycony alkoholem oddech. 
Synem Maxa Harringtona, którego rodzice ku uciesze całego miasta co
tydzień na siebie wrzeszczeli, a potem w pokoju najbliższego hotelu tak
głośno uprawiali seks, że wszyscy ich słyszeli, a biedny Chase umierał ze
wstydu?
Vanessa czuła łzy pod powiekami. Nie da się zastraszyć ani zniechęcić.
 Bardzo mi przykro, Chase  odrzekła  że przez swoje doświadczenia
nie potrafisz mi zaufać. Przykro mi z powodu Sama, ale nie mogłeś go
uratować. Wiesz o tym.
 Nie wiem.  Odsunął się.
 Na pewno...
 Może gdybym nie ignorował telefonów Mitcha, chorobę dałoby się
wcześniej wykryć. Czemu, do cholery, służą pieniądze, jeśli dzięki nim nie
można nic zmienić?
 Ale ty wiele zmieniłeś.
 Taa, przeczytałem mu książkę  rzekł z pogardą.
Doprowadzał ją do szału.
 Sam miał marzenie, a ty je spełniłeś. Twierdząc, że jest inaczej,
lekceważysz jego pamięć. Jeśli chcesz wrzeszczeć, proszę bardzo. Jeśli
chcesz się upić, proszę, ale nie mów, że nic nie zrobiłeś. Prawdopodobnie
116
R
L
T
zrobiłeś najlepszą rzecz w swoim życiu.
Kiedy nie odpowiedział, postąpiła krok do przodu.
 Ja też kogoś straciłam. Chcę ci pomóc.
Jego oczy pociemniały. Vanessa, choć wyczuwała zagrożenie, ani
drgnęła. Już prawie nic ich nie dzieliło. Kiedy zbliżyła wargi, by go
pocałować, odsunął się. Stała nieporuszona, wstrzymując oddech.
 Chciałabym ci pomóc  wyszeptała.
 Pomagasz mi  odparł takim tonem, że zapragnęła wziąć go w
ramiona i przytulić.  Pragnę cię, od początku cię pragnę.  Teraz on pochylił
głowę.
Nagle zaczęli się całować. Liczyła się tylko ta chwila, jego wargi, jej
wargi. Chase znów przycisnął ją do ściany, nie miała gdzie uciec. Ale nie
chciała uciekać. Od dawna wyobrażała sobie tę chwilę, kiedy ich wargi, ich
ciała się połączą. Te obrazy nawiedzały ją podczas codziennych czynności, a
także w snach.
 Wez mnie do łóżka  szepnęła.
 Jeszcze nie.
Chwycił ją za rękę i pociągnął korytarzem, otworzył drzwi i zapalił
światło. Znalezli się w eleganckiej łazience ze złotą armaturą i ogromną
wanną. Chase kierował się do dużej kabiny prysznicowej. Otworzył szklane
drzwi i obejrzał się. W milczeniu rozpinał płaszcz Vanessy, patrząc jej w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl