[ Pobierz całość w formacie PDF ]

piersiowej i szerokich ramionach.
- Ojej! - zawołała słabym głosem.
- Uff... - sapnął i zaczął gorączkowo szukać koszuli. Wreszcie
znalazł ją na kanapie pod stertą poduszek. - Właśnie dlatego nie powinnaś
tutaj być - powiedział, ubierając się. - Nie masz tu nic do roboty. Gdyby
księżna wiedziała, że tu jesteś, wysłałaby cię jutro do klasztoru.
- Musiałam przyjść - wyznała zduszonym głosem. Wzięła głęboki
oddech, a potem zamrugała parę razy,nie mogąc otrząsnąć się z wrażenia. -
Potrzebna mi jest twoja pomoc.
- To znaczy?
- Nie poprosisz, żebym usiadła? Zawsze tak przyjmujesz gości?
Chciał, żeby wyszła stąd jak najszybciej, ale dobrze wiedział, że
najpierw musi jej wysłuchać.
- Rozgość się, księżniczko - poprosił w końcu. -I powiedz, dlaczego
potrzebujesz pomocy.
Usiadła ostrożnie na skraju kanapy, a Jack usiadł na drugim końcu.
Kari rozejrzała się po skromnym salonie. Pod ścianą stały prawie puste
regały. Dawny szef ochrony mieszkał tu przez lata, a kiedy odszedł, zabrał
z sobą większość rzeczy. Jack nie miał wiele bagaży. Wiedziała, że jest tu
tylko na lato, ale była rozczarowana, że nie dowie się nawet, co lubi
czytać. Poza tym chętnie zobaczyłaby zdjęcia jego przyjaciół, ulubione
drobiazgi. A tu nie było na czym zawiesić oka. Jedna wielka tajemnica.
57
RS
- Chciałabym mieć własny dom - stwierdziła z żalem. -
Urządziłabym go po swojemu i zapraszała gości. - Westchnęła. - Nie
tęsknisz za własnym domem?
Uśmiechnął się cynicznie.
- Kobiece pragnienie, żeby uwić gniazdko. Normalne. - Zciągnął
usta. - Ale to chyba nie ma związku z twoim problemem.
- Moim problemem? Zmarszczył brwi.
- Powiedziałaś, że potrzebujesz pomocy.
- Och, oczywiście. - Uśmiechnęła się. - To zabrzmi trochę dziwnie,
ale naprawdę sprawa jest poważna. Muszę nauczyć się całować.
Zakrztusił się z wrażenia i zaczął kaszleć.
Pochyliła się ku niemu.
- Uderzyć cię w plecy? - spytała życzliwie.
- Nie! - warknął, odsuwając się od niej. - Nic mi nie jest. To tylko... -
Zakaszlał jeszcze raz i potrząsnął głową, spoglądając na Kari ze
zdumieniem, a potem zrobił grozną minę, by nie myślała, że da się nabrać.
- Po co tak naprawdę przyszłaś?
- Przecież już mówiłam. Chcę się nauczyć całować.
- Kari... - jęknął Jack.
- Pomyślałam, że to dobry pomysł. Musisz nauczyć mnie, jak się
całuje.
Spojrzał na nią niepewnie. Była taka ładna, kusząca i zupełnie
nieświadoma niebezpieczeństwa. Nie powinna mówić mu takich rzeczy.
Ale wciąż nie miał pewności, czy sobie z niego nie żartuje.
- Dlaczego? - spytał podejrzliwie.
58
RS
- Nie sądzisz, że powinnam to umieć? Nauczyli mnie, jak tańczyć,
jak zachowywać się w towarzystwie, jak prowadzić samochód. A co z
całowaniem? W końcu latem będzie na pewno mnóstwo okazji.
Patrzył na nią przez chwilę, a potem odwrócił się, mamrocząc coś
pod nosem. Ale Kari mówiła dalej:
- Znasz tę piosenkę o słodkiej szesnastolatce, która nie umiała się
całować? Pasuje do mnie, tylko zamiast słodkiej szesnastolatki jest
zgorzkniała dwudziestolatka, która nigdy nie była bliżej z żadnym
mężczyzną. - Uśmiechnęła się przekornie. - Oczywiście z wyjątkiem
ciebie.
- Mnie? - Odchylił do tyłu głowę i wytrzeszczył oczy. - O czym ty
mówisz?
- Pamiętasz, jak wszedłeś wtedy do mojego pokoju? Chwyciłeś mnie.
- Westchnęła z rozmarzeniem. - To było cudowne. Myślę o tym co
wieczór przed zaśnięciem.
- O nie. - Wstał i zaczął chodzić po pokoju, przegarniając ręką gęste
włosy. To było coraz bardziej niebezpieczne. - Powinnaś o tym
zapomnieć. - Uśmiechnęła się. Zatrzymał się przed nią z rękami
skrzyżowanymi na piersiach. - Mówisz poważnie, że masz dwadzieścia lat
i jeszcze nigdy się nie całowałaś?
- Dwadzieścia dwa. Potrząsnął głową.
- Jak to możliwe?
- Nigdy nie byłam sam na sam z mężczyzną. Zawsze ktoś mi
towarzyszył. - Wzruszyła ramionami. -Raczej trudno się wtedy całować.
Znów potrząsnął głową, nie wiedząc, czy ma jej wierzyć, czy nie. To,
co mówiła, wyglądało wprost niewiarygodnie. Amerykańskie nastolatki
59
RS
szybko przeistaczały się w kobiety, taka była norma. Lecz Kari była
Nabotawianką, i do tego księżniczką...
- Nie pozwalano mi na randki - tłumaczyła dalej. - Rozumiałam to.
Po co miałabym spotykać się z chłopakami, którzy nigdy nie mogliby
mnie poślubić? A gdybym się zakochała? To by było straszne.
- To wciąż ci grozi - powiedział cicho, patrząc jej w oczy.
- Poradzę sobie - odparła, nie spuszczając z niego wzroku.
- Nie wiesz, co mówisz. - Z wysiłkiem odwrócił się i znów zaczął
chodzić po pokoju. Co ma zrobić z tą dziewczyną?
Obserwowała go z uśmiechem.
- Masz rację. Właśnie o to chodzi, że nie wiem. I to jest mój problem.
Nie wiem, jak postępować z mężczyznami, i potrzebuję pomocy. Moi
bracia są daleko stąd, wujek nie potrafi mi pomóc, a ciotka by na mnie na-
krzyczała. - Rozłożyła bezradnie ręce. - Zostałeś mi tylko ty.
Spojrzał na nią z niedowierzaniem. To niemożliwe. Młoda, piękna
księżniczka prosi samotnego gliniarza, żeby nauczył ją, jak się całuje. Nikt
by w to nie uwierzył. A jednak...
- Czy coś się dzisiaj stało? - spytał cicho, szukając jej wzroku. Może
Kari nie chce się po prostu przyznać.
- Czy któryś z nich próbował...?
- Ależ nie - odparła szybko. - Jednak wolę być przygotowana. Muszę
wiedzieć, co się może stać. A jak mam się bronić, jeśli nie będę wiedziała,
o co chodzi?
- Jej prośby wreszcie zaczynały odnosić skutek. Widziała, że Jack się
waha. Wróciła więc do sedna sprawy.
60
RS
- Jednak najważniejsze jest to - powiedziała cicho, patrząc mu
niewinnie w oczy - żebym umiała się całować.
- Nie! - wykrzyknął, cofając się. - To nie jest ci wcale potrzebne.
Wstała i zbliżyła się do niego.
- Chyba nie chcesz, żeby jakiś hrabia, z którym się będę całować,
pomyślał, że ma do czynienia z niedoświadczoną smarkulą?
Spojrzał na nią, znów podejrzewając, że Kari go nabiera.
- Jestem pewien, księżniczko, że właśnie na tym im zależy. Na...
niedoświadczonej dziewczynie. - Zająknął się, a przez głowę przelatywały
mu wyrazy  czysta" i  dziewica".
Odwrócił głowę, żeby nie widziała jego twarzy.
- Jeśli nie nauczysz mnie, jak się całować, poproszę kogoś innego. -
Zmrużyła oczy w zamyśleniu. - Na przykład hrabiego Borysa.
- Kim jest, do diabła, hrabia Borys? - krzyknął, marszcząc groznie
brwi.
- Młodszy brat księżnej. Niedługo przyjeżdża z wizytą. Co prawda
nie widziałam go od czasu, gdy skończyłam dziesięć lat, ale pamiętam, że
wydawał mi się wtedy bardzo przystojny.
Spojrzał na nią ponuro. Widziała, jak drgają mięśnie jego twarzy. To
wszystko było szyte tak grubymi nićmi, że była aż zażenowana. Ale
dobrze wiedziała, że jeśli nie będzie działać, Jack sam nic nie zrobi.
Dlatego starała się, jak mogła.
- Co konkretnie chcesz wiedzieć o całowaniu? -spytał, choć widać
było, ile go to kosztuje.
- Myślałam, że mógłbyś mi pokazać, jak to się robi.
61
RS
- Nie. - Pokręcił stanowczo głową. - To wykluczone. Absolutnie
wykluczone.
- Albo chociaż mógłbyś mi poradzić - dodała słodko.
- Poradzić? - Wyraznie odetchnął z ulgą. - Oczywiście. Dlaczego
nie? Poradzę ci. - Ruchem dłoni wskazał jej kanapę. - Usiądz tu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl