[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ne, a większość moich studentów okazała się młodymi, eleganckimi chłopakami,
którzy nie mogli się zdecydować, czy poświęcić swoją uwagę lekcji, czy też spró-
bować drobnych podchodów w stronę nauczycielki. Wreszcie przyzwyczailiśmy
się do siebie i zaczęłam uczyć się opanowania w sytuacjach, kiedy życie nie szło
po mojej myśli.
Jednak trudno było przystosować się do europejskiego stylu życia. Przyzwy-
czajanie się do niego i, po raz pierwszy, dzielenie tego życia z kimś innym, bywa-
ło często lawiną frustracji i odpowiedzialności. Zdarzały się dni, kiedy pragnęłam
jedynie wynieść się po cichu i walić głową w mur.
Przykłady? Danek był bałaganiarzem, zaś ja  Panną Porządnicką. Kiedy po
raz pierwszy, idąc przez pokój, rozrzucił swoje rzeczy i zostawił je w malowni-
czych, małych stertach, tam, gdzie padły, wytrzeszczyłam oczy, ale nie powie-
działam ani słowa. Kiedy zrobił to po raz drugi, rankiem pozbierałam jego rzeczy
i włożyłam je do szafy. Za trzecim razem rozwrzeszczałam się. Danek uśmiechnął
się, jakby nie wiedział, o czym mówię; oświadczył, że zachowuję się jak Oskar
w Dziwnej Parze.
27
Inną jego cechą, która doprowadzała mnie do szaleństwa, było to, że nie miał
zdolności językowych, ale ten fakt nie powstrzymywał go ani na sekundę przed
nawiązywaniem konwersacji. Potrafił pójść do sklepu na rogu i poprosić swoim
miłym, amerykańskim angielskim o dwa słodkie ziemniaki, sos tabasco, trochę
świeżej bazylii i dwie Coki. Potem wracał do domu z dwoma butelkami Coki
i słodko wzruszał ramionami.
 Wydaje mi się, że zabrakło im słodkich ziemniaków, Cul.  Z reguły
w tym momencie byłam w trakcie przygotowywania sosu pesto i nieraz wciska-
łam łyżkę do mieszania w umykającą dłoń Danka.
 Stój tu i mieszaj to wszystko!  Aapałam mój włoski słownik i pędziłam
w kierunku drzwi, wiedząc, że to częściowo moja wina, bo w końcu to ja go tam
posłałam.
Kiedy Danek doprowadzał mnie do obłędu, krzyczałam. Kiedy on się wściekał
na mnie, to albo mówił cztery zwięzłe słowa, albo pisał notkę i przyklejał ją do
lustra w łazience lub do mojej toaletki.
Ta metoda była właściwa i nauczyłam się, że można przetrwać bez bazylii,
dopóki lubi się osobę siedzącą po drugiej stronie stołu przy obiedzie.
On zaczął mniej bałaganić i poszerzał swoje słownictwo. Ja stałam się mniej
rozhisteryzowana i przestałam się martwić w dwójnasób o każdą rzecz.
Inne problemy? Druga po południu to we Włoszech godzina tysiąc czterysta.
Quattordici. Spróbujcie rozszyfrować to słowo, kiedy się spieszycie. Wszystko
mierzone jest w metrach i ettos. Starzy znajomi  słowa takie jak masło i gorąca
woda  zostali poddani radykalnej operacji kosmetycznej i zmieniali się w obco
brzmiące dzwięki: burro i aqua caida. Czyż catda nie brzmi podobnie jak caida?
Dla mnie tak. Przez dwa tygodnie bez przerwy popełniałam ten błąd.
Pojmujecie, o co chodzi. Biegałam w kółko jak piszcząca mysz w kreskówce,
próbując w pięć minut nauczyć się nowego języka i kultury i ułożyć sobie życie
z człowiekiem, którego kochałam z każdą chwilą bardziej.
W tym czasie Daniel dla swojej drużyny koszykarskiej wyrwał darń z boiska.
Jak tyle innych spraw we Włoszech, mecze koszykówki były zabawne, ochrypłe
i głośne jak diabli. Chodziłam na nie, gdy tylko było to możliwe. Kibice pod-
skakiwali na trybunach, klaszcząc w ręce w udawanym przestrachu i wznosili
w kierunku sędziego okrzyki w rodzaju  Moscalzone senze Calzone! (Smród
bez gaci). Przynosili na mecze koszyki pełne jedzenia, jak na piknik, i dzielili się
z każdym, kto siedział w pobliżu. Myślę, że w tamtym sezonie przybrałam cztery
funty, bo kiedy mecze toczyły się u nas, siedziałam w tym samym miejscu i po-
znałam się z moimi sąsiadami, którzy zawsze przynosili trochę świeżej kiełbasy
lub słodyczy, by zajadać się nimi w trakcie gry. Wydaje mi się, że mieli ukrytą
nadzieję, iż dożywiając mnie, dodadzą także Dankowi więcej energii.
Danek twierdził, że dzięki mnie gra w tym roku o wiele lepiej i bardzo mnie
to cieszyło, ale sądzę, że zdobył tak dużo punktów, ponieważ był młody i utalen-
28
towany, a pierwsze dni swojej dojrzałości spędzał w Europie u boku ukochanej
osoby. W życiu jest niewiele więcej rzeczy, o które można by prosić, i często po-
wtarzaliśmy  każde na swój sposób  jakie mamy szczęście, że jesteśmy tu
razem.
Pomiędzy meczami i lekcjami języka podróżowaliśmy, gdzie tylko się dało:
do Florencji, Sieny, Asyżu i Rzymu. Zwięta spędziliśmy w willi przy jeziorze
Maggiore z cudownie katolickim człowiekiem z drużyny Daniela, który każdego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl